Mirabelki płaczą słodkimi łzami owoców, a pijane od fermentu osy latają w kółko, kto wie, czy nie ze śpiewem na ustach. Młode drzewa przy drodze opatrzone zostały metkami przypominając przewlekłych pacjentów publicznych szpitali, inne, uwolnione z kagańców ktoś pomalował wapnem, żeby utrudnić wspinaczkę robalom, by nie mogły drzew kąsać po łydkach. Nieco zaspana uroda w zwiewnych sukienkach wyczekuje na przystankach, niekoniecznie transportu. Owoce rokitnika tłoczą się w gęstych kiściach i barwią krzewy na pomarańczowo. Pod wpływem monotonii podróżnej prowokuję w sobie myśl o gasnących nagle wszystkich sieciach komórkowych i internetowych. To wytrawiłoby całkowicie życie w Mieście. Na tle hordy klikaczy pani studiująca wydruki zdaje się być bezludną wyspą. Bladoskóra, zapewne pochodzi z innego wymiaru, ale dobrze, że stanowi nieciągłość poranka. I nawet śpiący na jej łydce siniaczek odczytać mógłby gość z tamtej strony rzeczywistości. Mi się nie udało.
Dwie różowiutkie gracje pełne cukierkowych falbanek, górą odziane w ramoneski tulą się do siebie niemal zadeptując pomnik ku pamięci ofiar na placu Tiananmen. Dżingis-chan w podkoszulku na ramiączkach ujeżdża tramwaj pełen ludzkich nadziei na dzień dobry. Indianka uśmiechała się do własnych bóstw, mijając świątynię Boga-bladych-twarzy. W oknach niechlujnych kamienic gniazdują obce flagi, płowiejąc zdecydowanie zbyt wolno.
Zapach kwitnącej mirabelki! Cały krzew( jest pod ochroną), otoczony chmarą pszczół, jest wtedy głównym mieszkańcem ogrodu. Aromat i muzyka. Jest bezpiecznie, kojąco...
OdpowiedzUsuńChce się żyć i kochać...
Osy. Zabójczynie. Ich śpiew wojenny i agresja nie odstraszy jedynie szerszenia?
przezorny Janek
masz ogród? zazdroszczę, ale nieprzesadnie.
UsuńŚpiewające, nietrzeźwe osy to miód na moje serce!
OdpowiedzUsuńi szanty do kompletu. albo riverdance...
Usuń