piątek, 12 lutego 2021

Ekstrakty cz.4

 

Wróżbita.

Łupież dość swobodnie opadł na blat stołu i cierpliwie czekał, co też z niego wywróżę. Lekko zawstydzony własną ignorancją patrzyłem nań, jakbym patrzył na nowoodkrytą mgławicę. Mizerna przyszłość się szykuje – jedyne, czego się dopatrzyłem, to tego, że czas najwyższy głowę umyć.

 

Łańcuszek szczęścia.

Nieopodal ognia odzieram obiad ze skóry - wreszcie nie piszczy, choć mięśnie wciąż grają agonalną pieśń rozpaczy. Łykam ślinę, oczami duszy siedząc już nad pieczystym. Znienacka ktoś chwyta mnie między pulchne paluchy i wącha z takim zachwytem, że aż się posikałem ze strachu.

 

Rozgrywka.

- Grasz prosionkami, czy karaluchami – pytałem, rozstawiając w międzyczasie szachownicę.

- Oczywiście karaluchami – padła szybka odpowiedź – przecież wiesz, że stonogi są smaczniejsze.

- Za to tłuczenie karaluchów daje większą satysfakcję – odparłem rozsiadając się do popołudniowej partyjki.

 

Przezorność.

Zakopuję w ziemi ukradkiem, żeby nikt nie dostrzegł. Skarb, na wszelki wypadek, na czarną godzinę – obym nigdy nie musiał jego szukać. Niech zgnije w ziemi daremnie, żeby tylko głód nie wygnał mnie, by odkopać to, co ukrywam.

 

Mikrokosmos.

Pracowicie przedzieram się przez życie najlepiej, jak potrafię. We własnej, może niezbyt wygórowanej skali, jednak robię co mogę. Skąd miałem wiedzieć, że sięgam ledwie wnętrza ogryzka, porzuconego daleko od wielkiego świata?

6 komentarzy:

  1. Witaj, Oko.

    Ponoć najlepszym ekstraktem wielosłowia jest aforyzm;)

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Obrazki uruchamiają pokłady wyobraźni, a chyba oto chodzi.
    Serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. lubię patrzeć. czasem nawet udaje się coś dostrzec.

      Usuń