Starszy pan, walcząc ze stresem porannej podróży środkami masowej logistyki osobowej zawzięcie ssał cukierka, szeleszcząc papierkiem, jakby to był ostatni odgłos łączący go z doczesnością. Pani pachnąca naftaliną pozostała niewzruszona na te akustyczne amory, za to młoda niewiasta owinięta skrupulatnie szalem – poszła do dalszego wyjścia. Bidulce zabrakło chyba grosza na skarpety, bo choć górą okutana więcej niż dostatnio, to dołem blada nędza wychylała się z bucików.
Na zewnątrz pani więcej niż szczupła i rosła nad miarę, szła sobie w spodniach o szerokaśnych nogawicach i w szpileczkach, wystarczająco wysokich, żeby spokojnie już można było zajrzeć do nieba. Wyglądała na szczudlarkę, ale sztuki uliczne odbywają się obecnie rzadko i przeważnie późnym popołudniem, a nie zanim świt poblednie.
Okrążam zakonne włości podsłuchując ptasią kłótnię w sypialni na daglezji. I nie wiem, o co jej/jemu chodzi. Wrony, osiadłe na oparciach parkowych ławek udają gargulce. Chyba daremnie, bo ławki z wilgocią radzą sobie doskonale.
Lubię gargulce. Zawsze zaskakują.
OdpowiedzUsuńszczególnie, gdy wypluwają jaskółki.
UsuńZdarza się!
UsuńMokre ławki. Ani usiąść, ani posiedzieć. Wszyscy gdzieś gnają i czegoś chcą...
OdpowiedzUsuńmusisz być bardzo nieszczęśliwa - wszędzie doszukujesz się negatywów.
UsuńBiało wszędzie, czysto...
OdpowiedzUsuńMożna usiąść, posiedzieć ...
przezorny Janek
W taką pogodę mam siedzieć? No wiesz... 🙄
UsuńPS' Nie zapomnij się ciepło ubrać! 😜 😀
jedni czarnowidzą, inni się zachwycają.
OdpowiedzUsuńWeź nie kracz! Ma być dobrze.
Usuń