środa, 2 czerwca 2021

Życzliwie.

 

Czeremchy przejmują od kasztanowców obowiązek ukwiecenia okolicy, a słodki aromat kołysze się niczym cumulus na bezwietrznym niebie. Zwiedzam okolice, gdzie nie dotarły jeszcze kosiarki Zieleni Miejskiej, gdzie chwasty walczą o przetrwanie i kwitną na wyścigi, żeby skusić nieliczne pszczoły do odwiedzin. Niech upiją się do nieprzytomności, niech zapylą, byle zdążyć rozsypać nasienie, nim ludzie zbesztają tę nienachalną przecież zieloną obecność na peryferiach ludzkich potrzeb. Pierwsze maki mdleją już w pełnym słońcu, trawy kołyszą się ze zrozumieniem. Wróble karmią młode i nie w głowie im figle. Mamusie rotacyjnie wyprowadzają dzieciątka na plac zabaw, żeby każde z nich miało cały plac dla siebie. Umówiły się na telefon? Ledwie jedna zabierze malucha – już nadciąga druga. Patrzę z podziwem, jak zmieniają się, nie pozwalając, by dziecięce przestrzenie cierpiały na bezpańskość. Taniec synchroniczny, taktowany szczebiotem piskląt.

6 komentarzy:

  1. U nas na placach pełno, żadnej rotacji, a w Dniu dziecka, to wręcz tłumnie...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja jak te maki - mdleję z zachwytu gdy widzę szalony czerwiec, który zaszalał na zielono...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. słońce potrafi osłabić, szczególnie, kiedy spojrzy na ludzika nieco dokładniej.

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. bzy już czekają na kolejną wiosnę. teraz czas innych kwiatów.

      Usuń