Kobieta o mięsistych wargach przeżuwała
smętne myśli i życzenia nieżyczliwe, krzywiąc się, by skutecznie zgasić własną
urodę. Nieco młodsza, miała twarz o wiele bardziej rozmowną. Tłumaczyła coś
towarzyszowi i odniosłem wrażenie, że przemawia doń jeśli nie całym ciałem, to przynajmniej
całą twarzą. Pierwszy godzień odnotowania siniaczek zawitał na damskiej
(niezbyt zaskakująco, można wręcz powiedzieć, że był to trywialny przypadek)
łydce. Pięknie wykaligrafowana duża litera J jakiej nie powstydziłby się żaden
książkowy inicjał.
Kwitną właśnie czeremchy, więc wszystko
co wyżej, to jedynie mało istotny wtręt, do czegoś większego. Wracałem sobie
nie do końca beztrosko autobusem, jakich w Mieście wiele. Siedząc anonimowo w
tłumie spieszącym bardziej na kolację niż obiad, gapiłem się to tu, to tam. Jak
zwykle. Starałem się nie wisieć przesadnie wzrokiem, ani na pięknych wzgórkach
łonowych wypiętych pod podgumowanymi dżinsami pełnymi dziur, ani na pobladłe,
pozimowe pępki, przyozdobione wymyślną biżuterią. Znienacka zostałem trafiony przez
parkę siedzącą przede mną. No właśnie. Zafascynowany patrzyłem na sylwetki
niewątpliwe młode i piękne, jednak zajęło mi sporo czasu zanim zrozumiałem
przyczynę zachwytu. Oni byli prawdziwi! Oboje! Żadnej biżuterii kaleczącej
ciała, żadnych makijaży, balejaży, tatuaży i nawet paznokcie i rzęsy mieli
własne! Dziewczyna ufnie wtulała się w ramię chłopca, on delikatnie pieścił jej
włosy. Nagle mocniej przytulili się do siebie, jakby czekało ich dłuższe
rozstanie, po czym każde z nich bardzo oszczędnie ucałowało oba policzki
drugiego. Dziewczyna dyskretnie namaściła chłopca malutkim krzyżykiem, który
namalowała mu kciukiem na czole nim wysiadł, podczas gdy ona jechała dalej już
sama. Scena była tak subtelna w rozwrzeszczanym, wulgarnym świecie, że mnie
oszołomiło na długo. Każdemu życzyłbym podobnej delikatności i piękna. Ech! Romantyk
ze mnie.
Będąc na Twoim miejscu, też wpadłabym w zachwyt nad wdziękiem tej pary, tak naturalnej i tak delikatnej. Widocznie też jestem romantyczką. Zapewne też konserwatystką w niektórych aspektach życia.
OdpowiedzUsuńpo Twoim mieście autobusy też jeżdżą. może warto się porozglądać nieco czujniej?
UsuńOd pewnego czasu dumam (nad miską przekąskowych fasolek) nad blogami. Dumam, dumam, a Twój blog plącze mi się jak banderola wokół głowy. Zadumałam się mianowicie nad faktem, że coraz więcej blogerów zaczyna dryfować w stronę politykierstwa, które nuży mnie i drażni. Ileż można się nakręcać i pluć jadem w dowolną stronę? Gdzie się podziewają blogi nierozpolitykowane, podejmujące przyjemne lub nieprzyjemne, ale inne życiowe tematy? Czytając Ciebie, czuję się jak w sanatorium umysłu. I nawet duszy, jeśli takową posiadam. Tutaj jest azyl dla takich jak ja. Żyj i pisz do końca świata i o jeden dzień dłużej.
OdpowiedzUsuńjeśli tylko zdrowie pozwoli. pomysł na bloga to coś od czego warto zacząć. ja knułem całe trzy miesiące - co pisać i jak. a dopiero potem wkleiłem pierwszą skromniutką notkę. tamten blog już nie istnieje ale - mam go zachowanego w całości. potem trochę ewoluowałem - obok obrazków pojawiły się opowiadania i rozmaite zabawy mające nauczyć mnie moresu i szacunku dla słowa. sam nie wiem co będzie dalej. a w kwestiach politycznych - nuda. od czasu do czasu jakaś prasóweczka i to by było na tyle.
Usuńpieknie to opisałeś, przyszła mi na myśl para bohaterów Quo vadis
OdpowiedzUsuńgość zasłużył na Nobla za układanie słów w większe treści - z mojego horyzontu daleko do takich osiągnięć.
UsuńUtknąłem na "mięsistych wargach"...Co mnie opętało...
OdpowiedzUsuńprzezorny Janek
głodny? może lepiej nie czytać na czczo?
Usuń