No więc dzisiaj (znowu), o gołych babach nie będzie wcale. O nie.
Przynajmniej nie o wszystkich, bo to byłoby monotonne i zakrawałoby na plagiat z
elektronicznej prasówki zawierającej wiadomości ze świata - ponoć całego. Połowa
nowinek jawnie za rączkę prowadzi do konkluzji, że publiczna kobiecość rozprawia
się z tekstyliami coraz zażarciej i tylko czekać aż sięgnie ideału. Aż dziw, że jeszcze tego gremialnie nie zrobiła, skoro nawet
wiadomości sportowe więcej miejsca poświęcają skąpo odzianym paniom
ozdabiającym imprezy, albo wakacjom żony piłkarza, niż jego osiągnięciom
turniejowym. Czy aktorka, czy wokalistka, projektantka odzieży lub życia innych
– wszystkie bez wyjątku chwalą się tkanką tłuszczową, zamiast intelektem, albo
osiągnięciami. A wystarczyłoby pójść na plażę naturystów i własną potrzebę nagości
tam zrealizować, po czym zająć się czymś konkretnym. Początkowo doskwierał mi
brak świadomości, po co każda z nich ma dwie tony bielizny (w szafie/wagonie/ciężarówce?).
Teraz już wiem - żebym mógł rozpoznać, że to już nowy dzień nastał. Bo kto to
widział dwa razy ten sam strój kąpielowy założyć, jak jakaś biedota, czy
pospólstwo – ohyda!
Wiatr wycina w wilgoci tynku suche smugi, chyba jako
podkład pod olbrzymi mural. Jeszcze nie wiem co maluje i czy chmury mu nie
przeszkodzą, bo gotowe zapaćkać dzieło w trakcie tworzenia świeżym deszczem. Ten
poprzedni się troszkę zużył i już wysycha. Albo spłynął do kałuży, która teraz, po umyciu podwórka, zebrała wszelkie osady i toksyczna jest zapewne niczym
strefa zero w Czarnobylu. Nawet wrony brzeg omijają szerokim łukiem. Ba! Kierowcy ćwiczą
jazdę meandrami, żeby nie przepalić korozją zabytkowych karoserii. Kawka okryta
melancholią zewnętrzną, od środka równie radosna, snuje się przy
krawężniku, żeby w razie czego oprzeć się i nie upaść. Kto wie, co się jej
trafiło w czeluściach kontenerów? Może sfermentowane wisienki z nalewki? Ludzie
– jak mech - nawilgli tak, że wyraźnie przybyło im masy – chudzinki poznikały w
cudowny sposób, a plenery zostały opanowane przez masywniej zbudowane jednostki.
Trzeba od razu zauważyć, że radością dorównują podwórkowej kawce. A ponieważ ten
typ pogody chętnie nazywany jest barową pogodą – zupełnie nie z powodu wysoce
prawdopodobnego niżu barycznego, więc ludziska chodzą zakonserwowani
wewnętrznie od wczoraj. Taki smar na korzonki o krótkotrwałym negatywnym
działaniu na głowę i długotrwałym dla wątroby. Mało kto przejmuje się problemami
własnych podrobów, bo one zazwyczaj są schowane gdzieś tam, gdzie należy
lekarstwo aplikować, więc trudno rozpoznać. Poza tym organy potrafią przeżyć nosiciela,
gdyż temu z braku wyobraźni często udaje się zakończyć żywot zanim dokumentnie zużyje
organizm.
To pogoda barowa albo karciana:))
OdpowiedzUsuńo karcianej nie słyszałem... ale brzmi nieźle.
UsuńNie miało być o pięknych tego świata a pierwsza obszerna część jednak jest ;) Oj coś tu niekonsekwentnie ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńech... lokalnemu myślicielowi daleko do wielkości... przepraszam.
UsuńA bo to na gołej babie , która do Playboya się rozbiera niejedna kariera popłynęła...zapomniany Majdan dzięki zdjęciom zony na Instagramie znowu wypłynął.
OdpowiedzUsuńU nas kałuż jak na lekarstwo, choć popadało nieźle, ziemia wszystko przyjęła łapczywie:-)
myślisz, że to już czas żonę rozebrać aż do instagrama? już to widzę - ścierą w łeb dostanę zupełnie analogowo i na tym kariera się skończy
UsuńDzisiaj w modzie jest sex. Jeśli chcesz być popularny – sprzedaj się – pokaż ciało.
OdpowiedzUsuńTakim sloganem reklamowym powinno się witać wszystkich chętnych do współpracy z firmami obiecującymi spełnienie dla ludzi z parciem na szkło.
Generalnie chodzi o to, że ludzie wolą patrzeć niżeli słuchać. Dajmy na przykład wokalistki – najpopularniejsze i te najczęściej puszczane w radio i telewizji – choćby nawet miały durne teksty i głosy bezbarwne – rozbierają się. Są seksowne i nie mają grama tłuszczu. Kto by wtedy zważał na jakąś tam inteligencję i na co komu ona, skoro panna jest seksowna?
Jaka tam barowa twórcza pogoda. Przez ostatnie deszczowe dni namalowałam dwa obrazy. Zawsze w słotę piszę albo maluję, albo całe mieszkanie wysprzątam jak na wizytę jakiejś zacnej osoby. Mam wenę zróżnicowaną. Lubię jak pada. Wbrew ogólnej opinii, nad wyraz dobrze się wtedy czuję.
deszcz latem, to miła przypadłość, byle nie za często.
UsuńJeżeli bez gołych bab, to ja dziękuję. W dzisiejszych czasach goła baba musi być i basta! Ogołociłbyś chociaż tę kawkę z niektórych piór i już byłoby ciekawiej!
OdpowiedzUsuńa co ja będę cudze ptaki rozbierał. niech kto inny popracuje.
UsuńJak cudze, jak Twoja?
Usuńprzypałętała się na chwilkę zaledwie. nie dla mnie i nie do mnie szła niepewnym krokiem.
Usuńa czarny drób podobno niesmaczny.
Od dziecka kocham deszcz i najlepiej czuję się w taką właśnie pogodę.
OdpowiedzUsuńniech Ci służy w takim razie.
Usuń