Przyszłość
mnie dopadła jakaś niespodziewana, bo przyzwyczajeniem popchnięty szufladę
otworzyłem, żeby bieliznę wyjąć. No i wyjąłem ku własnemu zdumieniu – nie moją,
co rozpoznałem pierwszym rzutem oka. Nie moja i mało męska raczej, gdyż
musiałby to być bardzo (najdelikatniej ocierając się o komentarz) specyficzny
mężczyzna, żeby jedwabie i koronki…
Nieomal
nogą się przeżegnałem, że jakaś babeczka zalęgła mi się w szufladzie i kleić
pamięć zacząłem, czy symptomy jakieś nie zweryfikują podejrzenia, ale nie – łóżko puste, mieszkanie niewielkie, usłyszałbym krzątającą się kobiecość, której nie
brakło odwagi do zajęcia własną bielizną mojej szuflady. Mojej, bo przecież
trzy razy sprawdziłem, a ręka wiedziona przyzwyczajeniem od lat sięga tu
właśnie, kiedy przyjdzie na tyłek założyć gatki.
Stałem
z otwartą gębą przed otwartą szufladą z różowymi sznureczkami połyskującymi
tajemniczo i kusząco, choć ich zawartości komplementarnej nie odnalazłem i nie
było kogo z nich rozebrać. Już na starcie były rozebrane, uprane i złożone w
zawiniątko maleńkie, tobołeczek niepozorny i delikatny, że aż strach paluchami
motłoszyć. Nieświadomie zacząłem wydrapywać bruzdę nad czołem, uszczuplając
przy tym zasoby sierści, lecz i to nie pomogło, więc poszedłem do lodówki i (na
szczęście bez kolejnego zaskoczenia) otworzyłem piwo, wracając zdecydowanie po
męsku do problemu objawionego.
-
Przyzwyczajenie tak? Doświadczenie? – pomyślałem sobie z sarkazmem
uzmysławiając sobie, że te słowa wymagają historii, czyli o młodzieńczej fantazji,
to już pora zapomnieć, skoro posiłkuję się „przyzwyczajeniem”, skoro czoło powiększa
mi się, jak plaże nadmorskie podczas odpływu i tylko muldy wydm falują coraz
zuchwalej nękane wiatrem historii.
Stałem
posągowo dumny, pobladły i sztywny. W jednej ręce (jakby kpiąc z antycznych rzeźbiarzy
i z siebie – jaki bożek, takie i atrybuty) trzymałem szklankę schłodzonego
dobrze piwa, w drugiej różowy listek figowy z jedwabiu tak śliskiego, że
musiałem mocno pięść zaciskać, żeby mi nie wysmyknęły się na „suchego przestwór
oceanu” – ze schylaniem się też już utrzymywałem kontakty bliższe niechętnemu szacunkowi,
niż ułańskiej fantazji i sarmackiej gościnności. Lekko tylko się garbiąc, co odrobinę
ukrywało skłonność pępka do stanowienia spontanicznie wyrywnej ariergardy
stałem jako symbol zasępienia i frasunku. Taki znak zapytania z (chciałbym)
lekką nadwagą i zaniepokojoną wyobraźnią.
-
Nie moje na pewno, na taki pomysł raczej bym nie wpadł nawet pod wpływem. Z
działań perwersyjnych spodziewać się można po mnie ewentualnego popijania wódki
piwem, ale nie różowego rozpasania składającego się głównie z cieniutkich
sznurków. Nawet historycznie bliżej było mi do nagości, albo mnożenia
kobiecości zewnętrznej niż szukania jej w sobie.
-
Moja kobieta? Czyżby ona podrzuciła jako aluzję subtelną? Że niby mógłbym… Że
jeszcze raz, niechby ostatni, ku utrapieniu Alzheimera i gorączkowej panice endorfin
rozleniwionych i zaspanych? Ale ona nie dysponowała chyba… no chyba nie – sam siebie
skarcić musiałem, bo wstyd się przyznać, ale damskiej, z dużym naciskiem na tę
jedyną, a jeszcze większym na żadną, nie przyglądałem się od dawna, a skleroza wytrwale nie pozwala mi
przypomnieć sobie jak bardzo ów stan jest odległym. Zapewne mogła wymienić portfolio bielizny i to nie raz.
Zerknąłem
raz jeszcze do szuflady, a tam kakofonia dessous w większych ilościach i przeźroczystości jakoweś… aż bałem się szukać, co w damskiej szufladzie pod halkami kryć się
gotowe. Co pod stanikami zamieszkiwa, nim nocy mrok nie przyszpili wstydu do szuflad niedomkniętych lubieżnie. Uśmiecham się z przekąsem, że aby taki stanik zdjąć, musiałbym zapewne okulary założyć, co brzmi dość przewrotnie, a
dwuznacznie na pewno.
Hmm.. Może w nie swoim domu się obudziłem i poranek za moment
zaskoczy mnie kolejnymi niespodziankami? Piwo w lodówce niczego nie przesądza, bo
to utarty schemat… Gotów powielić się na całym świecie, a może i poza nim. W
końcu nie raz budziłem się z ciekawości, sprawdzając gdzie zaszczycam poranek własnym
gabarytem…
Dramat
w trzech aktach prozą. Tragedia współczesna, na razie wolna od widowni i
kibiców. A pomocy znikąd – telefon do przyjaciela? Przecież wstyd. Bez
bielizny, to i po sąsiedzką pomoc nie pójdę, a skoro nie u siebie spałem, to
tym trudniej o sąsiedzkości myśleć skutecznie – tam może być obcy naród, który
zazwyczaj skłonny jest do szyderstwa, niż samarytańskiej pomocy mnie biednemu.
Tam kpina i wieczne potępienie. Jeszcze który doniesie i w różowych stringach powiodą
mnie w kajdany skutego na posterunek… pośród treli ptasich i gdakania starych,
ciekawskich kwok zasiedlających parapety całodobowo.
Trwałem,
a piwo zbyt małym było, żeby mnie pocieszyć, żeby pośrodku niepokojów zakwitnąć
rozwiązaniem, więc poszedłem po drugie i wróciłem do oswajanego powolutku problemu.
Nie wiedzieć czemu trwałem nad otwartą szufladą nagością własną ozdabiając
pejzaż intymny, ssąc i sącząc piwo marznące przez całą noc co najmniej. Niewiele
mi już brakowało, żebym musiał sobie przypominać, co ja w zasadzie robię w tym
zastygnięciu nad meblem wypełnionym nie moimi przecież delikatesami, kiedy w
drzwiach zachrobotał klucz.
Dylemat
sprowadzał się w zasadzie do pytania, czy zakładać okulary w celu rozpoznawczym,
czy zasłaniać się wstydliwie, lub za skrzydłem drzwiowym chować. Od bladych pośladków
słońce odbijało się rozmazaną na ścianie niedoskonałością, pomiędzy udami sam
sobie się obijałem własną nieskromnością, gdzieś w układzie trawiennym odbijało
się piwo, a z przedpokoju dochodził odgłos kroków odbijających się echem od
sufitu i zdecydowanie przybliżający się do mojej nagości. W rezultacie
unieruchomiło mnie w bezdecyzyjności i owo wszędobylskie odbijanie trwało
pomimo mnie, a może na przekór. Wyciągnąłem przed siebie dłoń, w której
krwawiły majteczki ubożuchne i różowe wciąż.
-
A ty co? Szajba ci na stare lata odbiła? Moje będziesz zakładał? – łykałem powietrze
jak młody pelikan, kiedy skończy szamotaninę ze zbyt dużą rybą, bo głos ślubnej
poznałem – weźże nie szalej chłopie, twoje są obok w tej szafie koło telewizora,
bo przemeblowanie wczoraj robiłam. Czasu trochę miałam, tom posprzątała, a przy
okazji trochę rzeczy miejsca zmieniło, jak to przy porządkach, żeby z nudów nie
umrzeć…
- uff... - pomyślałem szeptem tak dyskretnym, kiedy serce uwolnione od niepewności spadało mi na wysokość pępka, aż zatrzęsły się wszelkie wskaźniki dobrobytu w gasnących drganiach tkanki tłuszczowej - taki drobiazg, a ja umarłbym od nadmiaru atrakcji...
No to dobrze mimo wszystko, że żony a nie sąsiadki
OdpowiedzUsuńŻona by Ci tego nie darowała:-))
a sąsiadka daruje? coś słabo to widzę.
UsuńAle sąsiadek masz chyba więcej;-)
UsuńW sensie, że wiesz, nie ta to inna:)
UsuńKobieto!!!
Usuńnie wiem, w jaką grasz grę, ale chyba sama we własne słowa nie wierzysz. Zastanów się, czy ma znaczenie, że sąsiadka nie z tego piętra, lecz dwie ulice dalej mieszka? albo dwa miasta? przymierz do siebie samej - wyczuwasz rosnącą z odległością pobłażliwość? nie sądzę, a jeśli tak, to moje uczucia stają się ambiwalentne - sam nie wiem, czy zazdrościć, czy współczuć. Życie pośród uczuć, które potrafimy uwiarygodnić, albo przykryć pozorami, bo odnoszę wrażenie, że czasami nawet to wystarcza staje się normą.
Witaj, Oko.
OdpowiedzUsuń"Wszystko, czego potrzebujemy na pograniczu Globalnej Przemiany, to odpowiedni Kryzys, by zaakceptować Nowy Porządek Rzeczy.";)
(Y. Rockefeller)
Pozdrawiam:)
czyli można przesunąć codzienność tak, żeby się stała zalążkiem tragedii. a ponoć, kto wiatr posieje, ten burze zbiera.
UsuńZastanawiające - dlaczego coś tak niewygodnego i niehigienicznego jak sznurek w odwłoku zrobiło taką karierę?...
OdpowiedzUsuńobawiam się, że to jest alibi dla nagości. "w majtkach", czy nie nago.
Usuńa zabiera tak niewiele. mnie bardziej zastanawia, kiedy panie od "zapominania" garderoby zrezygnują z pozorów i zaczną chodzić ubrane tylko w kwadraciki cenzury "zapominając", że mogą komuś odebrać apetyt.
Sądząc po symptomach, wszystko to jeszcze być może.
Usuńczas przyszły (jeszcze) niedokonany, ale przewidywalnie gwarantowany.
OdpowiedzUsuńMoże, może.
Usuńkwestia klimatu, ale lato idzie, więc o nagość będzie łatwiej i zapominalscy zbyt wielkiego wyboru mieć nie będą - trzy sznureczki się upuści gdzie przy drinki i pozwoli zaufanym paparazzi "wykryć" ku wzajemnemu pożytkowi. a sezon ogórkowy nadciąga nieubłaganie.
UsuńNasze ogródeczki chyba nie znają sezonu ogórkowego - Twoje i moje ogórki rosną o każdej porze roku.
Usuńnajwyraźniej cóś przegapiłem. biorę wiaderko i idę na łowy.
UsuńBędziesz łowił ogórki?
Usuńto nie jest trudne - z beczki, czy słoja trzeba łowić, zanim się zacznie pochłaniać.
UsuńSądziłam, że jednak jesteś producentem ogórków.
Usuńjednak nie. wyczytałaś gdzie u mnie podobną aluzję? dygresję? niechby domniemanie?
Usuńmoże to tylko takie małe, figlarne marzenie, które sobie uwiłaś solowo i bezzasadnie?
Och, nie, nie marzenie - tylko metafory sezonowo-ogórkowej użyłeś, więc poszłam dalej tym tropem i do naszej wielosezonowości się odniosłam. Czasem (dzisiaj też) odnoszę wrażenie, że gubisz się w wątkach naszych rozmów - nie wiem, czy nie nadążasz, czy się nie przykładasz.
Usuńja bardzo często nie nadążam. tylko się z tym kryję.
Usuńkobieca wrażliwość powoduje, że męski umysł staje się roztrzęsiony i niepewny. nawet, kiedy myślę, że wreszcie nadążam, to boję się, że biegnę w inną stronę. za chwilę semestr do powtórki...
Na razie bez paniki - jeszcze możesz nadrobić zaległości.
Usuńzgroza - kampania wrześniowa, czy dobiegi w trakcie semestru? konsultacje, albo korepetycje? w weekendy?
UsuńPoczekaj, dopiero kwiecień! Bez paniki.
Usuńdobrze, że rodzice na wywiadówkę przyjść nie muszą...
Usuńbo byłoby jak w dowcipie - jeszcze tylko lanie i już wakacje
Złożyłeś broń? To do Ciebie niepodobne!
Usuńpowolutku - na razie skamlę i odwołuje się do miękkości serduszka. a nuż łaska pozwoli mi jakoś w ignorancji pozostać i skórę całą zachować.
UsuńPrzemyślę. Wspaniałomyślność okażę albo nie - w zależności od humoru. Jak to ja.
Usuńa humor masz, kiedy się wyśpisz...
Usuńzostaje życzyć dobrej nocy.
Dobrze kombinujesz!
Usuńtruteń inaczej za długo nie pożyje - trzeba knuć.
UsuńKnująca kobieta to chyba knujwa. A knujący mężczyzna? Knut? Ale knut to bicz. Knujak może?
Usuńknujka i knujek
Usuńpo co kombinować
To jakoś tak... niepoważnie brzmi. Jak Topik i Topcia.
Usuńknuciarz i knuciarka, knuciciel i knucicielka, możn kombinować, skoro proste rozwiązania są zbyt niepoważne.
UsuńBardzo mi się podoba druga para. Knucicielka brzmi wręcz seksownie!
Usuńbosko - do zbawicieli para się wręcz upodabnia
UsuńKnuciciel-zbawiciel, knucicielka-kusicielka.
UsuńDwa bieguny!
równie dobrze mogą się rolami zamienić. nic nie stoi na przeszkodzie.
UsuńMogą - i to jest bardzo piękna możliwość. Mogą się również ujednobiegunowić, bo dlaczego nie?
Usuńwtedy zamiast zbawiać lub knuć będą dla siebie nawzajem pokusą bez względu na wybór bieguna
UsuńNiech będą.
UsuńCiekawe ...
OdpowiedzUsuńnajwyraźniej skaza genetyczna - ojciec powtarzał, że jeżeli matka nie przestawi, to będzie koniec świata. więc przestawiała, ale z gracją dopiero wtedy, kiedy wszyscy przywykli do lokalizacji.
Usuńa zawartość szaf i szuflad w moim domu jest dla mnie podobną zagadką, jak wcześniej dla ojca.
czyli skaza białkowa i nieciągłość w łańcuchu DNA zapodana na starcie.
Nie jestem pewna, czy dobrze to ujmę, ale jak sobie czegoś od czasu do czasu nie poprzestawiam, to czuję się, jakby mi korzenie wychodziły gdzieś w okolicach Sydney ;-)
Usuńa gdzie miewasz korzenie po przestawieniu rzeczywistości?
Usuńbliżej? bo tam, to skwar i wszędzie daleko, a uciec trudno, bo woda słona, rozpasana poza horyzont, a na dodatek rekiny nie próżnują.
Ale nie poznałeś, że reszta w szufladzie też nie Twoja? Może za twardo się spało, trza po kawie gatki wkładać!
OdpowiedzUsuńno poznałem, tylko się już nie rozwodziłem, bo ileż można na fakty jojczyć - pierwsze widzenie było już wystarczająco stresujące, żeby dyskutować z powtarzalnością zdarzenia.
UsuńHmmm, niezłe. Ciekawe jakbyś to opowiedział w formie krótkiej anegdoty.
OdpowiedzUsuńnie zastanawiałem się nad tym. dowcipów też nie układam.
UsuńPrzeczytałam 'intrygujący' nagłówek, który zaczynał się od "nagi mężczyzna zaczął strzelać w restauracji..." (dalej nie czytałam), zaglądam do Lustra i tu go 'mam'.
OdpowiedzUsuńcóż. mi trafił się taki ze spowiedzi - tylko cycki mam sztuczne (w domyśle zobaczcie sami) - też mi się odechciało czytania.
Usuń