Ważył więcej, niż decyzja o wejściu do Unii Europejskiej. A przecież truchtał do autobusu rączo i żwawo, bagatelizując podrygujące piersiątka nieskrępowane biustonoszem, z lekka wytrącające go z równowagi chwiejnej niczym światopogląd polityka. Młoda pani patrzyła na świat za nim, jakby nie istniał. Może dlatego, że prowadziła bogate życie wewnętrzne i wzrok wspomagany ciekawskim pępuszkiem miała nie z tego świata. Postawny chłop, chcąc usiąść na siedzeniu zlokalizowanym wbrew kierunkowi jazdy, nie tyle obracał korpus aby wpasować siedzenie w siedzisko, co zawracał. I to na raty. Egzamin na prawko zapewne oblałby, jednak w pozycji siedzącej nie haczył głową o rozmaite elementy uczepione sufitu.
Latarnie, stylizowane na gazowe, oświetlały nurt Rzeki. Mętnej, pełnej wirów i historii. Szpak plądrował ściernisko po wykoszonym trawniku. Chodniki niemiłosiernie pocięte ścieżkami rowerowymi pląsającymi pod nogami nie pozwalały oddać się rozkoszom bajania o niebieskich migdałach, czy innych, równie fascynujących rejonach. Zakonnica wracająca na zbiorowe łono zakonu najwyraźniej miała dylemat, czy rozmawiać z Bogiem standardowo, za pośrednictwem różańca, czy nowocześnie, przez telefon. Wygrało rozwiązanie analogowe. Chyba. Kos z dziobem pełnym chrustu spieszył pod kolczaste krzewy. Najwyraźniej rodzina zapowiedziała się z weekendową wizytą, więc mozolnie zbierał paliwo na wypasiony grill.
Kobieta światowa bez kolczyka w nosie, czy w pępuszku staje się mało atrakcyjna wizerunkowo. Dla mnie.
OdpowiedzUsuńNawet w tramwaju...
przezorny Janek
kup sobie kilo gwoździ - może wtedy pępuszek i nos też będą już niepotrzebne. nie ro\umiem potrzeby metalizowania ciała jakimikolwiek przedmiotami.
Usuń