piątek, 20 sierpnia 2021

Zuchwałość służby.

 

Irytował mnie!

 

Wysłałem go na Atakamę, by znalazł wodę. Wzruszył ramionami, pakując spłowiały namiot i buty, których podeszwy pamiętały nawet nieistniejące ścieżki. Wyruszył, uzbrojony w optymizm, jakiego nie złamał obóz koncentracyjny, ani roszczenia trzech kolejnych żon.

 

Sądziłem, że wreszcie mam go z głowy, jednak po miesiącu zadzwonił, prosząc o ludzi i sprzęt, bo solowe wydobycie nie rokuje Eldorada. Niepewnie zapytał, czy byłbym zainteresowany ropą naftową, szafirami, albo sensacją paleontologiczną, bo niechcący natknął się na różne takie, lecz nie chciał mnie naciągać, bo może woda jest dla mnie jedyną liczącą się wartością.

 

-Kretyn! Skąd ja do cholery miałbym wziąć kasę?!

4 komentarze:

  1. Kali znaleźć skarb, a pan nie mieć kasa? Szkoda...

    OdpowiedzUsuń
  2. Grunt to jasno sprecyzować polecenie. A może właśnie pozwolić słudze na interpretację. Od przybytku podobno głowa wcale nie boli.

    OdpowiedzUsuń