wtorek, 5 lipca 2022

W piernatach lepiej.

 

Pan wielkości odpasionego bez żalu baribala, zabezpieczył wyloty słuchowe narzędziami i zaczął pochrząkiwać i mruczeć kompletnie nieadekwatnie do tego, co wysączało się przez niedoskonałości materii. Podrzemywał, to znów ratował młodą panią z opresji, bo chciała wysiąść bez parasola, a tam deszcz. Obok wąsaty gość z otwartą paszczą ciamkał gumę do żucia, ale on ruszył do wyjścia pierwszy, więc nie dostrzegł, że pociecha szamoce się z wysiadaniem. Za przystankową wiatą przykucnął gość w kapturze, spod którego wystawała zaledwie kozia bródka nie pierwszej świeżości. Cmoktał sobie spokojniutko papieroska, bo poprzedniego wyrzucił kucając. Wróbel mnie opiórkał, że ciecze mu na łeb i czemu dachu nie uszczelniłem, kiedy było sucho. Nie szło wytłumaczyć, że to nie mój dach. Ale dzień tak ponury, że najbardziej popularnym ptakiem w mieście są żurawie. Całymi stadami obsiadają niezliczone budowy i pochylają łebki nad kupą betonu.

8 komentarzy:

  1. Nic mnie tak nie drażni, jak żucie gumy z otwartą gębą!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a on był na dodatek wąsaczem i te kudły mu się szwendały po paszczy.

      Usuń
  2. Deszcz?
    Skąd wzięliście deszcz?!?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. z nagła? znienacka? przyjdzie i do Ciebie,

      Usuń
    2. Mógłbyś mi podać namiary na nienacek? Spróbuję się skontaktować, może da się coś przyśpieszyć...

      Usuń
    3. dzisiaj rankiem jeszcze się tu wałęsał, ale chyba już go pognało bliżej Ciebie

      Usuń
    4. Kiedy właśnie... nienamierzalny jakiś jest.

      Usuń
    5. jak mgła - każdy widzi, a dotknąć trudno.

      Usuń