Samiec sierpówki, kolebiąc się na boki, dreptał pohukując z nadzieją za sierpówką-samicą, która drobiła kroczki kręcąc ogonkiem i udając wystraszoną, jednak co rusz zerkała do tyłu, czy nie ucieka zbyt szybko na samcze możliwości, żeby się nie zniechęcił.
Kobiety o każdej możliwej (i nie) gramaturze, piękniejsze niż w pryszczatych snach nastolatków, zgodnie zanurzyły spojrzenia w monitory telefonów. Ogorzali młodzieńcy tymczasem, chwalili się głośno wczorajszymi sukcesami w tankowaniu paliwa wysokooktanowego, roztaczającego aromat w jakim nawet muchy czuły się nieswojo. Jeden z nich usiłował rapować za pośrednictwem spalonego do szczętu gardła, jednak zabrakło w autobusie pani Zapędowskiej, by pochwaliła „cudną, szorstką męskość”, brzmiąca w jego głosie. Dialog, pełen wyrafinowanych wątków, mimo że wulgarny zawierał treści:
- Rzadki zapach przywiozłem z Holandii.
- Zaraz o tym pogadamy, ale jest na to zgoda.
- Staliśmy z Erykiem i ruchaliśmy gazelę…
- Dobra – wtrąciła się miss wczorajszego wieczoru, równie aromatyczna, jak męski fragment dialogu – trzeba dzisiaj załatwić dokumenty, pójść do fotografa i zrobić zakupy, bo lodówka pusta.
Praktyczna niewiasta była chyba kagańcem dla napuszonych kogucików i ich wytrawnej, niebanalnej wyobraźni.
Pulchniutka pani, od pierwszego kopa wzbudziła moją sympatię, ziewała niczym duszący się karp, aż się jej oczy spociły. Dla uspokojenia trawię przeczytaną informację o zatrzymaniu dwudziestu pięciu transportów ekologicznej żywności ze wschodu. Wcześniej powodami były żywe robaki, które przecież są jak najbardziej eko, jednak autor nie był uprzejmy poinformować, czy owe robaki są dopuszczone do obrotu w UE. Tym razem zatrzymano transport, ze względu na informację, że produkt nie zawiera GMO, co dla odmiany jest niezgodne z unijnymi przepisami. Naprawdę?
Śliczna, z metką-etykietką zawieszoną na smyczy pędziła do „Żabki”, aby ozdobić jej wnętrze, albo promować towary trudne do zauważenia bez wsparcia pięknej kobiety. Mały szczur sztywno leżał na grzbiecie, wszystkimi łapkami celując w niebo. Zdziczała jabłoń uginała się od zielonych owoców, a na tym tle przysadziste dziewczę wędrowało z zapałem, informując wirtualny świat o własnych przemyśleniach, za pośrednictwem łącza audio-wideo. „Wyspiarze” kończyli jeszcze wieczór, albo dosypiali na trawnikach, kiedy sprzątacze gromadzili szkło do licznych pojemników. Trójosobowa, dwustuletnia reprezentacja polskiego wędkarstwa pilnowała balustrad wieńczących kamienne nabrzeże. Podejrzewałem, że dołem płynie słodkowodny, błotolubny rekin-ludojad, ale nie. Pojawił się sukces łowiecki, szeroko komentowany. Czyli w Rzece istnieje życie, a nie tylko rzyć tu i ówdzie mocząca się bezwstydnie.
Nie byłem przygotowany na tyle piękna tłoczącego się pod jednym peselem. Wenus z Willendorfu mogłaby pozazdrościć. Młoda istota, nasycona proteinami do tego stopnia, że skóra w wielu miejscach nie wytrzymała, niebezpiecznie się wybrzuszając w niemal doskonałe półkule, niedbale okryte cienką materią sztuczną. Wykorzystując szkielet, jako drogowskaz, określiłbym, że najsłabszą skórę proteiny wykryły na wysokości miednicy i na południowej ścianie klatki piersiowej… głównie. Pozostałe fragmenty szkieletu zmagały się z wieloma nachodzącymi na siebie, jednak mniejszymi wybrzuszeniami. Alternatywnie piękna dziewoja okryta nieprzemijającą czernią wypełniła wnętrze autobusu niepokornymi myślami i tylko bojowe szpony XXL chroniły mięciutką istotę od zdecydowanego natarcia jurnych, wyposzczonych samczyków.
A czy powłóczysta suknia jest odzieniem wędrowniczki?
OdpowiedzUsuńsama oceń. być może. albo kiecka po długiej włóczędze - złachmaniona niemożebnie.
UsuńCo z wywłoką i włócznią?
OdpowiedzUsuńniech się zabierze z włóczykijem.
UsuńI gdzie ma się umiejscowić wywłoka?
OdpowiedzUsuńczeka na archiwistę, żeby ją ulokował odpowiednio.
Usuń