piątek, 19 grudnia 2025

Niesione nasiona jesionu.

 

    Księżyc zrzekł się nieba na rzecz planktonu i poszedł w ustronia. Ja? Poszedłem w stronę północnej gwiazdy, której szło licho z oświetlaniem, lecz wsparcie elektrycznych reklam pozwoliło z nicości wydobyć kontury cywilizacji, a może i świata. W czas chłodu węszę, bo uwielbiam wąchać powietrze, szczególnie schłodzone niczym drink z palemką, albo wilgotne bardziej niż westchnienia pierwszych miłości.


    Jeden z osiedlowych karampuków (ale nie Melancholijny) zaskoczył mnie dziś, zakładając czarną kieckę wykończoną szerokim pasem białych koronek, więc może nowe idzie, albo raczej stare wraca w nowej odsłonie. W autobusie kobieta w różach i bordach używa okna nie do oglądania mijanych pejzaży, lecz jako lusterko, w którym poprawia rzadkie farbowane na blond włosy. Podziwiam figurę buraczkowo obłą, więc zgadza mi się kompozycja kolorów i kształtu uzupełniając się znakomicie.


    Kierowca odjeżdżając z przystanku zauważył przebiegającą jezdnię dziewczynę z tobołami i litościwie, miast ją przejechać zatrzymał się i nawet jej drzwi otworzył – te najbliższe jej pośpiechu. Dziewczę minęło je pchane pędem, podbiegło do kolejnych i nacisnęło guzik, by wsiąść tamtędy. Kierowca miał nieskończone pokłady cierpliwości i przychylił się do wniosku, więc pojechała aż jeden przystanek.


    Popołudnie wzbogacone sporą ilością minispódniczek i jednostkowymi pępkami rozglądającymi się po okolicy z wysokości młodziutkich brzuszków. Bujnie rozrośnięta pani opakowała własne aktywa w leginsy podkreślające jakość tychże. Jeśli pod spodem nosiła bieliznę, to ta musiała się starannie ukrywać, pozwalając pośladkom brykać jak młode źrebięta. Lecz dlaczego musiałaby się ukrywać, tego już nie wiem, więc może zwyczajnie jej tam nie było? Chodnikiem wędrował pudel z abażurem na szyi. Ilekroć zamierzał obwąchać atrakcyjnie ozdobiony moczem zakamarek musiał się gimnastykować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz