Posadziłem gwiazdę w nieswoim domu. W małej, pękatej
doniczce z amatorsko wypalonej gliny, z wzorkiem wyciętym w jeszcze miękkim surowcu,
dziecinną ręką i drewnianym nożykiem do masła. Żyrafa młoda to być miała zapewne,
z pochyloną szyją ledwie sięgającą w misę ucha owej doniczki, żeby się napić. A
kiedy miałem podlać ową gwiazdę, to do ucha też wody nalałem, żeby nie sprawić
przykrości nieznanemu dziecku. Niech pije żyrafa tak misternie wyrzeźbiona, że
nieomal widziałem uczucia, gdy piegowata buzia pełna zachwytu językiem sobie pomaga w nadziei, że owa żyrafa za chwilkę odsunie jej włoski sponad ucha i szepnie
wróżbę, dzięki której świat śmiać się wiecznie będzie do pucołowatej dziewczynki z
kitkami, a małe, słabiutkie rączki, niewprawnie, ale chętnie dokończą wymyślony
wzór i zaczną rzeźbić kolejne idealne marzenia.
Posadziłem gwiazdę, którą miesiące całe nosiłem w
kieszeni na piersiach, żeby obeschła po poprzednim wcieleniu, żeby odpoczęła po
życiu długim i dobrym, żeby drżeć starymi emocjami przestała i usnęła snem nie
tyle wiecznym, co snem zapomnienia. Żeby się obudziła dziewicza, niewinna,
zdumiona światem i sobą samą, żeby nie ziewała widząc niebo, las, czy ocean,
ale, żeby w zachwycie nieposkromionym, w oczach rozwartych na oścież, cieszyła się
każdą chwilą i światła promyczkiem, żeby pytania w niej rosły ciekawskie,
natrętne i wzmocnione miłością, żeby widzenie stało się nagrodą i obietnicą
kolejnych cudów, kalejdoskopem raju nieskończonego. Żeby jej wzrok podążył za człowiekiem,
któremu wciąż się chce i zmierza donikąd z mozołem, bo wierzy, że w ten sposób wypełnia niezrozumiały plan potężnego wszechświata.
Posadziłem gwiazdę w doniczce nieswojego domu, a kiedy zanurzyłem
w ziemię wyschnięte na wiór jądro, jak zalążek nowej galaktyki, a doniczkę
postawiłem na parapecie pośród innych, żeby w nocnych szeptach podsłuchała legend innych, bardziej doświadczonych i dojrzałych gwiazd, jak rosnąć i kwitnąć, jak urodą
olśnić noc, jak stać się diamentowym kolczykiem każdego kolejnego miesiąca,
który nieuchronnie nadciąga spragniony błyskotek. A kiedy skończyłem ją podlewać
i młoda żyrafa mruczała już pierwsze podziękowania pijąc niespiesznie - przyszedł
chłopczyk w piżamce - piegowaty i bosonogi blondynek, świeżo ze
snów wyrwany i własną ciekawość przyniósł do mnie w księżycowym blasku. Patrzył
na mnie niebieskim wzrokiem pełnym znaków zapytania, a buzię miał otwartą tak
szeroko, że mógłby zmieścić w niej spore jabłuszko. Okrągła buzia, okrągłe oczy
i na okrągło otwarte usta… a przed tą kulistą ciekawością ja – pojący gwiazdę i
żyrafę…
- dlaczego… - jedno słowo zdążył z siebie wyrzucić, żebym
zapomniał wszystko. Żeby wstyd mnie schwytał, jak złodzieja na gorącym uczynku. Uciekłem stamtąd bez słowa tak daleko, że nawet adres zaplątał się w mrokach niepewności i do dzisiaj nie wrócił. Teraz bezsenną nocą wychodzę na otwartą przestrzeń, wzrokiem dotykam
każdego kawałka nieba, które nie ubrało się w chmury i patrzę, czy dojrzała już
gwiazda, czy pojawi się gdzieś na firmamencie i pośle mi uśmiech, w którym przypomnę
sobie, dlaczego w nieswoim domu posadziłem gwiazdę, kim została dziewczynka, jak
ma na imię żyrafa, a jak chłopczyk – jemu już dzisiaj mógłbym odpowiedzieć na niedokończone
pytanie, ale tylko jemu… Ty musisz poradzić sobie samodzielnie. Nie bój się – aż
po widnokrąg miejsca na śródnocnym niebie – każda odpowiedź się zmieści.
Podobno od tego jednego słowa DLACZEGO zależy rozwój naszego świata i wszystko inne zresztą :-)
OdpowiedzUsuńdzieci zadają bardzo dobre pytania.
Usuńpotrafią wbić w ziemię.
a ciekawość świata? każdemu życzę
Mojej gwiazdy nie widać.
OdpowiedzUsuńZa ciemna jest.
to szukaj jej w dzień...
Usuńżeby nie ciemne w ciemnym, to w południe
Ja sobie dopowiem dobre zakończenie.
OdpowiedzUsuńa może moja u Ciebie wyrosła?
UsuńDobrze jest nosić gwiazdę na piersiach, blisko ciała i duszy. Jednak obawiam się, że większość ludzi nosi tam raczej czarne dziury...
OdpowiedzUsuńkieszenie koszuli ... cóż innego można w nich nosić?
Usuńto dobre miejsce na marzenia, które spłyną z głowy i słowem zostaną zmaterializowane. żal wyrzucić, a nosić w rękach, to się ubrudzą...
Wczoraj ktoś mi powiedział - że przyjaciele są jak gwiazdy, nie zawsze je widzisz ale i tak wiesz, że zawsze są.
OdpowiedzUsuńDobrze kiedy jest dla kogo posadzić takie gwiazdy i dobrze to doceniać...
do kwiatów trzeba mieć "dobrą rękę", żeby rosły. a są i takie, co tylko raz kwitną - w bezkresie gwiazd nawet przyjaciela łatwo zgubić, kiedy nie poświęci się minimum uwagi.
UsuńGdyby ludzie zasadzali gwiazdy każdego dnia...
OdpowiedzUsuńwtedy trzeba byłoby ustalić zasady ruchu międzygwiezdnego, żeby sobie brzuszków nie potłukły
UsuńA gdyby tak samemu zostać gwiazdą?
OdpowiedzUsuńpróbuj - poszukam pośród tego kurzu nad głową
UsuńMarzę.... dziękuję :-)
OdpowiedzUsuńpamiętaj o żyrafie...
UsuńA ja zerwałam gwiazdkę z nieba i powiesiłam na szyi swojej wnuczki, żeby spełniała jej życzenia. I to nie żadna bajka :) Taka jest wersja dla wnuczki i ona (jeszcze) w to wierzy.
OdpowiedzUsuńNa żyrafę mam zbyt małe mieszkanie, a co do chłopczyka, to pewnie poradziłabym mu, żeby zamknął usta, bo z otwartymi się głupio wygląda ;) Piegi są ok.
Niech jej Twoja gwiazdka szczęście przyniesie, a żyrafka młodziutka - na ściance doniczki się zmieściła - wigilia blisko, może powie co ciekawego? może i ona i chłopiec potrzebują tego jabłuszka
Usuń