piątek, 4 kwietnia 2025

Lato lata przy latarniach.

 

    Nie mam pojęcia, czy pod kapturem była ładna, ale kształtem mogła zawstydzić każdy krzywik, względnie stanowić dla nich ideał dla producentów. Melancholijny Karampuk zdecydowała w końcu o własnej kobiecości, pomalowała pazurki i przesiadła się na długą suknię w nieśmiertelnie stylowej czerni. Do tego buty, które mogłyby stanowić solidny fundament, nawet gdyby mocno przybrała na wadze.


    Pociąg, jadący OBOK wyremontowanego dopiero co wiaduktu powoduje korki i pozwala nacieszyć wzrok kwitnącymi drzewami. Fałszywa Blondynka jest kobietą solidną na tyle, że sama mogłaby uciskać Afganistan, albo przynajmniej Kabul z przysiółkami. Na jednym z przystanków niecierpliwiła się księżniczka-matka, cała w różach, tiulach i bielach.


    Przechodząc przez Halę Targową, od jednej z kramarek usłyszałem nowinę dotyczącą pogody – pani widziała kolarza jadącego w stringach. O poranku, kiedy chłodek doskwiera wszystkim, poza najzuchwalszymi nastolatkami. Pani pałała szeroką paletą uczuć, ale zachwytu nie wykryłem. A przecież Miasto wciąga oryginałów, jak narkoman kokę. Przysiadam się do wielkoluda konsumującego coś na ławce. Pan w błękitnej kurteczce, rozpiętej, bo ciepło, pod spodem ma już tylko wdzięk własny, nieco pomarszczony muldami dostatku.


    Pępki uwolnione z okowów tekstylnych uwodzą wzrok nie gorzej, niż kwiaty trzmieli apetyt. Dostrzegam dziewczynkę w spodniach, których nogawki zaczynały się (albo kończyły) w pół łydki. Jakoś szła, czyli można. Za towarzyszkę wybrała sobie słodszą od cukru koleżankę, wyglądającą na japońską księżniczkę z bajek anime – różowo, tiulowo i wybitnie. To dobre słowo określające stan ducha patrzącego. Wybijała się ponad wszystko na ulicy, a patrzącego wybijała z rozumu.


    Blade, pozimowe nogi wystają z leciutkich sukienek i wychwytują każdy kwant światła, by latem olśniewać opalenizną. W ogródkach działkowych zakwitła i spłowiała flaga narodowa z nieznanej okazji. Gołębie wyskubują świeżo posiane nasiona traw, nie zapominając o amorach. Wszak nie samym chlebkiem się żyje. Jeśli nie miałem omamów, to mignęło mi auto z rejestracją DO RYJA 4.

2 komentarze:

  1. Lato się rozkręca jak gramofon na wysokich obrotach. I myślę, że to jest absolutne złoto drogowe — taki rejestracyjny haiku w wersji punk. DO RYJA 4 brzmi jak tytuł undergroundowego filmu akcji albo protest songu dla zmęczonych obywateli. Albo hasło wyborcze na czasy, gdy wszystko już było.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wyborcza kiełbaska na tablicach - pomysł makiaweliczny!

      Usuń