sobota, 9 marca 2019

Jednorazówka.


Patrzyłaś i ukradkiem mnie czytałaś, jakbyś odwracała strony irytującej książki. Pobieżnie, byle jak, szarpana nerwami w zagryzionych wargach, szukająca zakończenia, które miałaś już gotowe w głowie i czekająca na nieuchronne. Niemal czułem, jak wdzierasz się pod marynarkę i sprawdzasz materiał koszuli, poprawiasz węzeł krawata prostując mikroskopijne zagięcie i palcem liczysz zapięte guziki. Przy tym na wysokości piersi zabawiłaś dłużej kręcąc opuszkiem palca wskazującego dookoła, żebym nie mógł cię zignorować, jednak kiedy zerknąłem – odeszłaś kryjąc się za wielką rośliną doniczkową i grupką rozgadanych ludzi ośmielonych drinkami tak wymyślnymi, że nie mogły być dla nich naturalnością. Z rumieńcem?

Starannie zaplanowanym przypadkiem przeszłaś mi za plecami, kiedy zajęty byłem wyławianiem jakichś przekąsek stojących na szwedzkim stole, a twój ruchliwy nosek zapoznawał się z otaczającą mnie aurą. Może nawet oparłaś się wzrokiem na moich pośladkach, bo jakoś zabrakło mi śmiałości i dłoń mi drgnęła i na deskę serów potoczyła się oliwka faszerowana czymś pikantnym. Zabawne – pomyślałem, że to kostka do gry i wskaże mi mój ruch. Zatrzymała się wsparta o jakiś pocięty błękitnymi żyłami ser łypiąc na mnie czerwonym wzrokiem – jeden! Obróciłem się, ale ciebie nie był już za plecami. Stałaś gdzieś koło bufetu i tym samym palcem od guziczka pokazywałaś obsłudze z jakich owoców sok maja wycisnąć do twojego pokala. A potem bezwstydnie wsunęłaś czubek tego palca w usta i popatrzyłaś na mnie, jakbyś podjęła decyzję.

Nie miałem prawa ustać z daleka. Nawet, kiedy oliwkowa kostka pokazała zaledwie jedynkę – to i tak więcej niż mogła. Cofnęłaś się o pół kroku, robiąc mi miejsce tuż obok siebie, a ja musiałem jeszcze wystukać rytm na polerowanym kamieniu. Wydłubałaś mnie z tłumu i musiałbym od podłogi nauczyć się niewzruszoności, żebym mógł zostać przy przekąskach. Twój wzrok wciąż przekradał się pomiędzy dzielącym nas tłumem ludzi rozochoconych już dawno rozpoczętym wieczorem. Zjonizowałaś powietrze między nami i wpiłem się ustami w ścieżkę namalowaną wzrokiem idąc w twoją stronę najkrótszą z dróg. Delikatnie odsuwałem z drogi chybocących się niepewnie gości, rozentuzjazmowane panie, przemykałem pod uniesionymi nad głowę tacami pełnymi kieliszków czerwonego i białego wina, z których ktoś mający poczucie humoru ułożył japońską flagę rozdrapywaną mimochodem w trakcie kelnerskiego spaceru poprzez salę bankietową.


Z talerzykiem pełnym kolorowych szaleństw płynąłem kolizyjnym kursem wprost na latarnię morską twojego spojrzenia poszatkowanego rzęsami na spaghetti. Rozszczepiałaś światło? Dzieliłaś mój obraz na wstęgi cieńsze od kartek papieru? Kiedy miałaś już pewność, że nie zawrócę, przesiadłaś się wzrokiem gdzieś, gdzie mogłaś udawać obojętność i znudzenie. Już wygrałaś i wiedziałaś o tym doskonale. Byłem twój, jak tuńczyk na wielkim haku, który szarpie się w konwulsjach bezskutecznie usiłując odzyskać właśnie traconą wolność… Ja… nawet się nie szarpałem. Rozedrgany tłum tracił istotność z każdym krokiem, aż przestał zakłócać obraz i stał się tłem – roześmianym, hałaśliwym i obojętnym. Popatrzyłaś na mnie, jakbyś pierwszy raz mnie widziała, a moja zbaraniała mina poprawiła ci humor tak dalece, że zaśmiałaś się głośno. Niezłośliwie, serdecznie, ale spiekłem raka niczym sztubak. A ty sięgnęłaś po talerzyk i wyłuskałaś dla siebie coś kolorowo nadzianego na wykałaczkę.

Słowa życzliwie obojętne, pozornie bezinteresowne, w podtekstach i niedopowiedzeniach zaplątane bardziej niż ścieżki podniebnych szpaczych ławic krążyły gdzieś między nami wypełniając przestrzeń komunikacyjną i wykluczając otoczenie. Ignorowani przez świat wspomagany promilami trwaliśmy przy barze chyba ku niezadowoleniu barmana, bo nie zamawialiśmy. Popatrzyłaś na mnie intensywnie, jakbyś chciała przedrzeć się przez ogładę i dotrzeć tam, dokąd nie wpuszcza się obcych. Nie wiem, co znalazłaś, ale kiwnęłaś głową na barmana, żeby podał butelkę czerwonych winogron i dwa kieliszki na wysokiej szpilce. Wkładałaś mi w ręce szkło, po czym bez zażenowania wsunęłaś mi rękę pod ramię.

- Odprowadzisz mnie dziś… do świtu.

Łatwo dywagować o zasadach, o konwenansach i wychowaniu, kiedy nie ma pokusy. Noc była krótka, lecz stratowała wszelkie zasieki granice i tabu. Czas oszalał. Zapomniane wino oddychało tak intensywnie, aż skisło zlekceważone kompletnie, a kieliszki rozdzwonione pustką podglądały nas bezwstydnie na ścierpniętych nóżkach z hotelowej szafki nocnej. Podłogi chaotycznie wyścielone porzuconą garderobą pozwalały stopom uniknąć kontaktu z zimną podłogą, gdyby ktokolwiek chciał sprawdzać jej temperaturę. Ale nie chciał. Ściany nawykłe do słuchania dyskretnie milczały pochłaniając dźwięki, aż zasnąłem piegowaty od potu i z uśmiechem, w którym wymieszało się tak wiele uczuć, że wydłubać z nich jedno zdawało się niemożnością.

Słońce pukało już niecierpliwie w okna i szukało szczelin w gęstej tkaninie rolety, żeby wśliznąć się do środka i zaspokoić ciekawość, gdy otworzyłem oczy. Leżałem na wznak, odkryty i nagi. Bezbronny niczym meduza na piasku, a ty podparta na łokciu zwiedzałaś zakamarki mojej cielesności nie tylko oczyma. Bez zakłopotania spojrzałaś mi w oczy i palcem zamknęłaś mi usta, żebym nie skaleczył chwili pochopnym słowem. Milczałem. To łatwiejsze niż usiłować coś rozsądnego sklecić w naprędce. Nie jestem zbyt błyskotliwy, więc mogłem tylko zepsuć poranek. Skąd wiedziałaś? Czyżbym był aż tak przewidywalny? Paznokciem malowałaś na mojej piersi tajemną cechę, jakbyś mnie oznaczała piętnem własności, a ja pod wpływem pieszczoty poczułem budzące się ciało. Wzięłaś je patrząc mi w oczy i przytrzymując moje dłonie na prześcieradle, żebym ci nie przeszkadzał. Poddałem się twojemu rytmowi i spętany wzrokiem nie miałem siły oderwać się od twojego spojrzenia, które kryło się już we mgle, kiedy krzyknęłaś zalewie odrobinę powstrzymując emocje.

Zaplątany w twoje ciało wciąż patrzyłem ci w oczy. Ekstazą wygrawerowałaś mi na piersiach płytkie, punktowe rany od paznokci podbiegające z wolna drobną, połyskliwą kroplą krwi. Więc jednak – byłem twój! Uniosłaś biodra tylko po to, żeby opaść znów na mnie i w rosnącym cyklu powtarzałaś próby. Nasze oczy zaplotły się chyba dożywotnio. Oddechem prześcignąłem już własny puls i tempo twoich bioder, a oczami spiłem mgłę z twoich i teraz już bez wzroku, zapodziany w niezbadanych krainach czekałem na krzyk, który nadejść musiał. Nie ten, który towarzyszy rollercoasterowi, gdy kolejka spada z wysokości budząc uśpione lęki, lecz ten, który dostałem od ciebie przed chwilą.

Krzyknąłem. Ostro, krótko i zwiędłem, jakby nagle wszystkim mięśniom puściły zaczepy. Jak przez mgłę, słyszałem, że bierzesz prysznic, patrzyłem jak schylasz się szukając własnej garderoby, pomogłem zapiąć suwak od spódnicy. Słuchałem, jak zastukałaś obcasami, żeby w łazience choć cieniem makijażu twarz otulić i usiadłaś na skraju łóżka. Pocałowałaś mnie lekko w policzek zostawiając smugę czerwieni niedoskonale naśladującą twoje usta i znów palcem powstrzymałaś moje słowa.

- Widziałam cię w marynarce i nagiego. Nie wiem, czy chcę cię widzieć w dresie, albo drelichu. Nie wiem, czy chcę oglądać cię w mojej kuchni… Może kiedyś mnie przekonasz, ale na pewno nie dziś. Do widzenia.

I poszła pokazując mi trzymaną pomiędzy palcami moją wizytówkę.

56 komentarzy:

  1. Uwiodła i zostawiła ..
    Ale zadzwoni, skóra zabrała wizytówkę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. albo nie. może znajdzie inny obiekt. w końcu kto tęskni za reklamówką jednorazową?

      Usuń
    2. W jednorazówce na wskazanie zasługuje indywidualizm
      Nie ma drugiej takiej.
      W końcu jednorazówka służy do jednorazowego użytku

      Usuń
    3. w tym opowiadaniu to facet jest jednorazówką - wykorzystany i pozostawiony samemu sobie. a wizytówka, to tylko mydliny, żeby mocniej szczypało w oczy.

      Usuń
    4. Doskonale to rozumie,przecież blondynką nie jestem 😜😜😜
      Jednorazówką może być zarówno kobieta, jak i mężczyzna...
      Wydaję mi się, że wynika to z fałszywego przekazu, albo błędnego odczytu danych..
      Jedno daje sygnały że nie szuka miłości, a drugie tak pragnie być kochane, że wmawia sobie miłość...

      Usuń
    5. chyba powinnaś napisać ciąg dalszy. mam wrażenie, że go znasz, bo ja wcale.

      Usuń
    6. Nie Oko w tym to Ty jesteś mistrz, ja mogę jedynie mylnie interpretować Twoje opowiadanie 🤔

      Usuń
  2. Jak bym siebie słyszała. ;) Fajnie było, ale teraz już idę.
    Zabawne jest to, że gdyby zamienić ich rolami to nie byłoby o czym rozmawiać. Facetom to się zdarza, są usprawiedliwieni. Nuuuda. Ale jeśli to kobieta się bawi zazwyczaj niemal natychmiast jest poddawana ocenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja nie oceniam. napisałem opowiadanie, ale masz rację - w drugą stronę, to sztampa nudna i stara jak świat. kilka razy udało mi się napisać coś, co robiło wrażenie zamianą ról - jak ta opowieść o chłopcu sprzedawanym przez matkę.

      Usuń
  3. Tak, pamiętam to opowiadanie. To ciekawy zabieg, niby bardzo banalny a zupełnie zmienia widzenie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jednorazówka? A już miałam nadzieję... Wszystko przez dożywotnio zaplątane oczy. Chyba przeoczyłam 'chyba'.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. każdemu może się wydawać, a potem przychodzi poranek i drzwi zamykają się bez nadziei

      Usuń
    2. Pewnych połączeń nie można zerwać.

      Usuń
    3. Chyba tylko nerwowych. Tzn. można, ale efekt szokujący. ;)

      Usuń
    4. świat jest pełen ludzi, którym się wydawało. bez względu na płeć i wiek. to w bajkach rzeczy są niezmienne i wieczne.

      Usuń
    5. To co się zdawało na ogół szybko znika, a to co jest, JEST.

      Usuń
    6. cóż - widocznie często się zdarza, bo ludziom nadal się wydaje. nawet po fakcie.

      Usuń
    7. Wydawało mi się, że gdzieś się już spotkaliśmy. I nadal mi się wydaje, choć nic nas nie łączy.

      Usuń
    8. naprawdę? intrygująca sugestia. i pewnie jakiś ułamek prawdopodobieństwa zawiera.

      Usuń
    9. I z tym Cię pozostawię :)

      Usuń
    10. super - lubię tak, bo niedopowiedzenia stanowią fabułę którą można rozwinąć wielokrotnie i rozmaicie.

      Usuń
  5. Po przeczytaniu powyższego zrobiłam się głodna. Mam niesłychaną chcicę na oliwki i coś kolorowego z talerza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nadzianego na wykałaczkę?

      Usuń
    2. Może być. Byle dużo!

      Usuń
    3. chyba czas tyłek podnieść i do kuchni pomaszerować. ciekawe, co kolorowego znajdę...

      Usuń
    4. Pomaszerowałam. Znalazłam biały ser i kawę w bardzo brzydkim kolorze.

      Usuń
    5. kawę trudno chyba nadziać na wykałaczkę i na kolorowa potrawę również nie wygląda specjalnie atrakcyjnie. do sera może jakiś szczypiorek/koperek, albo cokolwiek zielonego - też z wykałaczką kłopot, ale chociaż kolory będą - mi się udało znaleźć

      Usuń
    6. wiesz, w zasadzie wykałaczki są nieobowiązkowe. Ostatecznie tak się składa, że i tak ich nie jadam.

      Usuń
    7. to chodziło raczej o to, żeby żarcia nie ubrudzić łapkami chyba. albo, żeby po przekąsce w zębach podłubać.

      Usuń
    8. No to w domu tym bardziej sobie bez nich poradzę.

      Usuń
    9. smacznego... biały ser z kawą... dość ekstrawagancko.

      Usuń
    10. Biały ser z kolorową Vegetą. I kawa w gównianym kolorze.

      Usuń
    11. ekonomiczna kolacja.

      Usuń
    12. Dlaczego ekonomiczna?

      Usuń
    13. ser z Vegetą nie wydaje się jakimś rozpasaniem i siedemnastoma daniami z egzotycznymi dodatkami. w pojedynczych złotówkach się mieści i rachunek nie przypomina długością taśmociągu do podcierania powiedzmy, że się.

      Usuń
    14. Co prawda, to prawda. Bardziej nieekonomicznie odżywiają się moi kotowie. Ktoś musi, żeby inny ktoś mógł.

      Usuń
    15. trzeba się dzielić.

      Usuń
  6. Och, och i kolejna ofiara!
    Zawsze to kobieta wybiera. Chociaż zwykle na dłużej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jakoś tak się świat poukładał, że mężczyzna ma zaproponować, a kobieta wybrać. tu zaproponowałem inny schemat, gdzie facet jest zabawką, a decyzje podejmuje pani - od początku, do końca. dlaczego ofiara? skąd domniemanie, że ktokolwiek liczył na więcej?

      Usuń
  7. Z okazji Dnia Mężczyzny najlepsze życzenia-wielu interesujących literackich pomysłów. Ukłony.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. odkłaniam się lekko zawstydzony i dygam najpiękniej jak potrafię.

      Usuń
  8. piękny prezent z okazji święta byłby, gdyby było komu go dać....
    a ona nadzieję, choć niewielką, jednak pozostawiła ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. prezent? ciekawa interpretacja. oboje "wzięli" to, czego chcieli, tyle, że kobieta była inicjatorką zdarzenia. w końcu równouprawnienie i demokracja. Ty nie zostawiasz wizytówki krawcowej, stomatologa, czy warsztatu samochodowego, gdzie obsłużona zostaniesz satysfakcjonująco? nie trzymasz w pamięci adresów dobrych restauracji? ona wzięła wizytówkę, bo może kiedyś się zdarzy. kaprys, okazja, potrzeba chwili.

      Usuń
  9. prezent, bo to jednak częściej mężczyźni chcą seksu bez zobowiązań, a tu jak znalazł :)
    "może kiedyś mnie przekonasz...." to była ta nadzieja, nie wzięcie wizytówki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oczywiście, że tak. wizytówka była tylko wyjaśnieniem - wiem, jak cię znaleźć.
      bardzo nie lubię słowa "prezent" kiedy dotyczy seksu - to ukryta prostytucja, waluta wymienialna, forma ucisku jedna z bardziej paskudnych, handel, korupcja i szantaż. na takiej bazie nie da się nic budować. negocjacje i wymiana dóbr - ohyda.

      Usuń
    2. seks od zawsze był walutą....
      a my, kobiety, jesteśmy mistrzyniami w wymienianu go na nasze potrzeby.... większosć z nas, niestety ...

      Usuń
    3. próbowałem zrozumieć podobne postępowanie, wiedząc, że często bywała to jedyna waluta dostępna kobietom. ale obecnie jest nadużywana do tak rozmaitych celów, że nawet z punktu widzenia kobiet zdewaluowała się, bo wykorzystywana jest również przeciwko kobietom. postęp sprawił, że co mniej odporni mężczyźni zaczynają szukać zamienników uniezależniających ich od popędu i dyktatury sypialni. stąd popularność płatnej miłości domów publicznych, sponsoringu, kupowania żon na wschodzie i rozmaitych gadżetów. może się zdarzyć, że życie rozjedzie się dzieląc płci na wrogo nastawione obozy.

      Usuń
    4. tego się też obawiam ...

      Usuń
    5. jak w tej zagadce dotyczącej wyginięcia mamutów..., kiedy to mamut do mamucicy mówi hy? a ona odpowiada yhy

      Usuń
  10. "Łatwo dywagować o zasadach, o konwenansach i wychowaniu, kiedy nie ma pokusy" - mysle że dużo w tym prawdy.
    łatwo oceniać trudno zrozumieć...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no pewnie. na bezludnej wyspie nawet Casanova zachowałby czystość.

      Usuń
  11. "Odprowadzisz mnie dziś… do świtu". Niebezpieczne. Wiem, gdyż ... odprowadziłem ... i nie żałuję:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. więc dlaczego niebezpieczne? przeżyłeś i nie skarżysz się, czyli pełen sukces.

      Usuń
  12. Mało tego. Wkrótce po tym wzięliśmy ślub:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. gratuluję. obojgu, bo mam nadzieję, że to zadowolenie jest dwustronne.

      Usuń