wtorek, 30 kwietnia 2024

Swobodnym krokiem.

 

    Na okrągłym dachu zebrały się sroki i szczekały na siebie z zawziętością godną sali sejmowej. W autobusie, obok dziewczęcia w szczelnie zapiętym baranku siadło chłopię w krótkich spodenkach. Gdzieś obok niedopieszczony Kozak jawnie głaskał pupę swojej wybranki, jakby noc minęła nadaremno, albo była zbyt krótka. Jechałem i jechałem, najwyraźniej czekając, aż dopadnie mnie rym częstochowski. Wstydzę się coraz mniej, więc zaprezentuję. I tak nie mam aspiracji poetyckich, więc co mi tam.


    Na ostatnim przystanku,

Kanar schwytał panią w baranku.


    Wartości zabrakło, ale sens i rytm były, więc dalej poszedłem już pieszo z jednodniową mantrą na ustach. Młoda pani najwyraźniej chcąc pochwalić się pełnym biustem, względnie umieszczonym tuż powyżej tatuażem, szła rozchylając poły koszuli niczym nietoperz skrzydełka. Nie powiem – piękne, piersi oczywiście, bo żaden tatuaż nie wzbudza mojego zachwytu. Wolę, kiedy artyści korzystają z innych materiałów do wyrażania ekspresji. Zaspane księżniczki czekały na przychylność sygnalizacji świetlnej, lecz zielony niespecjalnie im odpowiadał, więc czekały, aż dojrzeje.

8 komentarzy:

  1. Czy schwytana pani była rzeczywiście w baranku? Czy jest to zupełna fikcja?

    OdpowiedzUsuń
  2. Tatuażami obrodziło w tym roku, ciekawe czy przybytki zdobienia ciał nadążają?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zapewne. tanio podobno nie jest, więc na trzy zmiany jak w hucie.

      Usuń
  3. kiedyś się grało "w zielone" i była to li tylko zabawa
    nie obsesja
    Jasiu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kiedyś (ponoć) wróble ważyły po pięć kilo.

      Usuń
  4. coś podobnego!
    no, niee?
    bajka? ruska pewnie
    chociaż, kiedyś koń to potrafił zjeść, bo był do roboty. Teraz wszystko rasowe, lekkobieżne i skaczące...na diecie,
    to i wróble mikre
    Jasiu

    OdpowiedzUsuń