Małe niebo rozpościera się przede mną niezbyt życzliwie, pełne zimnych wiatrów i tłustych chmur, czających się, by spaść na mnie ulewą. Drobny ptaszek, ćwierkając wysokie tony frunie od kaliny do jałowca, od bzu, przez śliwę wiśniową do kolejnej kaliny. Przedziera się przez gąszcza i startuje do kolejnego etapu. Z grubsza w moim tempie. Może boi się otwartej przestrzeni, może śledzi mnie z amatorską niezdarnością. Mała Budda w kurteczce podszytej wiatrem zdaje mi się jeszcze krąglejsza. Dżinsowe pupy, wzorem klucza dzikich gęsi wędrują za przewodniczką i ani im w głowie zejść z kursu na wagary. Pustułka poluje w locie stojącym (ponoć żaden inny ptak tego nie potrafi), od czasu do czasu nerwowo rzucając się, by zrezygnować jeszcze szybciej. Zeszłoroczne chwasty stanowią niezły ostrokół. Musi poczekać na coś nieostrożnie jadalnego.
Rondo obsadzone trawami i kwitnącymi drzewami wydaje się bezkresną dżunglą w porównaniu z „kieszonkowymi parkami”. Kolarz płci piękniejszej w gumowych rękawiczkach, maseczce i kasku zabezpieczył się przed wszystkim chyba, być może plecak, zamiast kanapek zawierał spadochron? Zabawne skojarzenie – młodzież plecaki nosi tam, gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę, ale nie wiem, czy to modne czy wygodne. Może czas spróbować?
Pośród wysp dokazują ptaki, których nie było słychać jeszcze tydzień temu. Zmarznięta pani, miała twarz podrasowaną chemicznie tak grubo, że o mimicznych ekspresjach mowy być nie mogło, a jej niewątpliwa uroda zdawała się być pomnikową, marmurową i zimną jak poranek.
Niebo ostatnimi czasy szaleje, niby wiosna ale śniegu i deszczu już zbyt wiele. Fajnie i obrazowo napisane, pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńw końcu oznaczam te miniaturki etykietą "obrazki" - więc tak. tak miało być.
UsuńMała Budda, pustułka i marmurowa pani – brzmi jak skład nieformalnej rady dzielnicy na obrzeżach ronda. Dobrze, że ktoś jeszcze zauważa, co fruwa, skrzeczy i krąży między kaliną a śliwą. A plecak ze spadochronem? Też bym taki teraz nosiła. Na wypadek nagłego wylotu z rzeczywistości.
OdpowiedzUsuńMała Budda, to pani dość kształtna, którą obserwuję często na "moim" przystanku w drodze do pracy. pustułka jest ptakiem rzeczywistym. może nawet mieszka na moim osiedlu, bo czasami widuję, ale częściej nad jednym z ostatnich nieużytków między osiedlem a Miastem. marmurowa pani była przypadkiem na mojej życiowej ścieżce ku mozołom, albo powrotom.
Usuńa dźwigać ze sobą cokolwiek warto - byle konsekwentnie i bez wymówek. gdyby nasi Panowie postanowili wepchnąć nas w wojnę, może dałoby się wówczas naprawdę uciec. Mi byłoby trudniej niż Tobie, bo Ty już jesteś "ucieknięta".
No jestem, ale wojna, to wojna – potrafi rozlać się jak woda pod drzwiami, znaleźć każdą szczelinę. Czasem ucieczka nie zmienia nic, tylko przenosi ciężar w inne miejsce. I tak trzeba go nieść – w plecaku, na barkach, w środku.
Usuńchyba, że nie ma dokąd uciekać. może lepiej zostać na własnym podwórku?
Usuń