Małżeństwo doświadczone dwójką dzieci bawi się z pisklętami, huśtając każde jedno. Pewną niedoskonałość włosową ojca (skórzana mycka na czubku głowy) z górką równoważy szanowna małżonka posiadająca w adekwatnym miejscu sporą kulkę z włosów – czyżby w małżeństwie status quo musiało być zachowane? Dzieciątka (oczywiście dziewczynki, bo w mojej okolicy chłopcy są płcią zagrożoną) zachwycone rodzicielską uwagą kołyszą się jak doświadczone wahadełka, choć wiek nie wskazywałby na rutynę.
Spod drzwi niosą się weekendowe zapachy, bo wreszcie można zaszaleć i nie przejmować się bliskością wieczoru po pełnoetatowej pracy najemnej. Słońce od rana usiłowało malować na niebie coś w ciepłych barwach złotej jesieni, graby okryły się złotem liści, winobluszcze płoną ciemną czerwienią, sztywnolistne kaliny z lekkością udają zwiędnięte. Sikorki penetrują balkon, szukając porzuconych okruchów, a może owadów na tyle nieostrożnych, by pośród ostatnich kwiatów dać się wypatrzeć apetytowi fruwającego drobiazgu.
U Ciebie chłopcy to rzadkość, a u mnie odwrotnie...
OdpowiedzUsuńwięc wiesz... jakby co, to wysyłaj ich do tutaj. migracja prokreacyjna.
UsuńNie ma mowy. Złego diabli nie wezmą. Po co im więcej gąb do wykarmienia?
OdpowiedzUsuńchyba zaginąłem - komu tych gąb wystarcza?
UsuńNo to zadziwiające, że ten drobiazg przetrwa chłód, głód, a niektóre to nawet wychuch atomówki...
Usuńmoże dlatego, że nie jest wybredny?
UsuńDietetycy uważają, że kluczem jest różnorodność.
Usuńjakoś nie wierzę dietetykom, bo ich interes polega na wciśnięciu diety, a nie na zdrowiu pacjenta.
UsuńCieszę się, że myślisz o zdrowiu.
UsuńZawsze, ilekroć nadchodzi zima, zaczynam martwić się o dziko żyjące zwierzęta. Że będą marzły, że nie znajdą pożywienia...
OdpowiedzUsuńBoisz się o zwierzęta? Dzikie zwierzęta przystosowały się do klimatu bardziej niż ludzie.
Usuńi słusznie - głodne, zdesperowane mogą się rzucić na człowieka. lepiej już karmić.
UsuńMartwię się o zwierzęta, nie o ludzi.
Usuń