sobota, 8 czerwca 2024

Ratunku.

 

    Wciąż trafiam na wielce urodziwe niewiasty – trudno im odmówić tak wielkości, jak i urody.


    Spotykam również smarkule tak zuchwałe, że wstyd w całości zostawiają innym. Nie wiem, czy przyjmować narzucaną mi rolę zawstydzonego, lecz czasami czuję się mocno nieswój. Co jednak począć, kiedy spotykam kogoś z kucykiem na farbowanych na słomkę włosach, w sukience (czerń łamana na fiolet) do ziemi i adidasach o podeszwach pozwalających suchą nogą przekraczać cieki wodne? Ach – i ostatni drobiazg – istota fizycznie była facetem, choć wierzyć trudno. Jestem przekonany, że posiada zaświadczenie od psychiatry, że się mylę stawiając go/ją w szeregu płci brzydszej.


    W autobusie dosiada się do mnie pachnąca dezynfekcją pani, wyglądająca na emerytowaną samicę zawodowo uprawiającą uległość. Wymuszała na włosach młodość farbą, która zdążyła zardzewieć. Nosiła skórzaną kurteczkę, pod którą zgromadziła mnóstwo rutyny i trochę potu, bo dzień aspirował do miana letniego, a nawet cieplejszego niż letni. Niżej pani odziana była (że się posilę niewybrednym szyderstwem) w bieliznę i skórzaną spódniczkę – oba drobiazgi tekstylne prowadziły otwartą wojnę, licytując które zasłoni mniej. Twarzowej urodzie pani poświęciła mnóstwo uwagi, żeby ją namalować, naskórnie i podskórnie, a nawet ponitować co mniej przylegające fragmenty, żeby nie oddaliły się ze wstydu, podzwaniając metalicznie. Cóż. Okolice dworca, jak zwykle dostarczyły ekstremalnych wrażeń, a liczba oryginałów stale rośnie.


    Chłopiec był jeszcze dzieckiem, ale towarzysząca mu dziewczynka niepostrzeżenie stała się już kobietką. Jawny dysonans wieku dojrzewania nie przeszkadzał im wspólnie kwitnąć, sprawdzając nawzajem jędrność ud, czy czego tam sięgnęły opuszki bardzo ruchliwych palców.


    Dziewczę, obciążone tobołami, na przejściu dla piechoty celuje stopami w jaśniejsze prostokąty, jakby przeskakiwało nad przepaścią. Wstrzymałem oddech, nim bezpiecznie przebrnęło niebezpieczny odcinek i usiadło na popas na klombie.


8 komentarzy:

  1. Ja trafiłam kilka razy na kobietę, która jest facetem. To znaczy faceta w nienagannej damskiej fryzurze, pełnym makijażu, z paznokciami zdobionymi hybrydowo, w sukience, butach na wysokim obcasie i ze zgrabną torebeczką. Dzwoni do koleżanek (nie wiem, jakiej płci) i umawia się z nimi na wypady, do kosmetyczki, do fryzjerki i za każdym razem robi to głośno. Głos ma taki połowiczny, damsko-męski. Przy czym damska część głosu jest wymuszona okolicznościami. Zawsze mi go żal, bo to nieszczęśliwy człowiek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. schizofrenia. ciekawe, co zrobi, jak obie istoty w nim mieszkające spotkają się.

      Usuń
    2. A nie osobowośc wieloraka? Nie bardzo mi to pasuje do schizofrenii, mnóstwo się o niej naczytałam i napisałam kilka prac.

      Usuń
    3. ja się nie znam, ale chodziło mi o jaźń rozszczepioną. dwie połówki niekoniecznie jednego jabłka stanowiące cielesny monolit, a w głowie już niekoniecznie.

      Usuń
    4. Dla poprawności politycznej należałoby oczywiście powiedzieć "osoba trans" albo LGBTQ+.

      Usuń
    5. chyba nie jestem osobą publiczną, ani jakoś specjalnie poprawną. wyznaję (i wiernie trzymam się) ideę, że człowiek jest częścią świata przyrody i samiec, czy samica mają przypisane role. i żaden papier od psychiatry tego nie zmieni. ukrywanie pod wciąż nowymi nazwami odstępstw od natury jest takim samym wynaturzeniem, jak samo wynaturzenie. nie rozumiem, w imię czego wszyscy starają się mi wytłumaczyć, że to norma, skoro rzecz ma się wręcz przeciwnie. ilość absurdów rośnie z dnia na dzień i widzę to wszędzie = w reklamach, w ogłoszeniach, ofertach promocyjnych, w mediach i przyziemnej codzienności. nie chcę się zgadzać z anomalią.

      Usuń
    6. Cieszę sie autentycznie BARDZO, że tak myślisz. Twój komentarz wyglada tak, jakbym ja go napisała. Kiedyś napisałam o takiej osobie (innej niż ta, o której mowa), że mi jej żal i dostałam wiaderko pomyj na łeb. Trudno, nic mnie nie przekona, że "to normalne". Jesteśmy częścią natury, a wszystkie żyjątka (w tym my) dążą do przedłużenia gatunku. W wypadku człowieka są do tego potrzebne dwie odmienne płcie. I to jest naturalne!
      Siostrzeniec mojego eksmęża ma córkę, która jest w szkole średniej i "czuje się chłopakiem", więc zmienia płeć. A rodzice ją w tym wspierają, "żeby była szczęśliwa". Odnoszę wrażenie, że mi się to śni.

      Usuń
    7. patologia. szkoda słów. ale - niech będzie szczęśliwa nie tą szczęśliwością, która MI KAŻE być szczęśliwym, że on/ona jest jaka jest. bo żadne słowa nie zmienią faktów widzianych przed lustrem - naga prawda wyjdzie na jaw.

      Usuń