Wczorajsze niebo niosło w sobie sugestie. Na przykład
tornada, ale i zalążka lata. Chmury zbyt czarne, żeby noc minęła nadaremnie, a
przecież w oczy świeciło mi tak wytrwale, jakby chciało je wysuszyć lub całkiem mnie oślepić. Kręciłem się po Mieście – nie powiem, że bez powodu – celowo kręciłem
się, w miejscach tak odległych od własnej codzienności, że można powiedzieć –
świątecznie się kręciłem. Znalazłem miejsce, w którym forsycje nie były
nadzieją, a rzeczywistością, wąchałem ciemnofioletowe fiołki i nawet się schylać
nie musiałem, bo lekki wiaterek podniósł ów niezrównany aromat wprost do nosa. Z przekąsem
podziękowałem wiatrom za wsparcie, bo gdzieś we mnie ironia dojrzewała, że równie
dobrze mogły mi podesłać finalny aromacik psiej przemiany materii w bardzo wielu odsłonach.
Stokrotki nieco spłoszone skuliły się na trawniku, a obok tegoroczne, młodziutkie kaczeńce
(dopiero co wyczytałem, że fachowo nazywa się toto knieć błotna), czerwone pąki
klonów nabrzmiały już tak, że pękną niechybnie lada moment, krzewy zielenią się
dość ostrożnie, a wierzby z liśćmi startują od żółci, żeby zielenią dorosnąć
chwilę później. Gdzieś w chaszczach tłukło się coś, jakby bażant, chociaż na
drobiu znam się słabo i zapewne znów popełniam myślenie życzeniowe. Może sroka
odgrzebuje jakiś kawałek świecącego szkiełka i szamocze się pośród uschłych
badyli? Albo ten wulgarny nastolatek w gąszczu usiłuje pozbyć się nadmiaru wody
z organizmu? Pojęcia nie mam, ale wolałbym, żeby to był jednak bażant.
Bażanty potrzebują przestrzeni i raczej nie takiej jak miejska. Miejscem, w którym hasają wesoło, jest teren za oknami mojego brata.
OdpowiedzUsuńotóż - tubylcze bażanty widywałem na parkingach, na jezdniach, pośród ludzi i samochodów.
UsuńWidziałem zające wybiegające spod mirabelek, żeby przeskoczyć asfalt jezdni i zanurzyć się w aleje techniczne placów magazynowych.
W takim razie bażanty podkarpackie bardziej się szanują. U nas po ulicach chadzają raczej żbiki, lisy (widywałam nawet wzorowo przechodzące na pasach dla pieszych), a czasem i bobry się na chodnik koło zapory zapędzą.
Usuńgdzieś w Polsce ktoś widział Łosia wędrującego ulicami. Dziki, to już taka pospolitość, że szkoda wspominać - prawie jak szczury.
UsuńSzczury nie są pospolite - są bardzo inteligentne.
Usuńale są w standardzie - niejako przypisane do ludzi - podpięły się i korzystają z naszej głupoty, obrzydzenia, ignorancji.
UsuńO, wypraszam sobie! Obrzydzenia do szczurów nie żywię!
Usuńwidać są inne powody, dla których podążają za Tobą również.
Usuńobrzydzenie dotyczyło zachowania się wobec nie najładniejszej żywności - przywiędniętej, lekko spleśniałej, czy upadłej na ziemię zgodnie z prawami Murphy'ego
my taką wywalamy, a szczur się tuczy
Bażanty teraz wszędzie się widuje, nawet koło galerii handlowej widziałam...
OdpowiedzUsuńU was wiosna rychlejsza, u nas ani forsycji, ami stokrotek jeszcze, może po kilku ciepłych dniach wreszcie przyroda przyśpieszy?
życzę Ci tego serdecznie - niech przyjdzie wiosna, niech spłyną śniegi - jak śpiewał poeta
Usuń