czwartek, 12 kwietnia 2018

Beztalencie.



Ludzie bawić się lubią. Może nawet muszą, żeby ze zdrowiem nie przeszarżować pośród rozlicznych pozorów i udawania. No to i wymyślają, gdybają, snują światy nierealne, w których książęta na białych koniach, białogłowy (o zgrozo – brunetki!!!) tkają ze stokrotek ciągi nadziei i oczekiwań, którym dzielny rycerz podołać zdoła (rozmiar wianka 55 minimum) – oczywiście, jako jedyny, bo cóż to byłoby za osiągnięcie, które każdy prymityw powielić może – np. taka prokreacja, albo fotka obnażonego torsu nad brzegiem czegokolwiek – dywanu, oceanu, skarpy podczas remontu sieci MPEC, prześcieradła, które nie pamięta już ekspresji sylwestrowej z powodu prania (jedynego, ale jednak prania) – wstyd się chwalić, że ja też to potrafię, bo to potrafi nawet taki egzemplarz, któremu wewnątrz czaszki pozostała ostatnia szara komórka, która ściga się z czasem obijając się o nieskończony wszechświat szukając ujścia, w którym pogrążyły się pozostałe – tzw. instynkt stadny. W zasadzie dopisany do genotypu na wszelki wypadek, gdyby jednostka pokracznie nieudana miała konflikt wewnętrzny dotyczący np. oddychania, czy wydalania toksyn z organizmu i bez zaszyfrowanych imperatywów gotowa zapomnieć o tej uciążliwości życiowej, gdy wokół tyle interesujących zdarzeń w kolorze idealnego różu i sensacji.

Są tacy, którzy pogrążą się w światy obce i odległe tak bardzo od rzeczywistości, że już wrócić nie potrafią wcale – zbyt wiele czasu zajmuje podróż, a prędkości podróżne mają się nijak do możliwości fizyko-chemicznych ciał stworzonych do życia interwałami po lat 30-100, niech będzie, że jednostkom wybitnie do doczesności przywiązanych udaje się przekroczyć ową barierę, podobnie jak Concordowi udawało się turystycznie przekroczyć barierę dźwięku, ku jego zadowoleniu i niesmaku otoczenia, przez co został sprowadzony do parteru i uziemiony skutecznie, a nawet śmiertelnie. Jednostki pogrążone w światach tak odległych, że nawet teleskop Hubble’a nie jest ich w stanie dosięgnąć zauważeniem, fizycznie wegetują tuż obok, na wyciągnięcie ręki, można ich opluć, pozdrowić serdecznie, życzenia dla życia niepojętego przekazać, albo na odcisk nadepnąć zuchwale – z jadowitą rozkoszą uziemić choć tę część jednostki, której nie udało się dostatecznie szybko odfrunąć, teleportować się, czy co tam te jednostki maja za metody podróżowania zaszyfrowane w „Ulubionych”.

Przyglądam się owym gierkom, modląc się, żeby nie były toksyczne, żeby żadnym błękitnym wielorybem nie zaowocowały, chociaż może głupio czynię, może trzeba karności i bezwzględności wobec egzemplarzy mniej udanych – przecież Spartę chwali się po kres oddechu za Termopile, za kult ciała skądinąd boskiego – a przecież oni bezwzględnie i drastycznie wycinali każdy objaw niedoskonałości i ułomności. Jak chwasty pomiędzy truskawkami rosnące cięte były, zanim niedoskonałym nasieniem pokalały przyszłość. Patrzę na ręce ( a może na pyski) złotoustych bardzo dyskretnie i cicho, bo wiem, jak ciężkimi potrafią być słowa z dużej wysokości spuszczone na mnie lichego. Patrzę, a chociaż nie mówię, to czuję – tak zostałem zbudowany, że czucie mam w sobie. I instynkt samozachowawczy. Więc milczę, ale okiem delikatnie podnoszę prześcieradła skrywające zgorzel, kryjące wstydy i oszczerstwa. Zaciemniające obrazy pośród domniemań.

Bawić się… Chciałbym się bawić i beztroską świat usynowić… Ucórczyć, bo córki mają pamięć dłuższą od synów. Bardziej praktyczną i bliżej ziemi. Nie tę, co galaktyki podbija, lecz tę, co zupę na talerzu poda pod nos, kiedy nogi do stołu już dojść nie zdołają. Podle się czuję, bo mam życiorys wolny od córek. Przynajmniej tak sobie wyrzucam (nie mylić z pochlebiam), bo omylną mogę być jednostką. Nie umiałem być ojcem nawet jednej, niechby prymitywnej córki, która mogłaby… po prostu być. Nic więcej. Być sobą po kres pojmowania, po instynkty najdziksze, najstarsze i niewzruszone modą, czy gębą zuchwale w TV się szczerzącą, krwiożerczą tępotą nadrabiającą niedostatki umysłowe - znalazłbym wartość. Ja znalazłbym, bo ojców rzeczą jest wartość odnaleźć w potomstwie. Matki… one kochają… I dziękuję im za to. Aż kochają, co nie jest łatwe.

20 komentarzy:

  1. Masz rację, ucórczyć jest lepiej. Córki są bardziej posłuszne, choć bunt też nie jest im obcy.
    A beztroska - co to takiego?:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to brak pytań i wątpliwości, to robienie bez uzasadnienia, to świat dziecka - na pewno znajdziesz wokół, może w sobie również - oby! niech odrobina beztroski pomaluje Ci dni kolorami

      Usuń
  2. Wiele wątków poruszyłeś, więc powiem tylko, że doskonałość nudna bywa, o ile istnieje...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ponoć perfekcja zamknięta jest w trójcy i w kuli. nie mylić z trójkątem i nadwagą.

      Usuń
    2. Uwielbiam Twoje pióro i poczucie humoru. I ironię w Twoich tekstach, taką lekko kąsającą. :) No po prostu uwielbiam. :)

      Usuń
    3. niech służy - na zdrowie.

      Usuń
  3. Fakt, córki są najlepszą formą potomstwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. aż szkoda, że nie samowystarczalną. wolę rozmaitość.

      Usuń
  4. To brzmi jakbyś wszedł na jakieś konto społecznościowe i zauważył jego mniej szlachetne walory.
    Choć sama jestem kobietą, wolałabym mieć syna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a tak się przekomarzam, żeby zbyt poważnie nie było. z tym woleniem, to trudna sprawa - taka czysto teoretyczna, bo chyba temat jest pozbawiony opcji wyboru - dostaje się (lub nie) bez względu na chciejstwa - aż się boję pomyśleć, co w przypadku konfliktu w parze byłoby...

      Usuń
    2. Najważniejsze, to mieć zdrowe dziecko. Wolenie nie ma nic do gadania, ale jeśli już tak spekulując, to ośmieliłam się mieć swoje zdanie.

      Usuń
    3. w takim razie syna życzę, jeśli to choć odrobinę zwiększy prawdopodobieństwo sukcesu

      Usuń
  5. Zgadzam się co do córek, chociaż róznie z nimi bywa. Mnie się akurat udało.
    Paskudztwa zawsze były i będą, nawet jeśli udajemy że ich nie ma.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. gratuluję - znaczy na brak zupy nie narzekasz. kto maluje chałupę?

      Usuń
    2. Chałupę malują fachowcy, mnie się juz nie chce, a jak fachowców i kasy brak, stoi niemalowana.

      Usuń
    3. rozumiem. dobrze oddzielić prywatność od pracy.

      Usuń
  6. Rozczarowuje Pan. Pytam siebie-dlaczego? Ja nie widzę ? Starałam się dostrzec z dobrą wolą i zła na siebie odchodzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. szerokiej drogi i spełnienia oczekiwań.
      nie ma powodu się na siebie złościć - tylko paranoik wymaga od siebie doskonałości - ja uczulam od początku, że z ideałem nie mam wspólnych ścieżek, ani nawet krawężników.

      Usuń
  7. Witaj, Oko.

    Dziś znowu mój ulubiony Emil Cioran:

    "Świat tworzy się w obłędzie, gdyż poza nim wszystko jest wyobrażeniem.":)
    ("Święci i łzy")

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. świat jest obłędem, do którego ludzie nie dorośli i uzurpują sobie zbyt wiele - przyjdzie czas, że pokutę trzeba będzie ponieść za ową buńczuczność

      Usuń