sobota, 20 lutego 2021

Otucha.

 

Pies, który już za szczeniaka sięga pępka dorosłego opiekuna, natychmiast może stanowić wierzchowca dla ludzkiego narybku, jaki snuł się wokół niego, gdy niezbyt rączo zwiedzał osiedlowe chodniki otoczony zachwytem. Jałowce otrząsnęły się ze śniegu i pysznią się świeżo umytymi grzywkami. Rowery zastąpiły sanki, słońce odważniej zwiedza okolicę. Znów zabawy w berka i chowanego, rolki. Rwetes. Radość.

 

I błoto. Wszędzie tam, gdzie ziemia rozmiękła z braku trawy. Mamusie noszą dzieci w chustach, albo kołyszą w głębokich wózkach. Na spacerówki przyjdzie dopiero czas, chociaż blade, pozimowe kostki świecą już tu i ówdzie między krawędzią spodni i butów. Tatuś, w rozpiętej kurtce mierzy krokami czas dopijając kawę z kubka zabranego przezornie z domu, żeby dać podzielić czas z córką, która  buja się na huśtawce z iskrami szczęścia w oczach, przy wtórze wspólnie śpiewanej piosenki.

 

Zmierzch przychodzi niechętnie, mniej napastliwie, niż miesiąc wcześniej. I już nie zaprzecza tak rygorystycznie idei, że jutro jednak będzie dzień.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz