Deszcz rozmieniony na drobne stał się niemal niewidzialny, ale podłogi piją wilgoć zachłannie i nie zawsze nadążają, więc toną bez krzyku. Na wystawie podejrzanie wychudły Budda z obwisłym biustem udziela nauk, jednak ludzie mijają go bez zauważenia. Czy można uzyskać błogosławieństwo mimochodem?
Nóżka dramatycznie daleko zaszedł, kiedy się mijamy. Obciążam go bezsennością, żeby jakoś uzasadnić siebie-tam. Ludzie niepiękni, schowani w sobie gapią się w fugi chodnikowych płyt, jakby grali w klasy. Ciężko spotkać kogoś z uniesioną głową. Elektryczni kolarze w połyskujących kaskach mkną poza zasięg wzroku.
Mielę w sobie pierwsze zdanie, od wczoraj przekładam z policzka w policzek, oczywiście wieczorem pamięć tych słów, nie chciała wypuścić bardziej, bo za oknem te podłogi takie mokre, a nie było deszczu.
OdpowiedzUsuńczyżby słowa osiedliły się, albo zgoła osiadły? to dobrze - po to powstały, żeby znaleźć nosiciela.
UsuńU Ciebie wszystko przesuwa się o milimetr, wilgoć, spojrzenia, czas. I to pytanie o błogosławieństwo mimochodem zostaje na dłużej niż obraz samego Buddy. Trochę jakby chodziło o nas wszystkich, tylko szeptem.
OdpowiedzUsuńmoże nawet chodzi. trudno o uniwersalne prawdy.
Usuń