Dzień samym swoim wyglądem wykluczał pośpiech. Słońce
wzniosło się wyżej, żeby wychylić się spoza rosnącej wokół architektury i
spowolniło kroki tubylcom. Mnie przywitały trampki na bosych stopach, chwilę
później następne. Kostki młode, różowe i pogryzione, jakby mały piesek budził
właścicielkę w ten niecodzienny sposób, drugie niosły młodą mamę w towarzystwie
pisklaka zabawnie przesuwającego się po chodniku marynarskim krokiem – tym nocnym,
powrotnym, szlakiem wiodącym z tawerny, kiedy już wspomnienia rozszarpane na
strzępy skleić się nie dają żadną zbiorową pamięcią. Gdzieś na skrzyżowaniu, w
plastikowych wiadrach wdzięczyły się tulipany w kolorach, które zostaną wymyślone
dopiero pojutrze. Na fosie wiatr zamiótł śmieci i zepchnął je do brzegu, a od
spodu ciemne kształty rybich mutantów sortowały ów śmietnik wybierając co mniej
toksyczne kawałki. Na okolicznych trawnikach kwitła trutka na szczury posiana zamiast
stokrotek, a wrony z wysokości pustych gałęzi patrolowały, czy nie unieruchomi
ona jakiegoś futrzastego śniadania. Pan, strojny w obfitość brzuszną, własne zwieńczenie
konsekwentnie ozdobił. Irokezem! Pierwszy raz w życiu widziałem irokeza-afro! Czarny
baranek (nie mylić z owcą) piętrzył się pomiędzy uszami dumnie i sztywno. Świątecznie
i przewrotnie, bo kto to widział z czarnym barankiem łazić… Jakaś mroczna
subkultura być to musi i niekoniecznie ze święconką do kościoła chadzająca.
Znam takiego! Pana z irokezem afro! Młody jest, student filozofii, ale ciągnie do mnie na pogawędki, bo twierdzi, że tylko ze mną mu się dobrze rozmawia. Fakt, grzeszy inteligencją. Do tego nosi czerwone spodnie w kolorową kratkę na bezgranicznie długich nogach (przez co kojarzy mi się z bocianem), glany, wytartą kurtkę skórzaną, a na głowie łysość połączoną z afroirokezem. Tylko w brzuchu nieobfity, bo młody i patykowaty.
OdpowiedzUsuńznaczy - nie ten. ale skoro rozmnażają się takie ortodoksyjne zjawiska, to niechybnie wiosna idzie.
UsuńTo zjawisko istnieje już od jakiegoś czasu - przynajmniej moje, na bocianich nogach. Nie jest świeżo rozmnożone. Może zwiastuje wiosnę co roku, nawet jesienią?
Usuńten "mój", to weteran jakiś - dojrzały osobnik, ale jeszcze w wieku prokreacyjnym. nie wnikam, jak się rozmnaża i w jaki sposób dokonuje selekcji genotypu partnerki.
Usuńmoże na zimę do ciepłych krajów znika? tzw: depresja zimowa...
A wiesz, teoria o ciepłych krajach brzmi interesująco. Zauważ jednak, że o ile afroirokezy mogą zimować na południu, to napływają do nas bezustannie nowe gatunki.
Usuńdepresja zimowa jest dobrze znana w kręgach wystarczająco zasobnych ekonomicznie - ci ubożsi cierpią na uporczywy ból głowy zaledwie.
UsuńA jeszcze ubożsi (lub bardziej nieszczęśliwi) - na prawdziwą depresję.
Usuńbiedaków, to tylko łeb napier...
Usuńo depresji mowy nie ma wcale - poniżej diamentowych kart kredytowych depresja jest choroba zagrożoną wyginięciem.
Oj...
UsuńBardzo nie sądzę.
może masz niewłaściwe zaszeregowanie?
UsuńO, to z pewnością!
UsuńBerbeć i marynarski krok - fajne skojarzenie. Trampek i gołych kostek u nas sporo, irokezów ostatnio nie widziałam.
OdpowiedzUsuńale dzieciaczki malutkie tak właśnie chodzą - krok rozkołysany, szeroki, łukami wysterowany i wiatrem. niczym po chwiejnym pokładzie.
Usuń