Pani z piekarni zaraża świat życzliwością, a eskadra
wróbli w tym czasie pikuje na krzew rokitnika całkiem zbójeckim atakiem, żeby obedrzeć
krzew z kolorów. Świat porusza się na pół gwizdka przyszpilony tradycjami,
pomiędzy którymi życie wydaje się lewitować w gęstym kisielu. Osiemnaście gipsowych
masek zdobiących mój parapetowy widnokrąg patrzy blado na mnie i całkiem się nie
przejmuje, że przyszło im żyć w tak niegościnnej okolicy i klimacie niewiele
lepszym. Opiekuńczy wzrok spod czarnej grzywki czule się klei do czworonoga w rozmiarze
akceptowalnym nawet w małych mieszkaniach, a takie pieski wystrojone zapobiegawczo
w tużurki, kamizelki i inne opakowania poruszają się po przestrzeniach zewnętrznych
odrobinę bardziej owalnie, niczym zawodnicy sumo. Wózek zbieracza surowców
napełnia się cichutko, torba listonosza wręcz przeciwnie. Napoje grzechoczą w siateczkach
bez względu na płeć dłoni je niosących sugerując spożycie, lecz przecież nie
tak, nie w drodze, lecz w przytuleniu do kaflowego pieca, lub żeberek
kaloryfera. Podsłuchuję wieczorne próby fajerwerków, powtarzane do znudzenia od
dwóch tygodni chyba, żeby niedzielną nocą zakwitło niebo kolorami i harmidrem.
Nie znoszę sylwestra i okolic. Mam same niemiłe skojarzenia, które już tak się wżarły w moją świadomość, że są nie do wyrugowania.
OdpowiedzUsuństrasznie wielu rzeczy nie znosisz, nie cierpisz, nie tolerujesz...
Usuńświat najwyraźniej nie został stworzony, żeby Ci sprawić przyjemność
Najwyraźniej.
UsuńA może gdybym nie dostała nadurodzaju kopniaków od życia, byłoby zupełnie inaczej?
A może po prostu jestem taką felerną jednostką, która nie nadaje się do życia w świecie ludzi.
nie pomogę - mogę tylko gdybać
UsuńPewnie, że nie pomożesz.
UsuńWidziałam dziś dwa takie psie maluchy w tużurki ubrane, śmiesznie wyglądały i trzęsły się strasznie...
OdpowiedzUsuńFajerwerki zorganizowane i kolorowe lubię, petard hałaśliwych nie, zwłaszcza gdy wrzucane brutalnie do metalowych koszy na śmieci sprawiają raczej wrażenie działań wojennych, niż radości z nadejścia nowego..
ja mieszkam w środowisku partyzanckim i każda organizacja jest podziemna, impulsem powołana do życia i tak samo zawieszająca działalność.
UsuńNie pasują mi ubrania do psów. Ma to sprawiać chyba radość ich właścicielom... cierpliwe te nasze zwierzęta na świecie...
OdpowiedzUsuńTeraz zbliża się okres, w którym wszystkie czworonogi będą miały zepsute nerwy.
i marynarki dla dzieciaczków też nie bardzo
Usuń