Noc
dopiero zaczęła się odklejać od widnokręgu, a ze szpary wypełzały ciepłe pazury
słońca, żeby czochrać chmury po miękkich brzuszkach, kiedy już mnie wygnało w
plenery. Pod fontanną grupka masywnych panów na wózkach zrobiła zlot i chyba stanęli
na popas, rozpijając puszki piwa chłodnego jak poranek, pieszcząc się wzajem miejskimi ploteczkami.
Na
ratuszowym pięterku, z dala od oficjalnych komnat, za barwnymi witrażami
świeciło się światło – czyżby niedzielny brydżyk przeciągnął się do poniedziałkowego
świtu? Wzrok mi się ostatnio stępił i ze zdumieniem dostrzegam zagajnik na
dachu galerii handlowej – bo chyba nie wyrósł przedwczoraj? Wzdłuż przystanku
kłusuje czarownica w bluzie z kapturem, turystycznym plecakiem i wiechciem
nawłoci przeganiała uroki, złe moce i sennych przechodniów. Gołębie wieloletnim,
zbiorowym wysiłkiem wyrzeźbiły na zapomnianym gzymsie postać leżącego człowieka
naturalnej wielkości. Jak widać – można rzeźbić nawet z gównianego materiału.
Specjaliści
od grafitti na murach chełpią się literami o tak skomplikowanym kroju, że
odszyfrowanie przekazu staje się sensacją porównywalną z odczytaniem przekazów
egipskich, czy etiopskim. Po raz pierwszy w życiu dostrzegam telefoniczną rozmowę
głuchoniemych. Robi wrażenie. Facet mimiką wyrażał drugie tyle, co
szybkozmiennym alfabetem dłoni. Przez pusty park rozkołysanym krokiem sunął
szczelnie zamaskowany osobnik płci zapewne męskiej. Bał się tlenu? Zapachu
nadchodzącej jesieni?
Plener był wyjątkowo udany, skoro miejskie ploteczki ogarnięte, piwo skonsumowane, graffiti rozszyfrowane, czegóż chcieć więcej? Jedynie ów osobnik w parku stanowi zagadkę, kiedy nie można było z całą pewnością ustalić płci...
OdpowiedzUsuńZasyłam serdeczności
to coraz częstszy objaw. z niepewnością płciową. chyba, że problem jest natury okulistycznej.
Usuń