Kochała zwierzęta, nie ludzi. Dlatego też była zakamieniałą wegetarianką, aktywnie siejącą postrach, dowodząc szturmowym oddziałem wolontariuszy ratującym faunę z opresji. Fanatyzm kazał jej wzywać policję do maltretowanego prosiaczka, ilekroć słyszała, jak sąsiedzi tłuką schab na kotlety.
Szczęśliwi ci, którzy robili mięso w marynacie, a potem cichcem piekli lub gotowali w całości...
OdpowiedzUsuńpartyzanci... spiskowcy.
Usuńo matko, to u mojej sąsiadki patrol bywałby często!
OdpowiedzUsuńmusiałaby o dwa kotlety więcej utłuc. dla patrolu.
UsuńTo o mnie!
OdpowiedzUsuńsąsiedzi zapewne uwielbiają Cię.
Usuń