niedziela, 15 kwietnia 2018

Konkwista.


Nie mieszczę się obok ciebie. Zupełnie tak, jakby twoje JA wypijało soki i powietrze z całego dostępnego otoczenia. Duszę się w pomieszczeniach, w których się rozpychasz niepozornie, ale bezwzględnie. Niemal słyszę, jak dotykasz zakamarków własną wolą i opinią, jak karcisz każdy, nawet niewypowiedziany pomysł słowem bezlitośnie zimnym i zdecydowanym. Ściany stoją przed tobą na baczność i boją się westchnąć, bo krzykiem wymusisz karność, podłogi nie śmią nawet drgnąć pod twoją stopą. Myśli pierzchające po kuluarach tracą barwy i znaczenia, żeby osiąść kurzem braku istotności. Przeźroczyste, banalne i martwe.

Wychodzisz… Co z tego, skoro sfora twoich aspiracji nieustannie przeszukuje kąty i wspina się na meble, żeby znaleźć niewidzialne, żeby kagańcem schwytać nieuczesane i zniewolić, lub skazać na agonię. Myśli o oczach krwią nabiegłych osiadają na parapetach i strychach szaf, żeby z ich wysokości monitorować posłuszeństwo. Przenikają ściany gładziej od promieni gamma, wysłane z misją niczym krzyżowcy uzbrojeni w dekalog i żelazo, aby namaścić zewnętrze jednym hymnem pochwalnym i jedną ideą godną uwielbienia. Trwają Cerberem nie pozwalając na cień krnąbrności, na fantasmagorie i złudzenia. Na inny odcień zieleni w oczach nawet.

Wielokrotnie próbowałem iść z tobą, albo raczej za tobą i patrzyłem, jak świat kurczy się pod twoim wzrokiem, jak zaczyna się łasić i przymilać wiernopoddańczo. Jak widnokrąg zasysasz w siebie, niczym przez ucho klepsydry i wypluwasz za plecy już nieistotny, pogodzony z losem i na twoje podobieństwo uczesany. Perspektywą chciejstwa potrafisz schwytać każdą z dróg, choćby biec miała w inną niż potrzebujesz stronę, choćby uciekała i kluczyła w meandrach i podcieniach. Butem depczesz jej ogon i zanim zacznie kwilić już ją zarażasz doktryną nieskończonego EGO, żeby usiadła na zadzie i z wiernością bezwarunkową dożywotnio ci służyła.

Szukałem miejsca, w którym twoje światło powstrzymane zostanie murem obojętności, ignorancją, czy choćby lekceważeniem, jednak światopogląd i apetyt ciekawości masz nieograniczony chyba. Kładziesz się tą niepohamowaną ciekawością dookólnie, dogłębnie i wzrokiem przeszywasz czeluści, o których ja nawet domysłu nie mam, tylko widzę zmarszczkę na twoim czole, kiedy pracujesz nad niepokornym fragmentem rzeczywistości bieżącego, lub obcego świata, aż jego wiernopoddańczość nie wygładzi ci czoła, gdy lennikiem się stanie ów świat i w jawnej uległości się ukorzy.

Próbujesz mi pokazać, że można, że trzeba, że tak jest lepiej, albo nawet dobrze. Palcem mi pokazujesz, bo tępego wesprzeć trzeba azymutem, żeby wiedział, którą stronę świata nierozumnym zachwytem ma pobłogosławić, bo pośród niekończącej się wielości zdarzeń gotów byłby zachwycić się chorym detalem, zamiast naprawioną ideą. Próbuję patrzyć i opiewać sukcesy nieustające, to polerowanie świata rozczochranego twoim niezauważeniem do chwili, kiedy położysz na nim dłonie, wzrok, czy myśl gorącą. Tak wiele już restaurowane zostało, mnóstwo zdarzeń i drobiazgów pała świeżą doskonałością i w albumach pyszni się pomnikiem na chwałę twoją uwiecznione fotografią.

Dziś… nie dałem rady wyjść z tobą. Dziś nie znalazłem siły, aby grzać się w twoim cieniu i patrzyć jak naprawiasz świata otchłanie, jak mozolisz się, aby jutro mogło nadejść słoneczne i rozgwieżdżone. Podniosłem swoje oczka malutkie, żeby dosięgło je zauważenie, lecz przyszpilasz mnie do podłogi pogardą, plujesz mi w twarz za tę niesubordynację, za słabość, za brak konsekwencji… Zostawiasz wilki na straży żeby mi coś głupiego do głowy nie przyszło i garść poleceń do realizacji na już, na wczoraj. I tak wiem, że nie udźwignę, że skalam dzieła własną niedoskonałością i popełnię czyn wymagający twojej ingerencji. A przecież nie umiem odmówić. Dendryty twojej woli oplatają mnie, pacyfikują i niewolą. Zostaję, kiedy wychodzisz zbawiać świat… a może wszechświat? Kto pozna granice twojej zawziętości.

59 komentarzy:

  1. Znałam kiedyś takiego człowieka, wszyscy oddychali pełną piersią gdy wychodził lub wyjeżdżał na dłużej z domu...

    OdpowiedzUsuń
  2. Uciekaj, albo... Zrozum człowieka. Niektórzy urodzili się z misją zbawiania świata, ale przecież... i na szczęście... jest wiele dróg i każdy może podążać własną. Nie daj się przytłoczyć. Zadbaj o własną przestrzeń. A jeśli, z jakiegoś powodu, chcesz być bliżej:

    "Interesuj się, dokąd chodzę, co robię i kogo znam
    Uczyń to częścią siebie, by być częścią mnie
    Chodź za mną bez przerwy, każdą drogą i wszędzie
    Weź moją rękę i powiedz, że będziesz szedł za mną.
    ...
    Weź moją rękę, a ja także będę szła z tobą"
    ...

    Nana Mouskouri - Follow Me

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dokąd uciekać? co da zrozumienie? dostarczy powietrza?

      Usuń
    2. Jeśli uciekać, to do przodu. Zrozumieć, że nie masz wpływu na innych, chociaż w pewnym sensie masz. A powietrza... dostatek - weź oddech, otwórz okna, wpuść, wypuść... oddychaj. Jak wolisz. Wiosna sprzyja.

      Usuń
    3. tyłem ucieka się słabo - przynajmniej ludziom. wpływu na innych nie mam, ale wybór towarzystwa przynajmniej iluzoryczny mam. przytłoczony bezczelnością czasem zapominam o oddychaniu, bo mnie zatyka. nie jest łatwo przypomnieć sobie - cud, że organizm sam pamięta.

      Usuń
    4. I pewnie dlatego, tak dużo trąbi się o świadomym oddychaniu.

      Usuń
  3. "patrzyłem, jak świat kurczy się pod twoim wzrokiem, jak zaczyna się łasić i przymilać wiernopoddańczo. Jak widnokrąg zasysasz w siebie, niczym przez ucho klepsydry i wypluwasz za plecy już nieistotny, pogodzony z losem i na twoje podobieństwo uczesany. " - CUDNE!
    W ogóle całość cudna - lubię ludzi z charakterem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a zmieścisz się obok?

      Usuń
    2. Jakoś się mieszczę - inaczej nie byłoby mnie na świecie.

      Usuń
    3. ja "królów życia" unikam jak potrafię - irytują mnie takie jednostki.

      Usuń
    4. Królów życia, jednostek, charakterów - kogo i czego tylko unikać zapragniesz.

      Usuń
    5. jaka zgodna dzisiaj...
      do rany przyłóż - coś się stało?

      Usuń
    6. ciekawe objawienie - może kurację jakaś taką dwutygodniową przeprowadź - eksperymentalnie chociaż

      Usuń
    7. Takie eksperymenty mam już dawno za sobą. I świadków na to - bardzo chwalili sobie moje kuracje.

      Usuń
    8. wypada Ci życzyć długich nocy i spełnionej senności po czubek nosa

      Usuń
    9. Dziękuję. Nadejdzie i to. Raz w roku stać mnie na taki luksus.

      Usuń
    10. eee - minimum dwa razy do roku zewnętrze zamyka się na obowiązki, a zdarzają się jeszcze weekendy rozciągnięte na coś więcej niż dwa dni.

      Usuń
    11. Sam wiesz, jak u mnie jest z weekendami. Natomiast więcej niż dwa dni, ale mniej niż dwa tygodnie przy moich deficytach na porządna kurację nie wystarcza. Zaledwie na nikła poprawę, która ma szanse procentować nie dłużej niż 1 dzień. Przestudiowałam to już, materiału nie brakowało.

      Usuń
    12. sugerujesz, że właśnie teraz jest ten jedyny przypadek w roku, kiedy się zdarzyło więcej niż dwa dni?
      przynajmniej tak to wygląda.

      Usuń
    13. Nie. Jeszcze nie. Dziś jest ten rzadki przypadek, kiedy wyspałam się 1 (słownie: jeden) raz, czyli nastąpiła nikła poprawa.

      Usuń
    14. a ja już zacząłem podejrzewać jakieś indiańskie święto, albo coś w tym guście.

      Usuń
    15. życzę, żeby było.

      Usuń
    16. ponoć z wiekiem apetyt na sen maleje.
      czyli szanse rosną.

      Usuń
    17. "Ponoć" do dobre słowo, ponieważ pozostawia margines dla takich organizmów, jak np. moja babcia. Im starsza była, tym więcej snu potrzebowała. W końcu osiągnęła 12/12 + drzemka popołudniowa przed telewizorem.

      Usuń
    18. tak mówią, tak można zaobserwować samemu. a wyjątki jak zwykle są po to, żeby nie było monotonii i pewności.

      Usuń
    19. A geny + krew = potęga.
      Idę. Kilometr się sam nie przepłynie.

      Usuń
    20. byleś głębokość peryskopową zachowała - wodą trudno się oddycha - trzeba umieć.

      Usuń
    21. Spoksik na maksik, mam wyporność jak Andrea Doria. W wodzie radzę sobie lepiej niż na lądzie.

      Usuń
    22. nazwa brzmi jak dla kutra dalekomorskiego - zew oceanu, czy coś takiego?

      Usuń
    23. Kutra? Oj. Wygoogluj sobie.

      Usuń
    24. usiłuję jak najmniej korzystać z takich protez - a toto brzmiało jak kuter do połowu z filmu Gniew oceanu (nawet tytuł pomyliłem odrobinkę) skoro nalegasz, to sprawdziłem - tamten nazywał się Andrea Gail. a ten Twój zatonął zanim ja na świat przyszedłem, czyli nie poradził sobie z wodą zupełnie.

      Usuń
    25. Ale ja o wyporności mówiłam, nie o tonięciu. Do tej pory nie udało mi się zatonąć, choć niejeden akwen zaliczyłam. A do protezy Cię odesłałam, bo mnie zassało i byłam tak głodna, że pisać nie szło.

      Usuń
    26. P. S. Nie masz czegoś ciekawego do poczytania?

      Usuń
    27. niech wyjdzie na zdrowie. ów Andrea raptem trzy lata popluskał, zanim zdechł. taki kaszalot rozkoszny, co to go szwedzki harpunnik turystyczny ugodził śmiertelnie. trzeba było samej postudiować gogola... (ale rozumiem - głód ma pierwszeństwo)

      Usuń
    28. Co zrobić, z fizjologią nie wygrasz.
      W moim otoczeniu nie ma szwedzkich harpunników, więc nie czuje się zagrożona.

      Usuń
    29. włoski liniowiec do Szwecji miał jeszcze dalej. i nie pożył zbyt długo

      Usuń
    30. Titanic też nie. Ale nie bądźmy katastrofistami - może mi się uda.

      Usuń
    31. maszyny dość efektownie kończą życiorysy. barwniej niż je zaczynają na ogół.

      Usuń
    32. Ratuje mnie prawdopodobnie fakt, że nie jestem maszyną.

      Usuń
    33. ludzie częściej rodzą się głośno, a umierają w ciszy i zapomnieniu.
      maszyny jakoś wręcz przeciwnie.

      Usuń
  4. Witaj, Oko.

    Mieszanie mi się zrobiło:)
    Jak w łacińskiej sentencji:
    "Distinguimus ex mala attraxisset sed deterior.(Odróżniamy rzeczy dobre od złych, ale to te gorsze nas pociągają.)":)

    A Andrzej Poniedzielski tak się skarżył:

    "Coraz trudniej mi pisać do Ciebie
    coraz trudniej do Ciebie mi być
    coraz trudniej przerobić na siedem
    numer nieba, pod którym przyszło nam żyć.
    (...)
    A wolność to nie jest port,
    nie adres i nie przystań
    wolność - to taka musi być,
    żeby z niej nawet nie skorzystać..."
    ("Piosenka chyba jeszcze o miłości")

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mieszaj śmiało i bez lęków. czekam chwili, kiedy skojarzeń będzie więcej niż wątku, który je napędził.
      (wyzwanie - bardziej dla mnie, niż dla czytających)

      Usuń
    2. zupełnie nie widzę powodu, dlaczego byłoby to złe?

      Usuń
    3. Złe? Ależ skąd. Tylko nieco męczące dla wgłębiającego się w te skojarzenia - jak sądzę:)

      Pozdrawiam:)

      Usuń
    4. widziałem już nieraz komentarze bogatsze od notek i polemiki szerzące się jak zaraza po średniowiecznej Europie. nie obrażę się za brak powściągliwości na pewno.

      Usuń
    5. Nie ma to jak porozumienie:)

      Pozdrawiam:)

      Usuń
    6. dzień tak miękki, że aż wstyd być uparciuszkiem zatwardziałym.
      niech się wiedzie pośród życzliwości świata.

      Usuń
  5. Czasami "królowie życia" brną w jakimś kierunku, by poznać, by zrozumieć, a wygląda to na nigdy nienasyconą ciekawość, wręcz głód, a może nawet żądzę...
    Wola istnienia czy tylko próżne chciejstwo pozostawienia czegoś po sobie? Chęć niesienia pomocy, czy... znów ta próżność i chęć osiągnięcia czegoś?
    Podobno "królowie świata" nie mają w sobie za grosz pokory. Ocenę pozostawiłabym Bogu, my maluczcy nie jesteśmy w stanie wejrzeć w czyjeś serce.
    Uciekaj – jeśli chcesz, jeśli się dusisz, lub zaakceptuj charakterność. Osoba ta, w głębi duszy może wcale nie być zła, ani też wcale nie szuka poklasku – po prostu taka jest. I wbrew pozorom może wcale nie próbuje zbawiać świata, wszak żadne z nas nie jest Mesjaszem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kiedy ktoś jest alfą i omegą, trudno mi dobrać dla siebie literkę - zaborczość, większa od potrzeb raczej mnie w osłupienie wprawia i skłania do omijania szerokim łukiem. bardzo szerokim.

      Usuń
  6. Współczuję takim alfom i omegom, nic nie jest według nich doskonałe, wszystko trzeba przerabiać na swoją modłę, nie potrafią przyjąć świata takim jakim jest. Czy są szczęśliwe raczej wątpię, wiem że uciążliwe dla otoczenia, chyba że ktoś da się zdominować i polubi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. są tacy - idą do wojska lub policji, bo mundur upstrzony jest podległościami i myślenie zastąpione regulaminami. tam cudownie pasują i ci do rządzenia, i ci, którym służy obca dominacja. nawet seks potrafi karmić się uległością i dominacją po granice tak dalece rozciągnięte, że trudne do uwierzenia.

      Usuń