Jałowce okryły się mchem pajęczyn. Jaskółki
trzeszczały, jakby im stawy zardzewiały od wilgoci. Rudowłosa nastolatka o
udach pozbawionych pigmentu nosiła na łydce siniaczka w kształcie pyzatej
mordki diabła, ale to zapewne bezczelna
insynuacja. Kloszard o srebrnej brodzie przesiadł się z inwalidzkiego wózka na
ławeczkę pod wiatą autobusową, rzucił kapelusz na ziemię w nadziei na hojne
datki i pogrążył się w letargu. Kwitną jaśminy i pierwsze, najpochopniejsze z
lip. Reszta czeka lata. Rozłożysta dama z mnóstwem bagażu skarciła czerwony
parasol, który miast za rączkę trzymać się plecaczka – zwiał na spacer i
właśnie uczył się wchodzić po schodach bez korzystania z poręczy, żeby z góry
zerknąć na tory kolejowe!
Jałowce omotane pajęczynami na zawsze będą mi się kojarzyć z ostatnimi dniami życia mojej teściowej.
OdpowiedzUsuńnajpiękniej wyglądają kiedy je rosa dopadnie - i pajęczyny i jałowce.
UsuńDzisiaj rano, odziewając się w krótkie spodenki, moja córka odkryła na swojej nodze siniaka. Muszę go zlustrować pod kątem lokalizacji i kształtu.
OdpowiedzUsuńpolecam. zabawa na całe lato.
Usuń