Gdybym miał tę panią opisać,
to powiedziałbym, że delikatna, jakby się nią Dostojewski zachwycał pisemnie -
szczuplutka, wysoka, w okrągłych okularach. Bardzo dyskretnie dygnęła przed ladą
z ciasteczkami, ale do domu zabrała zdrowie chleba czarnego i szorstkiego od
ziaren, czy trocin. Zabrała go cichutko, z westchnieniem równie niepozornym jak
ona, pomimo życzliwego uśmiechu pulchniuteńkiej sprzedawczyni, która dobrym
humorem, bez strat własnych, mogłaby obsłużyć całą Kambodżę, albo ze dwa nie
największe stany USA. Kolarstwo chodnikowe odradza się. Panie w kaskach, grubych
kurtkach (!!!) i goglach penetrują miejskie nierówności na górskich rowerach,
które w życiu gór nie widziały i zapewne nie zobaczą, ale siły mizerotom odbierają
masywnością, wagą i oponami o bardzo dużych oporach toczenia. Panie, raczej niepewnie, przeglądają
się podczas niespiesznej jazdy w licznych witrynach i nie wiem - zakupy chcą zrobić
okazyjnie, czy też sprawdzają jak pięknie im w granatowym kolorze. Młody facet
usiłuje oswoić kundelka z chodnikowym słupkiem, bo w kiosku psina nie jest mile
widzianym klientem. Może dlatego, że ma dość frywolny stosunek do czasopism i
gotowa „olać” nawet te, co farbę wykorzystują do propagowania żeńskiej zazwyczaj nagości, wymodelowanej
skalpelem i wypełnionej polimerami dalekimi od podejrzeń o naturalność
materiału – w każdym bądź razie – przyroda nie przypomina sobie, aby coś
podobnego była uprzejma wytworzyć, chociaż robi co może, żeby świat wypełniał się
rozmaitością… Żeby w ogóle się wypełniał…
Zaraz potem dotknęła mnie sugestia-pytanie. Gdybym tak pośrodku
chodnika i dnia przystanął, i w ferworze pochopności klasnął w dłonie… Nie – nie zrobię tego
absolutnie, to wyłącznie dywagacja stagnacji (zaprzepaściłem szanse na ekspresję zewnętrzną z powodu tzw. "dorosłości") – ale, gdybym klasnął w dłonie na środku
chodnika, tak żywiołowo, donośnie, jak delfin potrafi klasnąć ogonem o
powierzchnię basenu, żeby kolejna sardela opuściła plastikowe więzienie wiaderka
wyruszając w ostatnią podróż szlakiem układu pokarmowego… Świat mimochodem zatrzymałby
się na moment (typowe zachowanie świata w obliczu fanaberii i rozpasania), a co
potem wydarzyłoby się pozostaje zagadką. Albo dostałbym nominację na „czubka
roku”, albo ktoś nerwowy za trzecim podejściem wybrałby wreszcie „112” i
stałbym się dylematem służb wszelakich, które musiałyby wertować kodeksy, czy stanowię
bardziej zagrożenie ekonomiczne, polityczne, czy obyczajowe, oraz to, z jakiego
paragrafu należy mnie izolować od społeczeństwa.
A może inni dołączyliby z klaskaniem , spróbuj! Niektóre rzeczy bywaj zaraźliwe...
OdpowiedzUsuńryzykowne rozwiązanie. może sama spróbuj i mi opowiesz. pierwszemu zazwyczaj jest najtrudniej. ludzie na zachowania spoza standardu mają jeden epitet - głupiec. no, chyba, że ów śmiałek jest zbyt bogaty, wtedy odwagi stadu brakuje, więc ukuło inny epitet dla możnych - ekstrawagancki...
Usuństać Cię na ekstrawagancję? mnie, niestety nie. a głupotą i tak skażam okolicę bez uzasadnienia. i nie chcę się powtarzać do znudzenia.
Albo zareagowaliby uśmiechem. Ot, kolejny wariat!:))
OdpowiedzUsuńnie każdy ma na to papiery - większość to uzurpatorzy.
UsuńMyślę, mógłby się dołączyć drugi czubek, choćby ja. Lubię performance.
OdpowiedzUsuńto co? mam robić zapisy dla "klaskaczy spontanicznych"
Usuńdziewczyny - uwielbiam was wszystkie bez wyjątku, choć czasami coś tak sobie mruczę pod nosem - ale to z niewyspania, albo defekt farmakologiczny...
Zgadzam się, że nietypowe zachowania spotykają się częściej z pukaniem w głowę lub pokazywaniem kółka na czole, ale takie zatrzymanie się w pędzie dnia codziennego przydałoby się każdemu z nas. Ukłony.
OdpowiedzUsuńNie wiem, kto Cię zmyślił, ale bardzo udatnie to zrobił. Życzę zatrzymania każdego dnia - niechby na okamgnienie.
UsuńPotrafię dopowiedzieć taaakie rzeczy, że na samą myśl się uśmiecham.
OdpowiedzUsuńA jeśli klaśnięcie, to koniecznie z podskokiem. Nie zatrzymuj się.
podskakuj na zdrowie i klaszcz... małe dziewczynki tak robią i kucyki im wtedy zaczepiają się o niebo
Usuńhmmm, mówisz...jakbyś mnie znał.
Usuńpowiedzmy, że zdarzyło się w życiu zobaczyć kilka dziewczynek manifestujących tak radość w kolorowych sukieneczkach i białych bucikach
UsuńŚwiat by się nie zatrzymał, może kilka osób by zerknęło dyskretnie, ktoś spojrzał z dezaprobatą, ktoś inny minął obojętnie. Bez zachęty słownej raczej nikt nie dołączył, ja chyba też nie, ale na uśmiech mógłbyś liczyć.
OdpowiedzUsuńprzy niespodziewanych zdarzeniach pojawia się taki skurcz- malutkie zatrzymanie, żeby każdy się w sobie poukładał i zweryfikował znaczenia dźwięków.
UsuńOd razu izolować?
OdpowiedzUsuńMyślę, że wiele osób przyłączyłoby się do Ciebie...
wystarczy skrzyknąć ludzi przez Internet i zrobić taką uliczną zabawę...
Usuńzawsze znajdą się chętni, albo przynajmniej ciekawscy.
"Dorosłość" uczyniła z Ciebie sztywniaka.
OdpowiedzUsuńMyślę, że wielu przechodniów obdarzyłoby Cię życzliwym uśmiechem. Gdybyś tylko klasnął. Gdybyś chociaż spróbował.
Sama radośnie bym się przyłączyła. Spójrz na komentarze - zrobiła się już pokaźna grupka chętnych.
Taki radosny spontan jest o wiele fajniejszy niż patrzenie na drugiego bykiem.
skąd taka insynuacja? ja - bykiem? patrzę na ludzi z sympatią, a że kręgosłup mam sztywniejszy? w końcu wapno, więc trudno, żeby witką brzozową był.
OdpowiedzUsuńten "byk" - to tak ogólnie, nie do Ciebie.
UsuńCiebie nie jeszcze nie znam - też myślę, że lubisz ludzi.
funkcję ataku mam z definicji wyłączoną. obserwacja, ale subtelna - to owszem - noszę odbezpieczoną często i mały dysk do zapisu, żeby nie umykało zbyt wiele.
UsuńWitaj, Oko.
OdpowiedzUsuńCzasem warto zrobić coś mimo... :)
https://www.youtube.com/watch?v=uWuxWxKilPU
Niezależnie od tekstu i podtekstów, na mojej twarzy ten utworek zawsze wywołuje uśmiech.
Pozdrawiam:)
przesłanie raczej makabryczne.
UsuńCzy ja wiem?
Usuń"Carpe diem!" w nieco uwspółcześnionej wersji:)
Makabryczna to była "Rozmowa Mistrza Polikarpa ze śmiercią":)
Albo to:
https://www.youtube.com/watch?v=5GU5e8pawe4
:)
Pozdrawiam:)
widzę, że horyzonty muzyczne masz równie szerokie, jak literackie. nie powoduje to w Tobie zamieszania?
UsuńNie wydaje mi się, by moje zainteresowania jakoś szczególnie wykraczały poza normę:) Po prostu czasem to i owo wpadnie mi w oko albo w ucho.
UsuńPozdrawiam:)
a owo to leży na innej półkuli niż owo - musisz bardzo szeroko otwierać oczy i uszy, żeby czasami Cię nie ominęły. jest coś, co nie mieści się w kategorii "to i owo" i wykracza poza Twoje zainteresowania muzyczne, lub literackie?
UsuńPytasz, czy oprócz muzyki i literatury mam też inne zainteresowania? Coś by się tam jeszcze znalazło:)
UsuńPozdrawiam:)
nie taką intencję miałem - przepraszam za przypadkowe i niezamierzone wścibstwo (dlatego uczę się wysławiać i jak widać wciąż nie potrafię).
Usuńpytałem tylko o literaturę i muzykę - czy są jakieś granice Twoich zainteresowań, czy jest coś, co odstawiłaś na bok, mówiąc - to nie dla mnie, nie moja bajka, nie mam obowiązku, a przyjemności z tego żadnej - zbyt bogaty świat - niech żyje obok mojej ignorancji.
o nic więcej nie pytałem.
Nie. Jestem otwarta na każdy rodzaj twórczości (i jeśli piszę "na każdy", to mam na myśli naprawdę "każdy", tak jak fasolki w Harrym Potterze były "wszystkich" smaków:)).
UsuńTym, co mnie irytuje, jest ignorancja - na szczęście - rzecz do naprawienia:)
Tym, co mnie odstręcza, jest impertynencja - nie trawię jej w żadnej postaci i kiedy się na nią natykam - odpuszczam sobie, ponieważ obcowanie ze sztuką ma przynosić korzyści intelektualne a nie - straty.
Pozdrawiam:)
i o tym mówiłem wcześniej, chociaż się broniłaś (napisałaś, że poza normę raczej nie wykraczasz) - a tymczasem bezgraniczna kobieta - wciąż jestem pod wrażeniem. cytaty autorów, których nie znam zupełnie, muzycznie od muzyki poważnej, przez poezję do kabaretu i ciężkich odmian rocka - jeśli do tego potrafisz znaleźć w nich wartość - powinnaś zostać muzą twórczości wszelakiej - to już chyba jedenasta byłaby, ale pewności nie mam, bo bóstwa rodzą się na portalach internetowych w tempie porażającym zmysły - dzisiaj znów jakaś pani wyszła z domu bez biustonosza i zdominowała wiadomości z szerokiego świata - strach zajrzeć pod kołderkę, bo tam może dojrzewać koniec świata, tyle że mało efektowny, kompletnie ubrany i skromny.
UsuńJedenasta muza? Lubię jedenastkę:)
UsuńTyle, że z mojego punktu widzenia czymś zupełnie normalnym jest taka otwartość na nowości.
Szczerze mówiąc - sen z powiek spędza mi myśl, że kiedyś technika tak pójdzie naprzód, że przestanę ją ogarniać, a co za tym idzie - stracę możliwość dotarcia do świeżych źródeł i obserwowania zmian:)
Pozdrawiam:)
a ja słucham, lub patrzę i nie wszystko rozumiem/doceniam czy chcę oglądać. globalnie - wolę poczekać, aż pobieżny zachwyt minie i wtedy zerkać - kiedy minie moda.
UsuńCzy ja już mówiłam, że lubię Twój blog?
OdpowiedzUsuńmoże nie tak wyraźnie, ale nie podejrzewam Ciebie o masochizm, więc pozwoliłem sobie na takie domniemanie.
UsuńBardzo słusznie nie podejrzewasz. Na masochistkę i ascetkę kompletnie się nie nadaję.
UsuńWitaj.
OdpowiedzUsuńKiedyś to były różne formy działań artystycznych, które dziś podchodzą pod performance, obecnie sprawa wygląda raczej tak jak opisujesz, coś spoza klasyki zachowań staje się czymś dziwacznym. Przynajmniej w pewnych kręgach.
Tak czasem mam, że wymyślam jakieś nowe sformułowania. Chodziło mi o takie zdrowe zmęczenie się na rowerze, wtedy na jakiś czas przestaję myśleć o głupotach, skupiam się na jeździe, na otoczeniu itd. A sprawę zaniedbałem, bo ostatnio na rowerze tydzień temu byłem jakoś.
Pozdrawiam!
życzę w takim razie większej obowiązkowości.
Usuńa formy działań stają się ważniejsze od samych działań.
czasami nawet ważniejsze od efektów i dzieł. byle forma była.
Mam nadzieję, że uda mi się osiągnąć jakąś przyzwoitą powtarzalność jeśli o jazdę na rowerze chodzi.
UsuńDlatego częściej wracam do dzieł z przeszłości, niezależnie od rodzaju sztuki, czasem tylko jakiś nowoczesny/współczesny artysta porwie na jakiś czas moją uwagę.
Pozdrawiam!
uwaga - podobno konserwatyzm, to pierwsza oznaka starości
Usuń(co prawda zdania są podzielone, bo niektórzy uznają, że czas ten nadchodzi, kiedy obiad ważniejszy się staje od seksu)