Szedłem dzieląc sobą Miasto na część lewo i prawobrzeżną.
Zupełnie jakbym był przedziałkiem na głowie, albo nożem zawieszonym nad
urodzinowym tortem na chwilę dramatyczną i znaczącą. Miasto pobłażliwie
pozwalało mi na ową fanaberię wiedząc, że trwać będzie, kiedy po mnie ostatnie
wspomnienie w troposferze rozpierzchnie się bezpowrotnie i bezimiennie. Żaglowcem
chyba nie byłem, bo wiatr raczej mnie omijał i o wydymaniu czegokolwiek z
wargami włącznie nawet nie pomyślałem. Po lewej, na kurczącym się lodzie jakby
kormoran – jakby, bo daleko było, a fruwać nie chciał czarny, skrzydlaty badyl,
więc wzrokiem dokładności zapewnić nie umiałem, a pokusy miejskiej górki nie
były mi dzisiaj pisane, żebym promenował wzdłuż fosy. Pani w krótkich
spodenkach onieśmieliła mnie totalną czernią wystroju, inna zdumiała, prosząc o
datki na mineralną przed sklepem monopolowym – chyba na popitkę zabrakło, bo
taki cel zbiórki trafił mi się po raz pierwszy. Ktoś wytrwale smażył mielone, a
aromat wsiąkał w elewacje nie najkrótszej ulicy powstrzymując się przed
ucieczką w wyższe partie nieba. W barze mlecznym wątróbka z ziemniakami stygła
pod beznamiętnym wzrokiem młodego faceta i żebrała o zauważenie. Szpak zerkał
głodnym wzrokiem na wronę pożerającą jakiś kąsek siedząc na gałęzi drzewa, ale desperatem
nie był, więc tylko ślinę łykał i wzdychał żałośnie. Jesion, który od nastu lat
sabotował dziewiętnastowieczną kamienicę i wgryzał się w jej fundamenty
doczekał się eksmisji ze skutkiem śmiertelnym. Sprzęt sugerował własnym
wyglądem, że do usunięcia jest drzewo o co najmniej półtorametrowej średnicy
pnia, a nie ogryzek - samosiejka wyrosła na gruzowisku. Sroka kontemplowała prace
dyplomowe studentów ASP, lecz zachwytu nie zauważyłem. Sosna rozczesuje długimi igłami ciemne
powietrze, a maski anty-smogowe dodają urody nawet kolarzom. I pomyśleć, że otoczenie otoczyło mnie zaledwie na godzinkę.
Czas jest pojęciem względnym, tak jak i piękno...
OdpowiedzUsuńno tak, dlatego sroce się nie podobało - nie świeciły owe rzeźby (a może to były "instalacje"?)
Usuńkto zrozumie współczesną sztukę? ja nawet nie próbuję...
Usuńale zwalczać wolne moce umysłowe można - wymyślanie tytułów - polecam - znakomita zabawa i daje wiele radości
UsuńDzisiaj rozmawiałam z jednym artystą malarzem i wyraziłam zdanie, że gdy kupa staje się sztuką, to sztuka staje się kupą. Porządny malarz, przyznał mi rację.
Usuńa kto będzie decydował o przyporządkowaniu do określonego zbioru?
Usuńnie rozumiem - więc kupa? a jeśli są zdania rozbieżne, to co?
wiwat różnorodność - nie podoba się, to trzeba zmienić otoczenie i tyle.
mam w sobie zdecydowanie więcej tolerancji.
Otoczenie nadal otacza. Moja wrona, dzisiaj podpatrzona, przysiadła na gałęzi drzewa rosnącego przy oknie, i miała skórkę od chleba, miała i dziobała, skubała... i towarzysza też miała w postaci ptaka, nie wiem czy szpaka.
OdpowiedzUsuńmoże mieszkasz obok.
Usuńszpaka łatwo rozpoznać, kiedy się już wie, jak wygląda
może lepiej, że nie
Usuńże nie rozpoznajesz szpaków?
Usuńże nie mieszam, chociaż już mnie prawie przekonałeś do tego, że może jednak mieszkam
Usuńi nie wiem co myśleć ;)
nie myśl. zdawało mi się, że pracujesz więcej na emocjach, niż na logice.
Usuńmożemy o poranku policzyć wróble, czy nam się stadko zgodzi. rozpoznajesz wróble?
o tak, pracuję...
Usuńale liczenie wróbli może uspokoić, jeśli zobaczę, to rozpoznam,
daj znać, a wyruszę z Tobą
o poranku w takim razie - w trakcie pierwszej kawy, kiedy już słońce obliże ziemię i kolory staną się rozpoznawalne. myślę, że to wystarczająca dokładność - wróble sa przywiązane do własnych rewirów i drobne asynchronizacje liczenia nie powinny mieć wpływu
Usuńczyli między piątą a dziewiątą
Usuńok. zostawmy coś przeznaczeniu/losowi/karmie
Usuńjakbym siebie słyszała...
Usuńczyli - już sprzyja
Usuńpowodzenia w liczeniu.
Jeszcze małe pytanko, dla porządku,
Usuńczy sikorki też liczymy?
sikorki, to nie wróble.
Usuńsprawdzałem dwa razy - dzisiaj bida - tylko sześciu wróblątków dałem radę zauważyć
może nie wróble, ale wróblowate
Usuńdobry jesteś, ja namierzyłam zaledwie jednego ptaszka,
jednak nie poddaje się i liczę na więcej
Ciekawe, czy gdybym była wątróbką, rzeczywiście zależałoby mi na byciu pożartą.
OdpowiedzUsuńmyśląca wątróbka? z wątpliwościami? to nie mózg w końcu...
UsuńSądzisz, że mózg na talerzu myślałby bardziej efektywnie niż wątróbka?
Usuńprzynajmniej rokowałby. dawał nadzieję lub złudzenie.
UsuńDoktor Lecter może by wiedział więcej...
Usuńnie pójdę zapytać.
UsuńJa też nie - za daleko mam.
UsuńWygląda na to, że panie powoli zaczynają wypierać panów spod sklepów monopolowych...
OdpowiedzUsuńnie w mojej okolicy - panowie stanowią zdecydowaną większość, chociaż "kwiat" czeka w bramie i gorączką niecierpliwości jest porażony dokładnie tak samo.
UsuńA propos masek, takich zwykłych, nie antysmogowych. Tu u mnie, w Japonii, maski nie są czymś nadzwyczajnym - nosi się je, żeby nie zarazić się od kogoś lub nie zarazić innych albo też jako ochronę przez pyłkami. Ale ostatnio tyle osób wokół mnie nosi maski (a już chyba wszystkie ekspedientki / kasjerki w sklepach, pielęgniarki i lekarze), że zaczynam się zastanawiać czy to nie jakiś nowy obowiązujący standard :)
OdpowiedzUsuńludzie listy piszą zamiast rozmawiać - twarze stały się zbędne i niosące zagrożenia.
UsuńWitaj, Oko.
OdpowiedzUsuńNiedługo będzie jak u Gombrowicza:
"Maska maskę dręczy! Zrzućcie maski! Zwykłymi stańcie się ludźmi!"
("Operetka")
Pozdrawiam:)
najczęściej jest jak w "Kosmosie"
Usuńpowieszonego wróbla oglądałem niemalże co dzień przez kilka miesięcy, a z pęknięć ścian gotów byłem wywróżyć każde bezeceństwo i koniec świata.
Widziałam nie jeden raz akcję, w której wrona przepędziła od zdobyczy, wielkiego ptaka drapieżnego. Tylko wypatrywać, aż szpaki będą przepędzały wrony.
OdpowiedzUsuńja widziałem ostatnio jak gołębie broniły stadnie dostępu do żarcia kawce, albo bawiły się z wroną o jedzenie.
UsuńJak na godzinkę tylko, obrazów zarejestrowałeś sporo. Co do ptasich przepychanek, widzialam jak gołąb przepędził od kawałka precla wielkiego gawrona.
OdpowiedzUsuńMiasto duże i gęste od ludzi - łatwo przyszło.
Usuń