Sadystka.
Z powodów, które wolę przemilczeć,
usiłowałem wbić prywatny dobrostan w legginsy wyglądające na żałośnie małe. I
właśnie zamierzałem falsecikiem (bo cisnęło niemiłosiernie) odtrąbić sukces,
gdy pojawiła się ona i zaczęła się rozbierać przerażająco wolno i namiętnie.
Zajęczałem ja i legginsy.
Serpentyny.
Czubkiem języka lawirowałem wokół źródła rozkoszy, a ona wznosiła się mijając granice, przy których rozum miał cokolwiek
do powiedzenia. Bez pośpiechu pozwoliłem jej wspiąć się tam, gdzie już nie istniały
słowa. Gdy instynkty podarły w ekstazie pościel, odleciała dalej niż sięgał wzrok.
Scena
erotyczna.
Wyznałem, że pragnę, bo pożądanie ciurkiem
wyciekało ze mnie. Popatrzyła na mnie z szacunkiem, mimochodem zdejmując
szlafroczek i odpowiedziała, że ona również. A potem błyskawicznie wbiła się w
wieczorową kieckę i postukując szpilkami szła w stronę wyjścia podając mi szczotkę do
zamiatania.
Seks
oralny.
Była nienasycona, a słowa płynęły z
niej nieustająco, także we śnie. Nawet podczas obiadu dzieliła kęsy między
sylaby, żeby nie pozwolić ciszy zabłysnąć. Z desperacji usiłowałem utknąć
członka w futerale jej ust, jednak w natłoku komentarzy zwiędłem niczym zapomniana
georginia.
Szczerość.
- Mam go w dupie!
- Niespecjalnie interesuje mnie twoje
życie intymne i nie jestem pewien, czy powinienem gratulować, czy współczuć. Niemniej
jednak pozdrów ode mnie swojego partnera, jak już ochłonie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz