Nocą Miasto pachnie inaczej. Wilgoć tuła się poszukując kogoś, kto mógłby jej towarzyszyć i niesie inne aromaty od tych wygrzanych jesiennym słońcem. Pani o kształtach, jakich mogłaby jej pozazdrościć wiolonczela wsiadała tuż za uśmiechniętym panem, noszącym na głowie popielaty mech zamiast włosów. Dziecię kończące dopiero szkołę podstawową już uczy się korzystać z ciała, oblekając je w coś, co nawet czerstwy bochen chleba ujędrniłoby i wymodelowało krągłości. Po co? Nie śmiem snuć insynuacji, czy podejrzeń, jednak czasy mamy takie, że chcąc osiągnąć sukces naukowy, bądź sportowy należy bardzo wcześnie rozpocząć przygotowania. Może dziecko ćwiczyło już rolę, w której zostanie bożyszczem tłumu?
Posadzone w szczelinach zabetonowanego placu czerwone dęby wreszcie dorosły (zdębiały?) do swojej roli i rumienią się obłędnie. Dziecięcy wózek, przerobiony chałupniczą metodą na ciężarówkę, ładowany był sprawnie przez dwóch kloszardów wyposażonych w latarki czołowe, dzięki czemu, pomimo mroku, wyławiali metale kolorowe z kontenerów bezbłędnie, z chrzęstem sugerującym bogactwo połowu.
Zdębiały? 80 rocznica ślubu to dębowe gody.
OdpowiedzUsuńw przypadku drzew czas biegnie inaczej. do człowieczeństwa człowiek dorasta. może dąb potrzebuje zdębieć, żeby poczuć się dębem?
UsuńO, kloszardzi w latarkach czołowych, to piękny widok!
OdpowiedzUsuńzawodowcy, poważnie podchodzą do roli czyścicieli Miasta.
UsuńWózek dziecięcy to skarb...
OdpowiedzUsuńZamontowałem kółka od wózka do taczek ogrodowych...
R.
nie zapomnij o lufie kaliber minimum 155.
UsuńPoczytałam trochę, świetnie piszesz. Będę zaglądać :)
OdpowiedzUsuńmiło słyszeć - rozgość się. teraz czasu na pisanie jakoś mniej, więc nie szaleję.
UsuńKloszardzi w czołówkach wymiatają! Widać, że fachury.
OdpowiedzUsuńmasz - duch postępu!
Usuń