W czapeczce lokalnego klubu piłkarskiego wystąpiło dziecię z wielkim tornistrem. Na tylnym siedzeniu w autobusie zasypiało nie mogąc utrzymać powiek, a głowa była zbyt ciężka dla młodego organizmu. W końcu poddał się i zapadł się w odmienne stany świadomości. Karampuk starannie ukrywający płeć nawet adamowe jabłuszko miał mizerne – czyżby dziczka?
Zarośnięty niemożebnie traper z zapałem fotografował szalet miejski. Najwyraźniej znalazł w nim sentymentalną wartość, gdyż po sesji zdjęciowej wtulił się w swoją Barbabelę i trwał między jej krągłościami bezwstydnie zupełnie.
Na piąte urodziny dostałem od wujka Oskara fiołkową, jesienną czapkę Lakersow. Śmigam w niej już 12 rok, ani nie wypłowiała, ani nie jest za mała. Wujek się upiera, że dostał ją od samego Jabbara...
OdpowiedzUsuńCzęsto chodzę w beretach. Moim ulubionym jest "naleśnik". Ten z kolei jest od Cioci Zuzy, która specjalnie spruła swojego mohera, aby mi dać cokolwiek na pamiątkę.
przezorny Janek
skąd taka potrzeba w cioci Zuzannie?
UsuńJakaś patologia, może.
UsuńOd kiedy pamiętam, o Zuzie w rodzinie mówili, że prucie-to jej drugie "ja".
przezorny Janek
perfekcjonistka znaczy- pruła, bo było nie dość ładne. i zaczynała od nowa.
UsuńOby dziecię nie przespało swojego przystanku...
OdpowiedzUsuńjotka
miało wsparcie - budzik płci żeńskiej. bardzo delikatny.
UsuńBarbarella to wdzięczne imię i wdzięczna postać.
OdpowiedzUsuńpewnie - zawsze to lepiej niż Barbapapa.
Usuń