piątek, 29 grudnia 2017

Powtarzalność nieuchronna.

Pani z piekarni zaraża świat życzliwością, a eskadra wróbli w tym czasie pikuje na krzew rokitnika całkiem zbójeckim atakiem, żeby obedrzeć krzew z kolorów. Świat porusza się na pół gwizdka przyszpilony tradycjami, pomiędzy którymi życie wydaje się lewitować w gęstym kisielu. Osiemnaście gipsowych masek zdobiących mój parapetowy widnokrąg patrzy blado na mnie i całkiem się nie przejmuje, że przyszło im żyć w tak niegościnnej okolicy i klimacie niewiele lepszym. Opiekuńczy wzrok spod czarnej grzywki czule się klei do czworonoga w rozmiarze akceptowalnym nawet w małych mieszkaniach, a takie pieski wystrojone zapobiegawczo w tużurki, kamizelki i inne opakowania poruszają się po przestrzeniach zewnętrznych odrobinę bardziej owalnie, niczym zawodnicy sumo. Wózek zbieracza surowców napełnia się cichutko, torba listonosza wręcz przeciwnie. Napoje grzechoczą w siateczkach bez względu na płeć dłoni je niosących sugerując spożycie, lecz przecież nie tak, nie w drodze, lecz w przytuleniu do kaflowego pieca, lub żeberek kaloryfera. Podsłuchuję wieczorne próby fajerwerków, powtarzane do znudzenia od dwóch tygodni chyba, żeby niedzielną nocą zakwitło niebo kolorami i harmidrem. 

9 komentarzy:

  1. Nie znoszę sylwestra i okolic. Mam same niemiłe skojarzenia, które już tak się wżarły w moją świadomość, że są nie do wyrugowania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. strasznie wielu rzeczy nie znosisz, nie cierpisz, nie tolerujesz...
      świat najwyraźniej nie został stworzony, żeby Ci sprawić przyjemność

      Usuń
    2. Najwyraźniej.
      A może gdybym nie dostała nadurodzaju kopniaków od życia, byłoby zupełnie inaczej?
      A może po prostu jestem taką felerną jednostką, która nie nadaje się do życia w świecie ludzi.

      Usuń
    3. nie pomogę - mogę tylko gdybać

      Usuń
    4. Pewnie, że nie pomożesz.

      Usuń
  2. Widziałam dziś dwa takie psie maluchy w tużurki ubrane, śmiesznie wyglądały i trzęsły się strasznie...
    Fajerwerki zorganizowane i kolorowe lubię, petard hałaśliwych nie, zwłaszcza gdy wrzucane brutalnie do metalowych koszy na śmieci sprawiają raczej wrażenie działań wojennych, niż radości z nadejścia nowego..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja mieszkam w środowisku partyzanckim i każda organizacja jest podziemna, impulsem powołana do życia i tak samo zawieszająca działalność.

      Usuń
  3. Nie pasują mi ubrania do psów. Ma to sprawiać chyba radość ich właścicielom... cierpliwe te nasze zwierzęta na świecie...
    Teraz zbliża się okres, w którym wszystkie czworonogi będą miały zepsute nerwy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i marynarki dla dzieciaczków też nie bardzo

      Usuń