Na okrągłym dachu zebrały się sroki i szczekały na siebie z zawziętością godną sali sejmowej. W autobusie, obok dziewczęcia w szczelnie zapiętym baranku siadło chłopię w krótkich spodenkach. Gdzieś obok niedopieszczony Kozak jawnie głaskał pupę swojej wybranki, jakby noc minęła nadaremno, albo była zbyt krótka. Jechałem i jechałem, najwyraźniej czekając, aż dopadnie mnie rym częstochowski. Wstydzę się coraz mniej, więc zaprezentuję. I tak nie mam aspiracji poetyckich, więc co mi tam.
Na ostatnim przystanku,
Kanar schwytał panią w baranku.
Wartości zabrakło, ale sens i rytm były, więc dalej poszedłem już pieszo z jednodniową mantrą na ustach. Młoda pani najwyraźniej chcąc pochwalić się pełnym biustem, względnie umieszczonym tuż powyżej tatuażem, szła rozchylając poły koszuli niczym nietoperz skrzydełka. Nie powiem – piękne, piersi oczywiście, bo żaden tatuaż nie wzbudza mojego zachwytu. Wolę, kiedy artyści korzystają z innych materiałów do wyrażania ekspresji. Zaspane księżniczki czekały na przychylność sygnalizacji świetlnej, lecz zielony niespecjalnie im odpowiadał, więc czekały, aż dojrzeje.
Czy schwytana pani była rzeczywiście w baranku? Czy jest to zupełna fikcja?
OdpowiedzUsuńkompletna prawda. ani słowa nie zełgałem.
UsuńTatuażami obrodziło w tym roku, ciekawe czy przybytki zdobienia ciał nadążają?
OdpowiedzUsuńzapewne. tanio podobno nie jest, więc na trzy zmiany jak w hucie.
Usuńkiedyś się grało "w zielone" i była to li tylko zabawa
OdpowiedzUsuńnie obsesja
Jasiu
kiedyś (ponoć) wróble ważyły po pięć kilo.
Usuńcoś podobnego!
OdpowiedzUsuńno, niee?
bajka? ruska pewnie
chociaż, kiedyś koń to potrafił zjeść, bo był do roboty. Teraz wszystko rasowe, lekkobieżne i skaczące...na diecie,
to i wróble mikre
Jasiu
małolitrażowe.
Usuń