Taplam się w samotności. Rozkoszuję
przestrzenią wyłącznie dla mnie. W nieskończonych otchłaniach tonę i wynurzam
się bez tchu – zupełnie jak po niedzielnym seksie, jaki funduję sobie zanim
sąsiedzi się pobudzą i wstaną umyć zęby. Dla higieny. Oni chyba też… Czasami
poszczę, innym razem obżeram się, aż tłuszcz łaskocze mnie po brzuchu. Zwykle
dzień później potrzebuję lewatywy, którą nieco zawstydzony robię daleko od
luster, żeby nie zapłonąć dziewiczym rumieńcem na widok własnych grymasów. Niekiedy
stroję się jak na pierwszą w życiu randkę, innym razem przymierzam nagość do
okiennej ramy i na ścianie usiłuję uchwycić drżenie cienia. Nie sądziłem, że
jestem aż tak eteryczny i delikatny. Zanim skończę szkicować siebie – mam już katar.
Pozwalam sobie na wszystko. Nawet na
niepamięć. Raz nie wpuściłem listonosza, bo mi brzydko pachniał. A sąsiadce nie
pożyczyłem szklanki cukru. Franca! Ona chyba uprawia selektywną samotność, jednak
jej nieskończoność zaraża moją hałasami. Kto to widział w otchłaniach nurzać
się na szpilkach przy tak rezonującym wszechświecie? Chyba nie lubię jej i tego
stukania, kiedy biodrami ociera się o przeciwległe ściany, zagłuszając kocie
ruchy serią drobnych kroczków na podkutych żelazem obcasach, atakujących moją
przestrzeń życiową. Jest jak wirus – zanim się człowiek obejrzy – już wierci
dziury w mózgu.
Kiedy dopada mnie chandra robię sobie
zastrzyk ze spirytusu. Niewiele potrzeba, żeby błogi uśmiech kretyna zagościł
na mnie i pozostawał tam aż do pierwszych wymiotów. Żołądek mam słabszy od
głowy. A może to błędnik protestuje w ten sposób? W szale przybiłem dywan do
ściany – w końcu nigdy nie wiadomo, co zrobi grawitacja pod wpływem. Lepiej być
przygotowanym. Dla bezpieczeństwa meble już dawno przysunąłem do ścian, aż w
kątach zrobiło się tłoczno. Nie przeszkadza mi to. Za to parkiet urósł i mogę
tańczyć musette bez obaw. Rzadko tańczę, bo taniec wprawia mnie w podły nastrój,
gdyż na ogół wymaga towarzystwa i stroju. Strój posiadam, jednak towarzystwo? W
mojej samotni ledwie sam się mieszczę. I w natłoku czarnych myśli sięgam po
strzykawkę i uśmiech kretyna. Zdecydowanie nie lubię tańczyć.
Prócz chandry spada na mnie od czasu
do czasu rzadka przypadłość niebytu. Stapiam się wtedy z podłogą,
prześcieradłem pachnącym zeszłoniedzielnymi figlami, albo fotelem
przesiąkniętym kuchennymi aromatami i udaję że mnie nie ma. Staję się
nadwrażliwy. Słyszę i czuję sąsiednie pustelnie do szpiku życia w nich. Samotne,
starcze ruchy i mleczne, mdłe pazerności niemowląt. Słyszę, jak pulsują grzechy
czekające, aż się je spuści z łańcucha z ochrypłym okrzykiem:
- Bierz!
Słyszę skowyt spragnionych i posapywanie
sytych. I francę słyszę, jak stuka bez końca! Uparta baba. Ile ma tych szpilek?
Chyba całą szafę, bo jedne dawno zachodziłaby na śmierć. Ileż razy biegłem do
kuchni, żeby z szuflady wyciągnąć nóż, naostrzyć go jak brzytwę i obciąć sobie
uszy. Osełka dobrze na mnie działa. Monotonne ruchy powtarzane rytmicznie pozwalały
ochłonąć i uspokoić wzburzoną krew. Za to noże mam najostrzejsze we wszechświecie
– przez nią. Jak tak dalej pójdzie będę ostrzył łyżki i widelce.
A dzisiaj…
Gdybym był niewolnikiem,
powiedziałbym, że zaspałem. Perfidnie i bezwstydnie. Obudziłem się z wyprężonym
członkiem i zaniepokojony czymś, czego nie potrafiłem zdefiniować. Erekcja była
daremna. Głowę opanowały myśli kłębiące się jak mrówki w zaatakowanym mrowisku.
- Co jest? - Szeptał wystraszony pustostan wszechświata
– Co się dzieje?
Pojęcia bladego nie miałem. Żadnego
innego zresztą również nie. Nasłuchiwałem i węszyłem. Wypatrywałem jak majtek
na bocianim gnieździe, kiedy drzwi do samotni zachrobotały złowróżbnie.
Musiałem być mocno rozkojarzony, bo zamiast spenetrować przedpole judaszem –
otworzyłem zaskorupiałe od nieużywania zamki. Drzwi jęknęły widząc moją głupotę.
Za nimi... stała franca! Zmierzyła mnie bezkompromisowym wzrokiem, ignorując lekko
spłoszoną erekcję, odsunęła mnie stanowczą dłonią i wtargnęła do środka mówiąc:
- Posuń się!
Ciekawa improwizacja na temat blokowiska...
OdpowiedzUsuńi samotni czterech ścian. taka współczesna jaskinia eremity w wersji M-2
Usuń