czwartek, 5 grudnia 2024

Pralina – prehistoryczny sznurek.

 

    Tajemnicą kobiet pozostanie, jak być piękną w bezkształtnym kożuchu, grubej czapie i dwóch kilometrach szala potrafiącego zdeformować czasoprzestrzeń, a co dopiero kruchą istotę wewnątrz. Jakiś krępy facet ostrzy wzrok energetykiem z puszki i kontroluje efekty na jednej z reklam wewnątrz pojazdu. Srebrne i złote szkielety bombek panoszą się na trawniku, zaśmiecając je geometrią w trudnej do ignorowania skali. Ciekawość (wścibstwo?) sprawia, że widzę rzeczy omijające innych. Spopielały, długowłosy w zdartej skórzanej kurtce „ukrył się” za śmietnikiem w celach urologicznych. Sprawę zakończył błyskawicznym sukcesem, potrząsając orężem, jakby straszył eskalacją. A potem schylił się i z parującej masy wyłowił coś ręką, usiłując dłonią zetrzeć brud. Słabo szło, więc wsparł się szmatą oddartą z porzuconego ciucha, aż oczyścił coś na kształt czarki, schował za pazuchą, albo przynajmniej pod pachą i dumny z trofeum odszedł w niebyt.


    Jaki sens ma cieplutki płaszcz do kostek, kiedy jest rozpięty, ukazując pod spodem omdlewająco białą ulotność z dekoltem pozwalającym pępkowi podglądać świat.

6 komentarzy:

  1. To skojarzenie z czekoladką bardzo mi się spodobało, a pralinka, to dawny sznureczek?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ładnemu we wszystkim ładnie, albo raczej pięknemu :)
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a bez wszystkiego, to dopiero uczta dla wzroku!

      Usuń
  3. Rozpięty płaszczyk pełni funkcję dekoracyjną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ramę obrazu, na którym piersiątka podrygują niczym dwa różowe prosiaczki po sutym śniadanku.

      Usuń