piątek, 29 czerwca 2018

Niebezpieczne koincydencje.


Wysiadł z jakiegoś autobusu bardzo niezgrabnie. Prototyp robota może, ale najpewniej nastolatek, którego fizyczność zmienia się tak szybko, że świadomością za nią nie nadążała. Pajęczak taki. Wysoki ponad miarę, chudymi odnóżami weryfikował przestrzeń najbliższą, a żuwaczki poruszały mu się w rytm narzucony słuchawkami. Kaleki był to okaz pajęczaka, bo odnóży zaledwie cztery, ale wszystkie tańczyły niezgrabności w kubańskich rytmach. I miniasty był niezwykle – gdyby mi czas pozwolił, zapewne stałbym się świadkiem doznań wielkich i nieprzemijalnych, jednak straciłem go z zasięgu wzroku, nim fascynacja jego fizjonomią stała się chorobliwą. Dopiero gdy ochłonąłem żal mi się stało własnej niefrasobliwości – mogłem poświęcić ową chwilę na wysoce prawdopodobny ciąg dalszy doznań.
Jakieś dziecko w wózeczku parsknęło śmiechem, a dzieci śmiać się potrafią nawet tymi częściami ciała, których istnienia absolutnie się nie domyślam, a gdybym pełną nazwę usłyszał, to pomyślałbym, że ktoś mnie obraża. Próbuję skłonić wróbla, żeby usiadł mi w wądołku dłoni i wyciągam rękę tuż nad ziemię, żeby nie musiał bić rekordu świata w skoku wzwyż, jednak trafiam na niewiernego Tomasza i tylko mi się przygląda z przekąsem. Pluć nie potrafił, ale potraktował mnie wystarczająco pogardliwie, żebym zaniechał dalszych prowokacji. Jakaś pani minęła mnie w słowach, które wypowiadała do-wewnętrznie i tylko moja zuchwałość powiła uzurpację, że to do mnie. Licealista śpiewał wąskimi wargami piosenkę, której nie znam, kos najczarniejszy z kosów podglądał mnie z wysokości parkanu takim wzrokiem, że tylko czekałem, aż pokaże mi gest Kozakiewicza. Przyspieszyłem, bo za mną pani z siateczkami pełnymi wiktuałów świeżych i pachnących, więc nie chciałem oblany rumieńcem stać się zalążkiem nie mojej opowieści.
Bo przecież… skoro ja… to dlaczego nie inni? Pora dorosnąć do uczciwości – im też wolno. Mniemać, dywagować i subiektywną ekstrawagancją zwieńczyć własnym smakiem widzenie mnie również. Przecież jestem widzialny i namacalny. I nie mam żadnych przeciwwskazań (bez względu na specjalizację medyczną), żeby stać się cudzą historią. Przynajmniej nic o tym nie wiem i do lekarza z moim problemem pójść nie zamierzam. Za to zawzięty jestem jak Hammurabi – oko za oko. Ja też napiszę! O tobie! Jeśli tylko zdołam cię dostrzec. Strzeż się - nie tyle pociągu, co mojego wzroku. Już jutro znajdę cię!

21 komentarzy:

  1. Wydawało mi się, że nie mam nic do ukrycia, że nie muszę się strzec ale .... gdyby tak ktoś, w czasie porannym, zatrzymał w kadrze mój taniec po rosie, w koszulinie i boso - to bym nie chciała

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na pewno? bosonoga dziewczynka, to widok wart każdych słów. i każdego wstydu zapewne też, ale... są granice, których nie przekraczam.

      Usuń
  2. Właśnie dzisiaj zastanawiałam się, czy nie mija mnie gdzieś w mojej rzeczywistości taki "oko" jak Ty i nie pisze potem o mnie na blogu, o którego istnieniu nie wiem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mija na pewno Pani Frau (nieodmiennie podoba mi się to zestawienie słów i nurzam się w nim z dziką radością). jak rozpoznasz siebie... cóż... nie obiecywałem nikomu nic w tym blogu. zachowuj się jak na damę przystało, to nie będziesz się wstydzić. Wierzę, że nie tylko potrafisz, ale używasz każdego dnia podobnego zestawu zachowań (ależ jestem ciekawskim impertynentem - kusi mnie zapytać, co poza wzrokiem się dzieje i choćbym zaprzeczał, to właśnie zapytałem...).

      Usuń
    2. A tak konkretnie to co na przykład chciałbyś wiedzieć?

      Usuń
    3. czego się boisz. idąc chodnikiem. na przykład.

      Usuń
    4. Żeby mnie ktoś nie dotknął.

      Usuń
    5. Albo żeby nie dotknąć czegoś, czego przed chwila dotykał ktoś inny (np. wózka w sklepie z jeszcze ciepłą rączką).

      Usuń
    6. I żeby jakiś pies, idący luzem, nie wybiegł na ulicę, pod samochód.

      Usuń
    7. są tacy, którzy za dotykiem tęsknią. ale rozumiem, o co chodzi. jest taki dotyk, który boli.

      Usuń
    8. I żeby mnie nie zaczepiali nachalni wciskacze ulotek.

      Usuń
    9. małe problemy. ulotkom bez lęku można powiedzieć nie, na cudze psy wpływu nie masz, więc i lęki są bardzo wydumane, a rączka wózka w sklepie wydaje się raczej innym uczuciem niż strach. chyba czas wybrać bezludną wyspę, bo takie strachy są chyba związane z obecnością ludzi w ogóle.

      Usuń
    10. Tak, to prawda - wcale nie twierdzę inaczej. A pies - nieważne, czyj jest. Boję się o niego i już.

      Usuń
  3. Nigdy nie wiemy, kto patrzy i w jakim celu...może i Ciebie ktoś już opowiedział innym?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na pewno - a ja to wiem, bo przecież oko za oko, ząb za ząb - pewnie byłem epizodem w cudzym życiorysie i to nie tym z pierwszych stron, a tylko zaściankowym dreptakiem.

      Usuń
  4. Wielu patrzy, a nie widzi.
    A Ty nie tylko widzisz, ale też umiesz opowiedzieć o tym, co zobaczyłeś - w niezwykły, właściwy tylko sobie, sposób.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to jest tak proste, że aż żenujące. jeśli chcesz, to Cię nauczę - wystarczy otworzyć oczy i to co widzisz ująć nie w jedno słowo, a w całe zdanie - nic więcej. i nagle z niczego powstaje dziesięć zdań ze spaceru krótszego niż trzeba, żeby dwie gałki loda zjeść w środku lata.

      Usuń
    2. :) Oj, żeby to było takie proste i łatwe do nauczenia jak piszesz! ;)
      Nie jest. Ale i tak wdzięczna Ci jestem za tę lekcję.
      A Twojego stylu podrobić nie sposób. :)

      Usuń
    3. nie naśladuj - pisz własną duszą.

      Usuń
  5. Umiesz patrzeć i opisać co widziałeś. Będę się czuła nieswojo jeśli kiedyś zawitam do Twojego miasta, chociaż nie jestem obiektem do zauważenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. skąd takie mniemanie? ludzie, to wdzięczne obiekty.

      Usuń