sobota, 1 marca 2025

nieWielka improwizacja.

 

    Stoją. Dwie. Dumne i buńczuczne. Waleczne. Samice Alfa. Powiedzmy Alfa Jeden i Alfa Dwa, ale numerki to rzecz przechodnia, płynna, którą wymieniają się niechętnie, ale bez grymasu. Są w tym do siebie tak podobne, jakby były siostrami.


    Stoją. Profesjonalnie spokojne, jednak pod kotłem wciąż wrze, niczym w uśpionych, bliźniaczych wulkanach czyhających na okazję, by wybuchnąć i rzucić na kolana miasto, by w okamgnieniu zamienić tętniącą życiem metropolię w antyczne zgliszcza i żużel do drążenia przez archeo-ciekawskich.


    Drgnęły wreszcie. Zgodnie, jak kopulujące w locie ważki. Nadjeżdżający autobus zarumienił się z wrażenia. A one poszły. Wraz z nimi poszły łokcie, uderzające na boki rytmicznie, niczym mimośrody na kołach rozgrzanej lokomotywy. Wdarły się do środka, błyskawicznie oceniły sytuację i skromnie przysiadły, żeby ogrzać chód krzesełek odnawialną energią kumulującą się gdzieś w okolicy pośladków.


    Wabią samcze spojrzenia. Łapią je jak motyle w siatkę. Gaszą, jak niedopałki w piasku. Stać je na wiele. Nie muszą zadowalać się chucią budowlańca z kaprawym od grzesznych myśli okiem. Potrafią skarcić wzrokiem zawistne, pryszczate nastolatki, staruszków śliniących się jak buldogi przez sztuczne szczęki niedoskonale spasowane w zakładzie.


    Siedziały i knuły. Opracowywały strategię. Testowały w głowach sojusze i dzieliły strefy wpływów. W końcu podjęły decyzję i uniosły się, niczym zbyt długo powstrzymywane Furie. Dwa rozbieżne cyklony. W autobusie umilkły nawet muchy. Ba! Wirusy obsiadły okna i usiłują się wydostać przez pory w hartowanym szkle.


    Alfa Jeden wysiadła pierwsza i skierowała się w prawo, jeśli pojęcie prawa w jej przypadku mogło funkcjonować i nie gorszyć jej doskonałości. Poszła, chcąc tam okiełznać świat. Alfa Dwa, zgodnie z przewidywaniem poszła z krucjatą w lewo.


    O świecie słuch zaginął...

15 komentarzy:

  1. supah... w miłości ludzi, tej zasadniczej, cielesnej, chodzi o to, żeby odlecieć... w miłości ważek aby dolecieć, nie rozbić się o coś tam po drodze, o współpracę w nawigacji wespół-wzespół...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ładna interpretacja. ważki są zachwycające. ludzie jeszcze bardziej.

      Usuń
    2. jest jakiś pomysł?...

      Usuń
    3. żadnego. zbyt często używasz języka spoza słownika, albo angielszczyzny. dla mnie za trudne. jeśli mam się domyślać, to wolę nie wiedzieć. uważam język polski za piękny instrument do porozumiewania się , takie nadużycia nie podobają mi się i wolę nie brać udziału. im mniej, tym lepiej.

      Usuń
    4. nie jestem petentem :)

      Usuń
    5. i niech tak zostanie. ja nie jestem omnibusem. kiedy ktoś każe mi się domyślać znaczenia słów - odpuszczam. nie da się przeczytać wszystkiego. skupiam się na tym, co jestem w stanie zrozumieć. a to słowo być może pozytywne, być może zupełnie nie każe mi się głupio uśmiechać i udawać, że jest znakomicie. nie jest.

      Usuń
    6. cenię takie postawy, gdy ktoś nie boi się i nie wstydzi przyznać, że coś jest dlań za trudne... więc zagonię ironię do budy i nagrodowo wyjaśnię spokojnie i życzliwie, że "supah" to po prostu "super", wyrażenie słowami pewnego podziwu, ale w ramach świadomego zabiegu wymówione jakby z niemiecka, tak po prostu żeby było śmieszniej... swego czasu było to też parodiowane jako "zupa", to było przy okazji jakiejś piosenki, której refren brzmiał właśnie "gut, gut, zupa gut"... znaczenie słowa "gut" pozwolę sobie odpuścić, byłaby to pewna nadgorliwość i właśnie ironia, gdyby je zaczął tłumaczyć...

      Usuń
    7. dzięki. można było tak od razu.
      nagroda, to coś co daje się psu, za przyniesienie patyka. nie wiem, czy chcę "zasługiwać".

      Usuń
  2. Wśród ważek trafiają się nimf(y)(omanki), polujące, stawowe i niespełnione. Te niespełnione podobnież są najbardziej agresywne. Miłość platoniczna? Ale ekspertem wśród bzykających to ja nie jestem..., na modliszkach też się nie znam. Jednym słowem na owadziego alfonsa się nie nadaję, za mało polotu, słaby zasięg itd.
    mroczny jeździec

    OdpowiedzUsuń
  3. Dynamiczny, teatralny opis, który z drobnej sceny robi niemal mitologiczną konfrontację. Jest tu zarówno lekka ironia, jak i podziw dla siły tych postaci – archetypicznych, ale zarysowanych z przymrużeniem oka. Można by powiedzieć: współczesne Furie w miejskim pejzażu, gotowe rzeźbić świat na nowo, choćby łokciami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. miało być na tyle śmiesznie, żeby wywołać uśmiech.
      a w rzeczach drobnych kryje się cały świat. lubię pisać o takich właśnie historiach, jak kupowanie kartofli, czy butów.

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. podobno bliźniacze tornada się zdarzają naturze.

      Usuń