Żywych
słów mi się cholera zachciało. No to i mam. Wędrują teraz
karnym szeregiem, jak jakieś mrówki ogniste i potrafią się
przykleić do parchatych ścian niczym graffiti pośród nocy
spłoszoną dłonią malowane pierwszy raz w życiu z wyznaniem,
które ustami wyjść nie chciało ani do adresatki, ani nawet w
bezpieczną zatokę poduszki zanurzonej głęboko w noc. Niezdarna
miłość, żyjąca pośród zachwytów zbyt wielu, żeby
przestrzegać jakichkolwiek zasad pisowni poza jedną – litery
muszą być duże, a najlepiej wielkie. Szczególnie, kiedy przyjdzie
imię wybranki napisać pośród liszajów i grzyba wspinającego się
niepowstrzymanie na wyższą kondygnację.
Kiedy
wreszcie słońce wstało, patrzyło zdumione na ścianę i węszyło
bezskutecznie, bo odór chemii błyszczał równie mocno jak koślawe
literki, tłumiąc młodociane pożądanie i ukrywając je skutecznie
na chwilę. Popatrzyło w okna komisariatu, lecz tam drzemało
doświadczenie i obojętność i żadnych działań nie zamierzało
prowadzić – ba! Nawet zauważyć dewastacji mienia nie miało
zamiaru, bo to wymagałoby zaciśnięcia pasa, czapki na głowie i
dochodzenia, albo chociaż raportu. Więc żył sobie młodym,
jednonocnym życiem napis drżący uniesieniem zuchwałej odwagi ku
chwale tej-która-czytać-już-potrafi-i-godna-jest-mozołu-uwielbienia.
Jeszcze
westchnąć nie zdołałem, a już kolejny wąż koralowy wić się
począł jadowicie ku swemu przeznaczeniu, do dziewiczego sztambucha…
rozsiada się tam barwną myślą głęboką i gorzką, nastoletnim
nieszczęściem wzbudzoną i tak tajną, że od razu dwie kartki
dalej trzeba go teraz otwierać, żeby nikt i nigdy. Bo zapisane
żywym słowem i łzą zamknięte zdanie ma tam zdechnąć w
ciemnościach i zapomnieniu. I więcej nie wracać, bo jeśli wróci,
to chyba słońce zapomnieć będzie musiało o tej okolicy, kiedy
mars na czole zetrze z niego barwy i ciepło. Do końca świata, albo
do wspomnienia przy lampce wina samotnej, kiedy włos nieodwołalnie
straci miękkość siana i pokryje się kurzem szarości.
Sfruwają
motyle liter i w gromadzie, w stadzie, w watasze pędzą w świat i
obsiadają go chmarami i ławicami. Pastwią się, zbiorowo
przesypując znaczenia jak w kalejdoskopie. Nowe słowa, nowe
znaczenia, niedopowiedzenia zrozumiałe wyłącznie dla adresata.
Pozornie niewinne słowa, którym kaganiec i galerniczą kulę trzeba
kowalską dłonią dożywotnio zakuć stalowymi nitami na szyjach i
nogach. Strącić do lochów mrocznych, za kraty gęste i skały
niewzruszone.
Poszły
sobie – jeszcze nie wszystkie bo niedobitki wylewają się bez
końca, jakby dzban słów żywych bezdennym był, a te maszerują
„oszczędnym krokiem” jak w ruskim wojsku, kiedy to maszerowali
jeden za drugim oszczędzając przestrzeń, więc jednocześnie
lewa-prawa but w but, bez odstępu - wielokrotność powielana po
kres liczebności. Szły słowa w świat i nawet nie czekały, aż je
pogłaszczę, albo pobłogosławię na drogę. Szły ignorując mnie
zupełnie. Jakby mnie tam nie było, jak wyrodne dziecię, co od
matki się odwraca gniewem bez powodu i w węzełek trzy skarby
ukryte gdzieś pod podłogą komórki na węgiel zabiera i piętkę
suchego chleba, żeby mieć w czym łzy utopić, zanim zawziętość
zatnie się w klamrze nieodwołalności postanowienia.
Stałem
i patrzyłem jak uciekają, jak wychodzą, jak wzruszają ramionami z
oczami wbitymi w jutro nieznane i idą sobie precz do obcej
przyszłości. Żal mi ich było. Pomimo wszystko czułem w sobie
jakąś tkliwość, bo w końcu powiłem je, a chociaż one porzucają
mnie, to nie potrafię pozbyć się chęci przytulenia ich do piersi
i szepnięcia otuchy. Oddałbym ostatnią koszulę, ale nie mam jej
na sobie. Nie spodziewałem się, nie dorosłem do tej chwili, nawet
tyle nie mam dla nich, więc może słusznie uciekają od
nieudacznika. Może kiedyś wrócą. Może znudzi im się obczyzna i
zatęsknią, może nostalgia ściągnie je na oswojone śmieci, żeby
mogły odpocząć, lub dogorywać. Wspominać i przechwalać się
buńczucznie. Kusić i jątrzyć. Palce Tomasza we wciąż gorące
rany wkładać szukając, czego nie zgubiły.
Teraz
maszerują. Setnicy, czy może centurioni pilnują porządku i szyku.
O… To bardzo szykowne wojsko. Wręcz od szyku uzależnione. Szyk i
hierarchia. Dwaj bogowie wszechmocni i mściwi, gdy tylko cień
odstępstwa dostrzegą. A choć tak zorganizowane, pozornie sztywne i
skostniałe, to biegną w nieznane słowa dziewczęce pośród
męskich barytonów, podskakują szczebioty małoletnie pośród
dojrzałej do dyskusji powagi. Przeplatają się śmiechy młodzieńcze
ze szlochem starości, a wszystkie słowa wędrują w niezmierzony
świat, za sobą zostawiając puste kartki i umysł. Mój umysł.
Pusty i próżny. Zachciało mi się nierozumnie – słów żywych i
pełnych uczuć. To i mam. Dochrapałem się. Wyrosło we mnie,
dojrzało bezpiecznie pod arkadami moich żeber, pod parasolem podświadomości kopiącej mnie po kostkach, kiedy nadwyrężam rzeczywistość mniemaniem lub fatamorganą, a teraz poszło w świat
łańcuszkiem bez końca. Tylko patrzeć, jak ostatnie zeskoczy na
podłogę rozchlapując kałuże nocy i młodzieńczo krzyknie na pożegnanie:
-
no to pa!
Poszło... więc życzę, żeby dotarło.
OdpowiedzUsuńsame zagadki. trudno. niech dociera.
Usuńdlaczego "trudno"?
Usuń(chyba przeczytam jeszcze raz)
Twoje słowa-litery nie w szyku maszeruję i żadni setnicy ich nie zdyscyplinują. To strzelcy wolni i swobodni, jak Dzikich Pól jeźdźcy z imienia nieznani. I niech tak pozostanie. Na wieki wieków, a może i jeszcze dłużej ...
OdpowiedzUsuńogary poszły w las. i kto je teraz odnajdzie?
UsuńOgarowy?
UsuńNo faktycznie - poszlały te Twoje słowa...
OdpowiedzUsuńI co teraz zrobisz? Jak je okiełznasz?
I czy faktycznie chcesz to zrobić???
mówią że wróblem wyfruwa, a gołębiem wraca - mogą się nie zmieścić wszystkie. może wszystkich nie zechcę w sobie? nie wiem. niech się pasą.
UsuńSkoro dojrzały, to daj im wyfrunąć...
OdpowiedzUsuńSkojarzyła mi się piosenka: nuty wolą tańczyć solo, ale wiedzą do re mi fa sol la si, że to pachnie samowolą i że chór najlepiej brzmi:-)
wesoło mi się zrobiło po przeczytaniu. mam gadać stadami???
UsuńOdeszły jedne, przyjdą nowe. A tamte będą żyć własnym życiem, łatwym albo trudnym, niezależnym.
OdpowiedzUsuńobcym - krótko mówiąc.
UsuńCo dziwnego zrobiłeś z blogiem, że są tak małe i ciasno upakowane literki? Do niedawna czytało się dobrze, teraz beznadziejnie.
OdpowiedzUsuńja? piszę, jak pisałem. wklejam, jak wklejałem. nie zmieniałem się nic.
Usuńpojęcia nie mam co się dzieje i zamierzam ową ignorancję pielęgnować w sobie jak najdłużej.
nie mam ochoty na zabawy z grafiką itp - wolę pisać, niż bawić się w gmeranie po opcjach i możliwościach. już tak bywało, ale pojawiało się jak grypa (przepraszam za nieplanowaną aluzję) - przychodziło znikąd, trwało z tydzień i znikało. mam nadzieję, że wróci to, do którego (ja również) przywykłem, ale nie wiem jak i nie chcę walczyć, bo to mnie napełnia odrazą.
Ale zdajesz sobie sprawę z tego, że czytelników też może napawać odrazą [choćby niechcianą] taki wygląd? Nie wszyscy mają sokoli wzrok.
Usuńpytania zadaje się łatwiej niż znajduje rozwiązania. masz pomysł? zamiast się pastwić - pomóż.
Usuńja pomysłu nie mam. jeżeli czujesz się dyskryminowany i nieszczęśliwy - przepraszam najmocniej, ale pisać będę, choćbyś nawet obraził się śmiertelnie - bez względu na czcionkę i Twoją obecność lub jej brak. blog oferuje większą czcionkę, ale ona spowoduje, że od przewijania monitorów dostaniesz już odcisków w trakcie czytania. strona jest darmowa - nie płacę, więc biorę co dają - Ty czytasz równie bezinteresownie - jeśli sprawia Ci ból... nie poradzę - mogę jedynie dać znać, kiedy się odmieni, albo kiedy treści opakuję w okładki zweryfikowane przez korekty wszelakie. a tymczasem - nie jestem grafikiem i nie chcę nim być, bo to mija się z celem, co w swojej bezkompromisowości (mam nadzieję) zrozumiesz.
Piszę jak jest, po co się od razu rzucasz? Jeśli piszesz dla siebie i masz w dupie czytelników, Twoja broszka.
Usuńja również piszę jak jest. po co się od razu rzucasz? jeśli szukasz konfrontacji, to ją znalazłeś - Twoja broszka. ścieżki ludzi są niepojęte i być może z powodu czcionki jest nam nie po drodze - wszystkiego dobrego tam, gdzie czcionka spełni twoje wymagania estetyczno-okulistyczne. Niech świat sprzyja Tobie i Twoim bliskim - przepraszam, że jestem niedoskonały.
UsuńWitaj, Oko.
OdpowiedzUsuń"męczy się człowiek Miron męczy
znów jest zeń słów niepotraf
niepewny cozrobień
yeń"
("Mironczarnia" - Miron Białoszewski)
Tak na pociechę, dla przeciwwagi - wersów kilka o creative vacuum:)
Pozdrawiam:)
i mam się czuć pocieszonym? nie jestem pewien...
UsuńSłowa mają moc i to tutaj w tym tekście widać.
OdpowiedzUsuńmiło mi, że potrafisz odnaleźć wartość
UsuńZacznę od tego, że niepotrzebnie zmniejszyłeś czcionkę... Przysuwam nos do monitora karygodnie blisko, żeby czytać... I sam piszesz, że "litery muszą być duże".
OdpowiedzUsuńCoś mi się przypomniało, na wspomnienie o ignorancji służb prawa. Oni jak nie muszę, nie interweniują. Wolą nacisnąć czapki niżej na czoła i udać, że ich słońce razi i nic nie widzą. Nawet w chmurny dzień.
nie zmniejszałem czcionki - piszę jak zwykle, wklejam tekst i zazwyczaj zachowuje rozmiar do którego przywykłaś. ale zdarzają się takie chwile, że czcionka się zmienia i moje "chcenie" jest ignorowane - pół godziny walki o rozmiar i się poddałem - bo tu nawet nie mogę powiedzieć płacę i wymagam - dostałem darmo, więc trudno mi wymagać. ale to już kolejny raz, kiedy taki problem wystąpił - poprzednio trwało to ponad tydzień zanim wróciło do normy. a teraz, to nie wiem. w szablonach dostępnych rozmiarów blogowych następny służy już do budowania pomników, a nie do pisania - sprawdzałem. większa czcionka będzie nieczytelna z powodu rozmiaru w drugą stronę - można nią tytuł uwypuklić, a nie pisać.
Usuńa ingerencja prawa w życie występuje w przypadku dużej przewagi siły. jeśli w ogóle.
Klikasz po kolei: "motyw" – "dostosuj" – "zaawansowane" – zaznaczasz "strona", i tutaj wybierasz wielkość czcionki. – "Zastosuj do bloga" i gotowe, żadna filozofia. I nic nie będziesz musiał w edytorze tekstu poprawiać.
UsuńOko, nie wszyscy mają kłopot z czcionką. U mnie jest ok :-)
OdpowiedzUsuńirytuje mnie, bo zamiast skupić się na treści, to jakaś szamotanina - nie jestem grafikiem i zamierzam własną ignorancję pielęgnować. u mnie też jest mała, ale wciąż "rozmiar normalny" wg standardów blogowych zawartych w opcjach wklejanych notek.
UsuńNiech maszerują te Twoje słowa w świat.
OdpowiedzUsuńNiech znajdą piękne białe kartki, na nich spoczną, znajdując bezpieczeństwo i spełnienie między dwiema twardymi okładkami...
może ktoś tam z wędka stanie, albo z kapeluszem i wyłowi coś dla siebie.
Usuńoby były życzliwe.