Pora
deszczowa nabiera rozpędu. Powietrze pachnie butwiejącą przyrodą. Pod płotem
leży bezpańsko patyk w sam raz dla psa Baskervillów, bo nic mniejszego go nie
udźwignie. Kobiety cieleśnie gotowe nawet na ekstremalną zimę wypełniają
wnętrze pojazdu. Jakiś malec, chwilowo piękniejszy od swojej mamusi, gaworzy
coś nienachalnie i bezroszczeniowo. Mokną zmęczone bylice i ciężkie od nasion
wrotycze. Niewidzialny ptak śmieje się w bezlistnej koronie jesionu z
wytrwałością metronomu.
Budowlańcy
impregnują ciała i dusze jak nie piwkiem, to chociaż papieroskiem. Kobiety
skarpetami uszczelniają nogawki spodni, nogi splatając w iksy. Wysoki
młodzieniec nie potrafi ukryć zachwytu na widok pulchnej pani o bladej cerze,
czym zawstydza ją tak, że odwraca się od świata. Kloszard, który dopadł na
dworcu pokaźną kanapkę usiłuje dopaść także autobus, by w cieple wnętrza
cieszyć się dostatkiem. Westchnienie ulgi pasażerów niemal daje się wysłyszeć
gdy, kierowca bez litości odjeżdża, ignorując spóźnione zapędy aromatycznego
głodomora.
Zaiste, pora deszczowa w natarciu, a gdy latem czekamy na deszcz, to ani kropla nie spadnie...
OdpowiedzUsuńokropieństwo.
Usuń