poniedziałek, 1 grudnia 2025

Klasa klaszcze na klasową klaczkę z klasą.

 

    Na autobusowym monitorze czytam, że Miasto jest przyjazne rowerzystom. Wierzę. Za to ani słowa o piechocie ograbionej ze spokoju, chodników i jakichkolwiek praw. Więcej jak połowa szerokości chodnika ma wymalowane pasy dla kolarzy, zostawiając tę mniejszą część piechocie, która musi się podzielić tą resztką ze słupami oświetleniowymi, pachołkami uniemożliwiającymi parkowanie samochodów, wiatami, słupami ogłoszeniowymi i wszelkimi innymi szykanami, zlokalizowanymi na chodnikach. Wysiadam z autobusu i aby przejść skrzyżowanie (dwie jezdnie) z pięć razy przecinam ścieżki rowerowe.



    W radio słucham o wysiłkach amerykańskich, by zaprowadzić na Ukrainie pokój. Daleka droga, ale warta wysiłku, więc Wielka Polityka „podejmuje starania”.

    No pewnie – Usaki w zamian za „pomoc w wysiłku wojennym”, który sami sprowokowali i podsycali, zażądali od Kozaków 50 procent urobku z wydobycia metali ziem rzadkich, oraz 50% zysku z odbudowy krainy U. Jak dodać do tego wymuszenie na UE zwiększenia zakupów amerykańskiej broni, rezygnację z tanich paliw rosyjskich na rzecz wiele droższych amerykańskich – mamy czarno na białym amerykańską dobroczynność, jaką od dawna uprawiają na całym świecie, a gdy tylko ktoś zaprotestuje, organizują manewry lotniskowców i łagodną siłą perswazji zwaną F-16, czy F-35 gaszą protesty, likwidując przeciwnika, nazwanego na potrzeby opinii publicznej terrorystą. A cóż osiągnęliśmy my? Najbardziej bezinteresowny naród świata? Prawo finansowania uciekinierów, odsetki od kozackiego zadłużenia, hojne darowizny na rzecz reżimu. Ach. Zapomniałbym na śmierć. Amerykanie postanowili jakiś tydzień temu „wydalić” grupę Kozaków z USA, bo to zwykli/niezwykli przestępcy. I dokąd to ich chcieli pognać? Przecież nie na przedmurze europejskiego spokoju, bo to byłoby barbarzyństwo. Ale czemu nie do Polski, która tak chętnie przyjmuje wszelki element, byle wykazał się nieuleczalną wrogością do gospodarza?



    Zakapturzonej dziewczynie rozszerzyły się nozdrza, kiedy przechodziła obok mnie. Złapała trop. Nieco spłoszony szedłem szybciej, bo najwyraźniej polowała, a wtedy lepiej przebywać daleko od głodnej samicy. Dalej było już bezpieczniej, więc stanąłem na światłach. Po przeciwnej stronie ulicy stały same kobiety. Wśród nich pani z pieprzykiem na policzku, swobodnie patrząca z góry na czwarty krzyżyk. Własny. A przecież elegancji i urody mogły jej pozazdrościć wszystkie, łącznie z młódkami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz