wtorek, 29 marca 2022

Ekstrakty cz.54

 

Pracuś.

Pracowałem w pocie czoła, nie bacząc, że sierp księżyca rozorał już pół nieba. Nie mogłem zawieść gawiedzi, należał im się występ najwyższej klasy. Gdy wreszcie wzeszło słońce ostrze gilotyny zamigotało szelmowskim blaskiem.

 

Dociekliwy.

Od tygodnia wierciłem jej dziurę w brzuchu - musiałem wiedzieć wszystko, do najdrobniejszego szczegółu. Nie przypuszczałem, że prędzej zdechnie, niż podzieli się wiedzą. Powinna mnie uprzedzić mądrala!

 

Wyrozumiały.

Nie umiałem się na nią gniewać, choć zdradziła mnie perfidnie, realizując moje fantazje z obcym. Gniew zanieczyściłby osąd i wprowadził między nas zbędne emocje. Beznamiętnie odpiąłem kaburę i przestrzeliłem jej obie skronie.

 

Ogrodnik.

Nie wiedziałem, czy odrośnie, jednak ziemniakom, czy tulipanom się udaje. Żeby nie stracić nadziei zakopałem ją w żyznej ziemi i wypatruję wiosny, nim zacznę podlewać. Jeśli zakwitnie, będzie smakować rewelacyjnie.

 

Towarzyski.

Nie chciałem zostać sam, wspinając się na drugą stronę tęczy. We dwójkę łatwiej podążać w nieznane, a i droga się tak nie dłuży. Żebyśmy się nie zgubili podczas podróży założyłem nam wspólną pętlę na szyje.

6 komentarzy:

  1. Uwielbiam czarny humor. Ekstrakty wspaniałe ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie wiem jak to rozumieć ale mam nadzieję że mieszkasz daleko stąd...

      Usuń
  2. Malujesz słowem, niczym Beksiński pędzlem ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. że tak mrocznie i ponuro? czasami korzystam z humoru.

      Usuń