Rynek zaborczo wyciąga swoje letnie szpony w stronę
deptaków, gdzie roi się od pracowitości, na wyścigi budującej restauracyjne ogródki
wielkości mniej ambitnych księstw. W niektórych już się serwuje gastronomia ze
stron odległych, aby w ten sposób uzasadnić astronomię upakowaną w liczby
wyrafinowanego, rzadko kiedy zrozumiałego menu. Siwobrody, bogato w ciało
wyposażony jegomość wychodził z jakiegoś sklepowego wnętrza w
bermudach-bojówkach i crocs’ach, a gołe łydki i stopy nie budziły najmniejszego
zdumienia pań noszących płaszcze przewieszone przez ramię lub torebkę. Młode miłości
spazmatycznie pilnowały własnych rąk, żeby nie zginąć pośród wielojęzycznego
tłumu, a cygańskie wróżby snuły się w poprzek ścieżek, jakiś tam-tam
niewielkich gabarytów namawiał przechodniów na szybsze tempo, koczujący nieopodal
słonecznego zegara malarz raczył się sztucznie barwionym napojem – może pod
kolor obrazów, które sprzedawał nienachalnie. Kiedy ktoś palcem psu pokazuje
konia musi mnie rozbawić, bo wydaje się to paranoją wobec psiego talentu do wykrywania
wszelkich pachnących elementów świata, a koń z definicji należy do zbioru
zapachów intensywnych i uporczywych. Czyli albo pies, albo właściciel
niepełnosprawny umysłowo być musiał. Dzieci usiłowały spojrzeć na świat z
wnętrza mydlanej bańki, jednak wiatr dość skutecznie przeszkadzał w tej
zabawie. Forsycje zaczynają żółknąć i kto wie, czy już w tym tygodniu nie eksplodują
powodzią kwiatów. Bladolice chudzinki snują się Miastem bez skarpet w równie
odchudzonym obuwiu, a ich tropem powolutku zmierzają przyszłe mamy z czułością
głaszczące pęczniejące brzuszki, idąc rozkołysanym, ostrożnym krokiem, wiosennie
schowane w słonecznych uśmiechach. Pani w piekarni nadziewa chałkę na nową
cenę, a w kwiaciarniach niepostrzeżenie więdną krokusy. Kosmos różnorodności na małej przestrzeni.
Koń jaki jest każdy widzi...
OdpowiedzUsuńu nas aż tak ciepło jeszcze nie było, zaledwie biegacze parkowi ubrali krótkie spodenki, zauważyłam jednak, że po świętach apetyty ludziom dopisują, bo punkty sprzedaży fast foodów, lodów i kiełbasek z grilla oblepione, wszak nie każdy lubi żurek z białą kiełbasą.
przechodziłem przez galerię - paśniki nawet nie w połowie wypełnione - pomór po prostu.
UsuńGołe łydki i stopy nie mogą budzić zdziwienia w kwietniu, skoro nie wzbudziły nawet w styczniu, gdy widziałam kobietę w zimowej kurtce, długiej spódnicy i w sandałach na bose stopy.
OdpowiedzUsuńja w styczniu widziałem studenta w krótkich spodenkach, ale to jakieś ekstremum być musiało - może nawet umysłowe - sesja, cy cóś...
UsuńMoże mu się globalnie ociepliło? Student potrafi. Zwłaszcza w czasie sesji.
Usuńnie mam pojęcia co mu się stało - siódma trzydzieści - brzask zaledwie
Usuńw styczniu to nawet nie brzask. Noc głucha i głęboka...
Usuńw takim razie na klatce schodowej się świeciło - chyba, że to blade łydki radioaktywne
UsuńTo bardzo prawdopodobne!
Usuńchociaż... nade mną mieszka stado studentek - na ogół jednosemestrowych, za to mocno rozrywkowych - może koleś uciekał przed "dobrą zmianą"?
Usuń...albo biegł po posiłki.
Usuńsądzisz, że studentki takie "wyposzczone"?
UsuńNajpewniej.
UsuńWyobraź sobie, śniłeś mi się dzisiaj w nocy. Byłeś malarzem i alkoholikiem w jednym. Ciekawe, czy to sen proroczy!
super - kiedyś namalowałem dzieciom jeża - usłyszałem, że to koń. jak widzisz mam zadatki na malarza alkoholika.
UsuńCzekam na forsycje, rozjaśniają otoczenie. Dzisiaj można było już bez kurtki, a ogródki już się zapełniają.
OdpowiedzUsuńnajwyraźniej mieszkasz gdzieś obok - te same objawy
Usuń