środa, 12 listopada 2025

Witek wita, Żenia żeni w barze Bartka i Barbarę.

 

    Blade rozstępy na nocnym niebie usiłuje połatać samotny maszt antenowy. Autobus pusty od starych dobrych nieznajomych przemierza rutynową ścieżkę ku codzienności. Kościelna wieża udrapowana klamrą geometrii rusztowań budowlanych zdaje się być więźniem ludzkiej zachłanności. Nad starówką niebem smużą się chmury wstęgowe posiane przez samoloty nim brzask zdążył je zaróżowić.


    Nie do końca wiedziała o co chodzi z tą całą kobiecością, jak korzystać z atrybutów i jak działają, ale już była ubrana-rozebrana, jakby wabiła ciałem i to nie od wczoraj. Gość wyglądający na istotę z sąsiedniego kontynentu czekał na tramwaj malując obraz kobiety drobnym pędzlem nabierając farb z malutkich pojemniczków. Z bramy wybiegły dwie roześmiane nastolatki i otrzepywały się jakoś tak, jakby ich biusty oblazły mrówki.

2 komentarze:

  1. I could almost see the city waking up through your words. I love the way ordinary scenes, a tram, scaffolding, clouds, become almost alive, charged with emotion and observation. The details make me pause and really notice the little rhythms of daily life. Curious to see where these impressions lead next. www.melodyjacob.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. miło słyszeć. spaceruj śmiało po kolejnych obrazkach.

      Usuń