wtorek, 7 listopada 2023

Migawki.

 

    Połyskują krwią owoce berberysu uczepione wątłych, kolczastych krzewów. Na jałowcach ciemnieją jagody nie przejmując się porzuconymi grabiami tkwiącymi w gęstwinie gałęzi. Niebo, rozdarte pomiędzy dniem i nocą nie może się zdecydować, więc pozwala czasowi zająć się tym, co potrafi najlepiej.


    Najodważniejsze (mrozoodporne?) pępki wciąż jeszcze zerkają na świat, ciesząc się własną wyjątkowością. Na trawnikach, obok papierzysk i butelek bieleją kanie i pieczarki. Dziewczęta, piękniejsze od róż nudzących się w wazonach kwiaciarek nie zaplatają nóg w iksy, więc zima jeszcze daleko.


    Na moście napotykam młodziutką Azjatkę gawędzącą z Afrykanką. I nie wiem, kto jest bardziej zdziwiony – ja, Europejczyk tym widokiem, czy one klimatem, Miastem, czy mijanymi ludźmi. Wreszcie Rumcajs na rowerze mknący do centrum, do ludzi – najwyraźniej znudził mu się las i ciągnie go do towarzystwa. A co! Może to nie Jicin, ale karczma z czeskim piwem na pewno się znajdzie.

6 komentarzy:

  1. Nie odróżniam Azjatek od Afrykanek. Chyba, że jedna nosi tam-tam na głowie, a druga ma pałeczki do ryżu w uszach. Ale to też może zwieść..., co innego rodzaj męski.
    przezorny Janek

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja chyba spotkałam dzisiaj Księcia Pana. Przylazł na zebranie, pierwszy raz go widziałam. Dopóki nie otworzył japy, jakoś szło. A potem wstał i zaczął tak pier...lić, że opisać nie sposób. W końcu doszłam do wniosku, że Książę Pan marnuje mój czas, bezczelnie wstałam i wyszłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i przestał marnować? czy poszedł za Tobą?

      Usuń
    2. Nie poszedł, wolał marnować czas innych.

      Usuń
    3. czyli nieszczególnie ruchliwy osobnik.

      Usuń