Stagnacja nie jest tym stanem, który mógłby być naturalnym
w przyrodzie, czy w życiu – podobna dolegliwość dotknęła również literki – pieczołowicie
wklejane na serwer Onetu przez lata. Wszystko po to, by jednym, uprzejmym komunikatem
stać się bezdomnym i szukać nowego kąta dla starych treści. Karma – nikt nie obiecywał,
że sprzyjać będzie i kwitnąć jako te japońskie wiśnie.
Siadam lekko nerwowo, trochę niepewnie, przymierzam się, jak
w nowym siodle będzie, gdy odciski na tyłku mam po tym starym. Pognali mnie
precz i w ramach eksmisji dali chwilkę na spakowanie tego, co pakowania wymagać
by mogło – może się uda, a może nie – nie wiem, lecz na płacz czasu już brak, bo
przeprowadzka w toku i kto wie, czy na dziewiczej ziemi nie przyjdzie się położyć
i oswajać ją z wolna, jak puszcze nieprzebyte i wrogie, mrokiem porośnięte
powyżej krzyku.
OK – myślę sobie – poradzę, w końcu zdarzało się już, historia
pamięta wygnania i powroty, zsyłki i wędrówki ludów – a ja w całkiem sporym
stadzie szamoczę się szukając miejsca, w którym osiąść się uda i ukorzenić.
Może za późno nie jest jeszcze. Może za tym lasem, który na horyzoncie znajdzie
się miejsce na bujany fotel, fajkę z korzenia wrzosu i szklaneczkę czegoś, co
reklamować się może publicznie dopiero, kiedy dziatwa oczy zmruży.
Wciąż tam, chociaż już tu. Zabrałbym ze sobą wspomnienia –
jeśli tylko dam radę, jeśli sprzyjać będzie los, tak zrobię, jeśli nie –
wstąpię na pionierską ścieżkę terra incognita i kagankiem po oczach i wici
beztroskie rozsiewać maciejką pachnące, albo balladą przy wieczornym ognisku,
gdy żar pomarańczowy zacznie kryć się pod białym, miękkim popiołem.
Zostawiam za plecami mocno już przykurzone lustro – do
przeszłości i przyszłości puszczam oko – i zuchwale krzyczę „naprzód” – choć wiem,
że ta buńczuczność jest odrobinę na pokaz. Ale za czas jakiś stanie się prawdą objawioną – tak sądzę, gdyż skłonności do nadinterpretacji w wyniku
przeprowadzki nie zgubiłem wcale.
Gaduła...
OdpowiedzUsuńto się nie zmieni (mam nadzieję)
UsuńTo prawdziwy skandal, że tak traktuje się piszących, to tylko kłopot dla autorów, a miała być sama radość...
OdpowiedzUsuńmoże i jest - szkoda, że sama...
UsuńNo cóż, ja też dla mojego bloga szukam nowego domu. Założyłam bloga o tej samej nazwie na blogspocie, ale wcale nie przyjmuje do siebie moich starych treści, mimo, że robię wszystko zgodnie z instrukcją. Trudno, widać tak ma być, choć mam wiele żalu, podobnie jak Ty.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
zbyt wiele osób usiłuje zachować przeszłość, żeby mogło się udać a ręczne kopiowanie na komputer wydaje się być syzyfową pracą
UsuńNo i dobrze - zmiany bywają fajne i potrzebne mimo, że przymusowe :))
OdpowiedzUsuńskoro tak, to witam w nowym wcieleniu
UsuńWhiskas i sakura. Cóż za oryginalne zestawienie w jednym zdaniu!
OdpowiedzUsuńnos mam już bardzo wysoko, ale pochlebiam sobie, że to jeszcze nie jest szczyt moich możliwości
UsuńZastanawia mnie, co się stało? To Onet wywala użytkowników, czy może zamyka blogową działalność?
OdpowiedzUsuńTutaj ustawiłeś lepszą czcionkę (łagodniejszy dla oczu rozmiar).
najwyraźniej blogowicze dopiekli onetowi i się obraził - zabiera zabawki i idzie do innej piaskownicy
UsuńPonieważ jedziemy na tym samym wózku, dodałam Twój blog do ulubionych :)
OdpowiedzUsuńwolałbym, żeby takim został z powodu zamieszczanych treści, ale z Czarownicami się wykłócać nie zamierzam...
UsuńJestem, chciana czy nie, ale zagladać będę.
OdpowiedzUsuńoby było warto...
UsuńTo się porobiło.... Ciekawa jestem, jaki jest powód likwidacji platformy blogowej Onetu.
OdpowiedzUsuńnieskromnie myślę, że to przeze mnie - za długo pastwiłem się na tamtej platformie i już nie mogli na mnie patrzeć. a,że wstydzili się powiedzieć mi głośno, żebym sobie już poszedł, to pchnęli okólnik i stało się - zwiałem czym prędzej sam...
UsuńNo i proszę, już nowy blog. Szybko poszło. Może po nowym roku zrobię podobnie, jak Ty i inni wygnańcy:)) Kto powiedział, że trzeba wszystko przenosi. Zawsze można zacząć od nowa, historia sama się napisze:)
OdpowiedzUsuńMiłego dnia :)
ps. zabezpieczenia są wnerwiające, klikam, klikam i wciąż coś nowego wyskakuje....
nie widziałem sensu wklejania czegokolwiek do martwego formatu, więc zrobiłem od razu, co i tak już koniecznością się stało. Historia... sam nie wiem, co z nią zrobić, ale chyba zostawię dla siebie i nie wkleję jej tutaj.
Usuńps. wydawało mi się, że wyłączyłem te obrazki... bo mnie również irytują...
Witaj, Oko.
OdpowiedzUsuńWróciłam i taka niespodziewanka:(
U mnie nie jest tak łatwo, bo moje pisanie jest cykliczne. Jeszcze się orientowałam, co da się z tym zrobić.
Pozdrawiam:)
można odmierzać czas do śmierci bieżącej zawartości, albo szukać przyszłości.
Usuńja zacisnąłem zęby i zrobiłem od ręki to, co wydawało się potrzebne.
chcę pisać, więc się przesiadłem i z nowego parapetu zerkam na ulice.