Jaskółki czyszczą z planktonu niebo nad
głównym wejściem do kościoła. Azjatka, w sposób (dla siebie) naturalny wygląda
na śpiącą. Drobne szparki oczu wystarczają jednak by minąć rozkwitającą w
bezpiecznym kagańcu siatki budowlanej malwę. Spora pupa o dużym przebiegu
zawoalowana białym groszkiem na różowym tle wypełniła szarość chodnika miłym, rozkołysanym
akcentem. Cokolwiek napakowany gość niósł własne ręce tak, jakby go ktoś
pogryzł pod pachami. A obok szedł jego pies – na sztywnych nogach, jakby jego z
koeli ktoś pogryzł po… Tylko facet bezbłędnie rozpozna gdzie jego pogryźli.
Jadąca rowerem pani uznała chyba, że
posiada zbyt mało krągłości, więc na głowie uwiła sobie małą kulę ziemską. Na
moście zdeterminowana brygada wytrwale usiłowała dokopać się do wody. Poniżej
szemrał zaniepokojony nurt, bo do odtrąbienia sukcesu zostało im naprawdę
niewiele. A potem, to już tylko początkująca kobieta o piersiach w rozmiarze
głęboko penetrującym alfabet, uszminkowanym uśmiechem obdarzała otoczenie i
metalowe ptaki Abakanowicz wyglądające jak szturmowe MIG-i zesłane za karę do
patrolowania nabrzeża.
Na widok kobiecych dekoltów za bardzo rozdziawiam otwór gębowy, jaskółki miałyby niezłe przytulisko i stołówkę.
OdpowiedzUsuńNana porównuje mnie, a to raz do hipopotama, a to do caymana.
Ja po prostu recytuję abecadło drukowanymi słowami-AA, OOO, UUU, YYY!
przezorny Janek
selektywna ta recytacja - same samogłoski.
UsuńCierpnę na widok sztuki pani Abakanowicz.
OdpowiedzUsuńkonserwy. nie przepadam za sztuką z metalu.
UsuńGdy robi się za ciepło to już przestaje być tak pięknie...
OdpowiedzUsuńjotka
jest lato i ma być ciepło. bo jeśli nie teraz to kiedy?
Usuń