Orion biegł po ciemnym niebie i nieśmiało pukał do okien sypialni. Tłusty księżyc pysznił się ponad gromadą bloków przechwalając się swoją bladością. Kozackie dziewoje w pełnym rynsztunku bojowym wymalowanym na twarzach ruszały właśnie na podbój Miasta. Pani naznaczona trwale zmarszczkami wzięła na kolana kompaktowego smart-boksera tłustego jak maskotka Michellina i czule instruowała go, że czas na odpoczynek na chętnym łonie, bo spaceru na razie wystarczy. Graficiarze silą się na ozdobną kaligrafię i w swoim zapale przekroczyli dawno granice czytelności przekazu, jakby słowa miały wartość malarską, a nie znaczeniową. Na klombie rozsiadły się białe róże, Rzeka płyną lodowe wyspy łabędzie. Dzwonnik majestatycznie, z wprawą zawodowca odbija z powierzchni dzwonu patynę, nadając krokom marszowy rytm godny spaceru starówką.
Zastanawiam się nad wciąż niższą jakością reklam radiowych i telewizyjnych i dochodzę do wniosku, że trwa wyścig, kto wyprodukuje najgłupszą reklamę. Twórcy (zapewne humaniści) nie wiedzą, że entropia wciąż rośnie i tego wyścigu wygrać się nie da – zawsze znajdzie się większy głupiec, to jedynie kwestia czasu.
Oj tam, oj tam. Bycie w formie intelektualnej non stop też jest męczące.Kiedyś trzeba odpocząć., Nawet podczas oglądania/ słuchania reklam krąg odbiorców bywa zróżnicowany... ;)
OdpowiedzUsuńnaprawdę? jakoś nie umiem wyłączyć myślenia do tego stopnia, żeby dostrzec wartość.
UsuńTo jeszcze istnieją dzwonnicy? Myślałam, że wszystkie już dzwony są napędzane elektrycznie.
OdpowiedzUsuńnie mam pojęcia. ale tak mi się skojarzyło. widać, drzemią we mnie pokłady romantyzmu.
Usuń