W ramach walki z detalem, z pogardą dla
mizerii jednorazowych opakowań postanowiłem zrezygnować z „sześciopaka" na
rzecz solidnej beczułki. Pępek znienacka stanowiący rolę szpuntu – wytrzymał bez
nerwowego drżenia. Teraz zostało tylko zatankować naczynie do pełna.
Napełnić beczułkę to nie lada sztuka! Byle szczelna była...
OdpowiedzUsuńkoneserzy potrafią nalać do pełna i nie uronić ni łezki!
Usuń